43

41 5 0
                                    

Dymitr, Chicago

Ktoś uparcie dobijał się dzwonkiem do drzwi, byłem już wkurwiony więc podniosłem się z materaca i powędrowałem przez korytarz. Poziom zirytowania osiągnął maximum.

-Czego?-wrzasnąłem otwierając płytę dzielącą mnie ze światem.

Maureen weszła w czarnym garniturze i szpilkach. Wyprostowane włosy zaczesała do tyłu. Miała jeden z tych makijaży typu "no make up". Jej zaniepokojone spojrzenie spoczywało na mojej osobie.

-Pora żebyś się ogarnął. Za dwie godziny jest pogrzeb-poinformowała mnie, nie widzieliśmy się od dwóch dni. Odkąd w środku nocy wyszedłem bez pożegnania.

-Nigdzie nie idę-mruknąłem kierując się do kuchni. Otworzyłem lodówkę i momentalnie ją zamknąłem. Nie czułem głodu. Po prostu unikałem jej wzroku.

-To twoja przyjaciółka Dymitr-powiedziała jakbym tego nie wiedział. Pieprzona Mo-Zostawiłeś Maggie z tym samą, powinieneś chociaż się pojawić.

-Nie dam rady Maureen, to zbyt boli-westchnąłem pocierając brodę na której był widoczny zarost. Czułem się fatalnie i wiem że tak samo wyglądałem.

-Wiesz że Lena nie miała rodziny. Zostało zaproszonych tylko kilka najbliższych jej osób.

-Proszę przestań prawić mi te kazania-pokręciłem zrozpaczony głową. Mam wrażenie że nie docierało do niej co się stało-Nie chce się z nią żegnać. Nie jestem na to gotowy.

-Przestań w większości zdań używać słowa "nie" to denerwujące-usiadła na fotelu i zarzuciła nogę na nogę-Każdego z nas to czeka. Nie uciekniesz od śmierci...

-Ale nie chce na to patrzeć.

-Stało się Dymitr. Zacznij żyć dalej. To jedyne co możesz dla niej zrobić. Korzystać ze swojego życia a nie marnować na zadręczanie się i pogrążanie w smutku-jej słowa raniły moją duszę, jak mogła w ten sposób mówić o śmierci, jakby to nic nie zmieniało w naszym życiu?-Musisz ruszyć dalej, z nią czy bez niej. Pamiętaj że to Liv jest twoją żoną i z nią wiążesz przyszłość. A w ogóle dzwoniłeś do niej? Przyleci?

Cholera, Liv. Nie rozmawialiśmy od weekendu. Dlaczego nie dzwoniła? Ja miałem wymówkę. Nie byłem w stanie. A ona? Co takiego robiła?
Nagle zdałem sobie sprawę jak mi jej cholernie brakuje. Powinna tu przy mnie być, choć nie chciałem żeby widziała mnie w takim stanie.

-Dymitr?

-Nie mieliśmy okazji porozmawiać... Zadzwonię do niej po wszystkim. Zrobisz mi kawę? Potrzebuje energii, od 3 dni nie dam rady spać.

-Jasne. Czyli jednak pójdziesz?-zapytała z nadzieją w oczach, pokiwałem twierdząco głową-Tylko weź prysznic, bo śmierdzisz. Nie chcemy żebyś odstraszał ludzi. I proszę cię ogol się.

Zignorowałem jej dalszą wypowiedź i poszedłem do łazienki. Pod prysznicem w sumie lałem tylko wodę. Spływała po moim ciele ale nie zabierała ze sobą smutku jaki ostatnio gościł w moim życiu.
Życie. Czemu one było takie popieprzone?

Patrzyłem na swoją twarz bez większych rozmyślań. Nałożyłem trochę pianki do golenia i przejechałem kilka razy maszynką. Opłukałem brodę i wytarłem pozostałości pianki. Lepiej nie będzie. Bałem się że emocje mnie tak przygniotą że nie będę mógł złapać tchu. A najgorsze że rozpłaczę się przy ludziach. Nie chce żeby widzieli moje łzy. To będzie znaczyło że jestem słaby.

W momencie kiedy ubierałem czarny t-shirt Mo weszła do pokoju.

-Chyba sobie żartujesz? Ubierz chociaż koszulę-podeszła do mojej walizki i wyciągnęła pomiętą czarną koszulę.

Ocean uczuć.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz