Dymitr,
Ciężko było mi się odnaleźć w mieszkaniu Olivii, wiem że należało do niej. Nie było to coś co by mi przeszkadzało ale wiedza że sama wybierała meble i dodatki nie ułatwiała zaakceptować tego faktu. Czułem się tu obco, nie było tutaj naszych wspólnych rzeczy a sam nawet nie miałem tu szczoteczki do zębów. To że miała zawsze szczoteczkę w zapasie nie dawało mi spokoju. Zdawałem sobie sprawę że kiedy nie byliśmy razem spotykała się z innymi mężczyznami jednak myśl że spała z nimi w tym samym łóżku co teraz ze mną, jadła przy tym samym stole co ze mną doprowadzały mnie do białej gorączki. Chciałem być jednym z którym będzie miała wspomnienia przy przepychaniu się w łazience do umywalki kiedy będziemy myli zęby, szybkim numerku na stole w kuchni, długich pocałunkach na kanapie, bezwstydnym gapieniu się kiedy będzie się ubierała w garderobie do pracy, podczas porannych pryszniców i nocnym wyjadaniu lodów z jednego pudełka. Chciałem tego wszystkiego z nią. W naszym wspólnym mieszkaniu w którym będziemy mogli przeżywać wszystkie możliwe pierwsze razy. Pragnąłem żeby na umowie najmu były nasze imiona i wspólne nazwisko, żebym w końcu mógł z kimś dzielić. Żeby mieć tę pewność że już nie jestem sam, że do kogoś należę i ktoś należy do mnie. Dorosłem do tego. Tylko czy ona do tego też dorosła?
Wiedziałem że poważna rozmowa nas nie ominie dlatego robiłem kilka podejść, ale za każdym razem wychodziło do dupy.
Leżeliśmy na kanapie, ona w moich objęciach wpatrując się w telewizor. Ja głaszczący jej plecy z głową pełną myśli.
-Przeprowadzisz się do Chicago?-wypaliłem nagle zanim zdążyłem zapanować nad ustami.
-Co?
Milczałem, kiedy ona chciała żebym powtórzył prośbę. Zrobiło mi się głupio że w ogóle o to poprosiłem. Ona przecież miała tu swoje życie.
-Możesz powtórzyć?
-Pomyślałem sobie że mogłabyś się przeprowadzić do Chicago?-straciłem cała wiarę w to że jednak da się przekonać, to było widać w jej oczach że jest zaskoczona i zdecydowana. Nie było tam wahania. To było pewne że się nie zgodzi.
-Dlaczego?
-Żebyśmy razem zamieszkali, jak normalni ludzie. Zwłaszcza że jesteśmy małżeństwem.
-Dlaczego Chicago? A nie możesz przeprowadzić się tutaj?-odsunęła się na wyciągnięcie ramion i oparła ręką o brzeg kanapy.
-Bo tam się poznaliśmy. Oboje lubimy tam wracać, mamy tam wspomnienia, mamy tam rodzinę i przyjaciół.
-Przyznaj że chodzi ci o Lenę-powiedziała cicho jej głos wydawał się być oskarżycielski- nie możesz jej zostawić.
-Liv proszę.. nie zaczynaj tego tematu.
-Bo co?-odsunęła się tak by usiąść wyprostowana i spojrzeć spod przymrożonych powiek.
-Kochanie, tłumaczyłem ci to już.
-Wiesz co wsadź sobie w dupę te tłumaczenia!-wstała z impetem wymachując rękoma jak wariatka- Podobno to ja jestem twoją żoną a nie ona! Tymczasem zależy ci na niej bardziej niż na mnie.
-Kurwa, przestań tak gadać. Ona przecież umiera.
Zacisnęła usta w wąską linię. Widziałem po jej minie że była zła a w jej oczach migotały łzy, których rozpaczliwie nie chciała przy mnie uronić.
-Nie chce się kłócić-próbowałem do niej podejść i ją objąć ale zanim zdążyłem to zrobić odwróciła się na pięcie i pobiegła zamknąć się w sypialni. Huk trzaśnięcia drzwiami utwierdził mnie w przekonaniu że nie byliśmy gotowi na tą rozmowę i wszystko popsułem. Oby nie skończyło się to szybkim rozwodem.
CZYTASZ
Ocean uczuć.
RomanceSzybka decyzja o ślubie. Nikt się tego nie spodziewał. Olivia i Dymitr. Teraz jako państwo Nazimow. Przecież on miał narzeczona a ona się kompletnie zgubiła w swoim życiu. Pewnie wszyscy się zastanawiają jak do tego doszło. Chyba należy wam się troc...