Rozdział 24

27 5 2
                                    

Łukasz siedział i patrzył die na leżącego obok niego czarniwłosego chłopca. Snieżno-biała cera, długie rzęsy, szczupłe i delikatne ciało oraz małe dłonie trzymające się bluzy Łukasza. To wszystko sprawiało, że blondyn nie mógł przyjąć do wiadomości, że to Kacper rozpoczął pożar. Nikt poza nim o tym nie wiedział i choć chciał to z siebie wyrzucić to gdy tylko spoglądał na młodszego przyjaciela od razu zmieniał zdanie.
-Tss- Sykną po cichu  gdy oparł się ścianę przypalonymi plecami.
-Nie śpisz? - Ktoś powiedział a chłopak podskoczył Po czym spostrzegł kto mówił.
-Nie. - Odpowiedział. Maciej siedział w nie dużej odległości i wpatrywał się w siedzących na przeciwko niego chłopców.
-Na co się gapisz?- Łukasz
-Co się stało, tam w szkole jak po niego pobiegłeś. Widzę, że wiesz coś czego na nie mówisz. - Ciemno-wsłosy powiedział mrużąc lekko oczy.
Łukasz zdenerwował się widocznie, odwracając od Macieja oczy i tym samym spoglądając na Kacpra. Nie widział jak powiedzieć koledze, że ten mały chłopiec koło niego był przyczyną pożaru. Otworzył powoli usta i gdy miał wydać z siebie pierwszy dzwięk, poczuł jak coś dotyka go w rękę. Była ta mała dłoń Kacpra, oczy miał on lekko otwarte i zmęczone spoglądały na blondyna. Łukasz wzdrugną się i zamkną usta. Nie był w stanie wydusić z siebie choć by jednego zdania, patrząc na te bladą  twarz, jego jego wzrok prosił Łukasza aby nic nie powiedział, a ten jak zaczarowany nie był w stanie czego kolwiek powiedzieć.
-O, Kacper wstałeś - Zoriętował się Maciej. Łukasz zestresowany spojrzał na niego, a chłopak popatrzył ostatni raz jeszcze na Kacpra przenikliwie i odwrócił się dodając to poprzedniej wypowiedzi.
-No cóż, ja się będę kładł, ty Łuki uważaj na plecy, jak wzejdzie słońce poszukamy czegoś na spaloną skórę i coś dla Kaji. Dobranoc. - Odwrócił się i zamknął oczy zasypiając.
Po kilku minutach ciszy odezwał się Kacper.
-Dziękuję- Zamkną oczy i zbliżył się bardziej niż dotychczas do starszego chłopaka, zamykając ze spokojem oczy. Blondyn zacisną zęby i odpowiedział.
-Jeszcze z tobą porozmawiam. - Zatrzymał się na chwilę i lekko westchną, po czym spostrzegł iż przyjaciel ponownie zasną. - Ale to jutro. - Delikatnie osuną się, dotykając głowy Kacpra i przeczesując jego włosy palcami zasną.

-Ostrożnie - Powiedział Robert podając mi rękę.
-Gdzie my idziemy?
-Zaraz zobaczysz. - Przeszliśmy przez  płot, i szliśmy tak przez chwilę.
-Nie powinniśmy się oddalać - Zatrzymałam się.
-Tylko na chwilę, muszę ci coś pokazać. - Chłopak uśmiechną się a ja nie nie mogłam zrozumieć dla czego nie mogłam się powstrzymać od podąrzenia za nim. W około było ciemno, i spostrzegłam parę drzew, które z kroku na kor rosły coraz gęściej. „Wygląda znajomo” - pomyślałam i szłam dalej.
-Tutaj, uważaj na drabinę. - Powiedział gdy zbliżyliśmy się do budynku który od razu rozpoznałam.
-Pływalnia? Czemu tutaj? - Zapytałam.
-Nie gadaj tylko wchodź - Wydał mi komendę, jednak zrobił to ciepłym głosem, tak więc posłuchałam się.
Weszłam powoli po zardzewiałej drabince, znałam już to miejsce bardzo dobrze, jednak gdy weszłam już na płaski dach zobaczyłam coś czego nie widziałam nigdy.
Chmury widocznie odsoniły niebo ukazując granatowe płutno pokryte  tysiącami plam białej farby. Na środku widniał biały precel, jak by spoglądający na nas.
-Oh wow.. - Wydusiłam z siebie.
-Wybacz, wszystkim jest teraz bardzo ciężko dlatego też  nie mogłem się powstrzymać, gdy tylko spojrzałem na dzisiejsze niebo... Czułem, że to sprawi że będzie ci lepiej. - Stanął obok mnie.
- Myślę, że każdy z nas zasługuje na zobaczenie tego. Może chodźmy po nich. Potrzebują tego, szczególnie teraz. - Powiedziałam lekko zimnym głosem, odwróciłam się jednak Robert zatrzymał mnie.
-Jasne, tak.. Myślę, że to świetny pomysł, ale czy mogli byśmy pobyć tu chwilę sami. Gwiadzy nie uciekną. - Powiedział a moje policzki zarumieniły się nie w pasowywując się tym samym w niebieskie odcienie nieba.
-Prawda. - Usiedliśmy obok siebie i wpatrywaliśmy się w niebo. A raczej ja się wpatrywałam, gdyż po chwili spostrzrgłam iż wzrok chłopaka padał na mnie.
-Hej, niebo w te stronę - Powiedziałam lekko prześmiewczo, choć ze stresem. Czułam jak pociły mi się ręcę ale nie chciałam odejść.
-Wiem.. Jednak bardziej niż patrzenie na gwiazdy, cieszy mnie widzenie ich w twoich oczach. - Uśmiechną się spokojnie, opierając rękę o kolano. Patrzyliśmy się na siebie w ciszy, gdy nagle jego ręka znalazła się na mojej.
Spojrzałam na nią po czym gdy spowrotem spojrzałam na Roberta, on był już przy moich ustach. Po czym dotkneły one moich. Szetoko otworzyłam oczy jednak nie czułam się źle, poczułam jak powoli wkłada swój język do moich ust. Oczy miał zamknięte, a druga jego ręka znajdowała się na moim, czerwonym policzku. Powili zamknęłam oczy ponosząc się chwili.
Po kilkunastu sekundach chłopak odsunoł się i oboje oddychaliśmy ciężko, nabierając powietrza. To był mój pierwszy w życiu pocałunek. Zasłoniłam usta rękawem aby zasłonić rumieniec okrywający moją twarz. A chłopak zaśmiał się i położył moją głowę na swoim ramieniu.
-D-Dlaczego..?- Zapytałam przez materiał swojej bordowej koszuli. A ten począł.
- Gdy zniknęłaś, coś we mnie drgneło. Wiedziałem, że coś do ciebie czuję, jednak fakt, że nie mógł bym ci tego powiedzieć..-zatrzymał się na chwilę -zniszczył mnie od środka. - Spojrzał na mnie a ja podnosłam głowę. -
Nie wiem czy nadejdzie dzień jutrzejszy, dla tego, mówię to teraz, Hania, kocham cię. - Jego oczu błysneły się a moje otworzyły ponownie ze zdiwieniem. Nikt, nigdy mi tego nie powiedział w ten sposób, nigdy też nikogo nie kochałam, dlatego nie  wiedziałam nawet co do końca czułam gdy wypowiadał te słowa. Wpatrywałam się więc tak w niego w milczeniu, w jego zielone oczy które błyszczały nadzieją.
Moje serce biło szybko, czy to oznacza że czuje do niego to samo? Zastanawiałam się tak ale nie miałam czasu, na rozmyślanie zbyt długo.
-Powiedz mi proszę, czy ty.. Czujesz do mnie to samo? - Widziałam jak jego ciało spieło się oczekując odpowiedzi.
-...- Otworzyłam usta, choć nie byłam gotowa na odpowiedź, -Ja..- Dukałam się. W tym momencję zadałam sobie pytanie czy chiała bym go znowu pocałować, a odpowiedzią było tak. To też więc powiedziałam. -Tak.. Tak. - Ledwo wyszło mi z ust. Oczy chłopaka zaświeciły bardziej niż dotychczas, czułam jak by w nich znalazło się całe gwiazdziste niebo które otaczało nas.
-Więc proszę- złapał mnie za ręce -  korzystajmy z dnia dzisiejszego i nie marnujmy czasu. Hania, czy zostaniesz.. Moją dziewczyną? - Trząsł się trzymając mocno moje dłonie, wpatrując się we mnie jak bym była jedyną rzeczą, którą chciał teraz widzieć. „Nigdy nie miałam chłopaka, nigdy się nawet nad tym nie zastanawiałam. Sam fakt, że miałam przyjaciół był już wystarczająco nietypowy jak na mnie” myślałam, jednak odrzuciłam wszytskie moję myśli, i lekko się uśmiechnęłam.
-Tak- Gdy tylko to powiedziałam Robert przyciągną mnie do siebie i ponownie pocałował a ja czułam się jak bym naprawdę dotykała gwiazd.

W pogoni za życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz