Rozdział 9

36 6 0
                                    

-Mamo?-Zapytałam  z nadzieją odbierając telefon.
-Hanka gdize jesteś?-Usłyszałam ze słuchawki.-Czekamy na Ciebie na placu, kiedy będziesz?
-C..co?-Zapytałam z zawodem słusząc głos Kaji, jednej z moich bliskich koleżanek z równoległej klasy-Wybieramy się do szpitala odwiedzić Justunę, podobno jest w złym stanie, myślałam, że Maciej ci powiedział... słyszałam, że spędziliście razem noc..u niego w domu..hmm
-Nie warju, Spałam na kanapie w oddzielnym pokoju.
-Do niczego nie doszło?
-Nie, i nie dojdzie. A apropo wyjścia do szpitala, nie baliście się wyjść z domu?
-O co ci chodzi?
-Jak to kurwa o co chodzi. Cały moje mieszkanie jest w rozsypce, ten mężczyzna, list od mamy!
-Haha laska, nie złego masz kaca co? Warjujesz, chyba zadużo czasu spędziłaś z Maciejem, gadasz zupełnie jak on.
-Kaja. Co ty się odpierdala?!
-Dziewczyno o czym ty gadasz? Prosze Cię, choć na plac gdzie jesteś? Czekamy na Ciebie z całą ekipą, i uwierz mi że nic złego sie nie dzieje, pospiesz się i wychodź.
-CO?!..- chciałam powiedzzieć ale moje słowa przerwał nagły huk dobiegający ze strony drzi frątowych. Wstałam i chwyciłam za nóż na wszelki wypadek i podeszłam do wiziera umieszczonego na drzwiach. Jednak już po jednym spojrzeniu krew
zamarzła mi w żyłach. Przed mojimi drzwiami stało dwóch nieludzko wyglądających mężczyzn dobijających się do mojego mieszkania. -No normalnie deja vu - powiedziałam sama do siebie. Twarze mieli pobladłe i ubrania strasznie brudne a kończyny wyginały im się nienaturalnie,  jeden spojrzał w wizjer jego źrenica wyglądała jak jedna mała kropeczka umieszczona w tęczówce.
Drugi z nich uderzył z całym impetem w drzwi co sprawiło że uderzyłam o ściane i potoczyłam sie po podłodze, zrobił dziure w drzwiach i włożył górną połowe swojego tułowia przez otwór,próbując wejść do środka.
Zaczełam wydzierać się  pobiegłam na czworalach za kanapę, i chciałam ścisnąć nóż który jeszcze chwilę temu trzymałam w dłoni, nagle uświadomiłam sobie że wypadł Mi on przy moim upadk, pozostawiając mnie kompletnie bezbronną.  Rozejrzałam się w porzukiwaniu czegoś do obrony ale gdy tylko odwróciłam się aby zobaczyć czy zombie już jest w środku  on był już 4 metry odemnie, poczołgałam się jak najszybciej po przed siebie, spostrzegłam wazon stojący na stoliku którego mama bardzo ceniła, i od kiedy była całą w nerwach, nie pozwoliła mi go nawet dotknąć. Zawachałam się przez chwilę, po czy z krzykiem rzuciłam prosto w potwora, -Jebać cię!- kierowałam te wiadomość do matki. Szklany zabytek roztrzaskał się natychmiastowo i gdy zombie przewrócił wielki obraz przedstawiający piąke dzieci bawiących się w ogrodze spadł na niego, przygniatając mu nogi,co spowodowało że nie miał jak wstać a ja chwyciałam rozbite kawałki szkła i wbijałam mu je pokolej w głowe.  Potwór krzyczał, i i próbował się wydostać z pod obrazu, jednak ja zamknęłam oczy i krzycząc, ponownie i ponownie wbijałam szklane odłamu w głowę stwora
Jego krew zaczeła wypływać i maiała bardzo ciemny kolor, aż nie naturalny. Siedziałam tak. Przez chwilę w miejscu i w pozycji w której leżał zombie widziałam mamę, umierała, krwawiła.
- Mamo...?- jednak szybko ocknełam się z tego stanu. Zaczęłam się uspokajać, gdy nademną staną drugi z zombie.

W pogoni za życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz