Rozdział 3

54 7 0
                                    

Wracając około godziny osiemnastej, po dodatkowych zajęciach,  przechodziłam obok jakiegoś sklepu, na jego ścianie widniał napis „Początek końca”
-Świat głupieje- powiedzałam do siebie i szłam nie zwracając uwagi na kolejne plakaty wiszące na ścianach budynków. Mieszkałam na dużym osiedlu, w wysokim bloku, były one stare, już lekko żółtawe.
Była końcówka wiosny więc wszystkie drzewa, których było tutaj od groma zasłaniały liśćmi światło rzucane przez nieliczne latarnie.
Kochałam przechodzić obok róż rosnących na boku ściany jednego z bloków. Z przyjemnym wieczornym wiatrem niósł się zapach różnych kwiatów rosnących na całym osiedlu,
uwielbiałam spacerować małą dróżką
Pomiędzy blokami   🥕🥕🥕🥕

Wchodząc do domu rzuciłam plecak i wziełam podręczna torebkę przepakowując dokumenty i pieniądze.
-Czemu ludzie sie tak zachowują?-idąc w strone placu rozmyślałam na głos.
- Może coś jest na rzeczy?-Powiedział znajomy głos zza moich pleców
-Maciej!-Odwróciłam
-Hej.
Zaczeło robić sie niezręcznie i chciałam zakończyć te niezręczną ciszę
- Pijemy dzisiaj?
- Tak, Jak to drugi piątek -rzucił krótko.
W milczeniu szliśmy koło siebie nie patrząc sobie w oczy. Idąc w niepewnej ciszy zauważa sie owiele więcej. Brak ludzi do okoła mnie zdawał ale buc podejrzany, choć był listopad, to dzień dzisiejszy był bardzo ciepły, a co około nikogo nie było. Kilka dni temu moi sąsiedzi zaczęli wyjeżdżać i od jakiegoś czasu nie wracali, jednak jako introwertyk, nie miałam z tym większego problemu, bo i tak jak wychodziłam to albo do szkoły albo na plac. Im mniej ludzi do około tym lepiej.
Tak więc nie zastanawiałam sie nad tym za długo, bo dotarliśmy na miejsce, przywitały mnie głosne krzyki.
-Nareszcie!- Tosia podbiegła do mnie i uściskał na powitanie.
-Co robimy?-zapytałam i wzróciłam się do Justyny.
-To co zawsze, w co drugi piątek-Odpowiedziała z uśmiechem. Nie przepadałam za nią, szczególnie po tym wszystkim co się wydarzyło kilka lat temu, Ale starałam się o tym nie myśleć. To było jakiś czas temu, i warto zapomnieć.
-Ah..jak to możliwe, że każdy dzień spędzamy praktycznie tak samo ale zawsze sie dobrze bawimy? - zastanawiał się Antek.
-Poprostu jetseśmy zajebiści- Stwierdził Łukasz zeskakując z ławki. Wszyscy usiedlismy na dużej huśtawce i zaczelismy sie bujać. Zazwyczaj parę chłopców zeskakiwało i chuśtali bardzo wysoko i ciągneli za sznurki co sprawiało że huśtawka chuśtała sie na prawo i lewo a siedących na niej obijała o sznórki którymi była przywiązna. Dziewczyny zazwyczaj piszczał i śmiały się jednak ja, trenowałam bezpieczne zeskakiwanie z dużej wysokości. Po kilku miejscach szło mi zaskakująco dobrze.

Po jakiś dwóch godzinach rozmów zaczęło nam się nudzić.
- Dobra to idziemy po to alko?
- Jak dla mnie spoko.
- No nie wiem.. Chce się wam?
- Oj tak, już sobie zaplanowałam że dzisiaj pijemy - Powiedziałam wstając z huśtwaki gotując się na pójście do sklepu.
- Dobra, Hanna, nie kupisz nic jak nie pójdę z tobą. Wtrącić Antek, Tylko on i Mikołaj mieli już osiemnaście lat.
- No to wstawaj stary pruku - zaśmiałam się podając mu rękę.
-Ej, nie wyzywaj bobasie - położył Mi rękę na głowie i uśmiechnął się.
- Ja tam mam lepszy pomysł - Powiedział nagle Piotrek
- No dawaj
- Wiecie.. Że kradzione smakuje lepiej? - zaśmiał się.
- Uhuhuuu, podoba mi się. Łukasz uśmiechnął się
- Ej no nie, mamy pieniądze, więc kupmy.  - Antek zaprotestował,  zawsze trzymał się zasad, był jak tata w grupie, i upewniał się żeby wszystko było ok.
- Nie bądź grzymałą - Lekko uderzył go w ramię Mikołaj.
- Ty powinieneś akurat mi pomóc, Miki. Jesteśmy tutaj dorośli, powinnyśmy być głos rozsądku.
- Nie jesteśmy dziećmi - Wtrącił się Robert, chodźcie coś odwalić zanim Świat się skończy - zaśmiał się, a masz z nim Łukasz, Piotrek i Mikołaj. Zaczęli iść w stronę sklepu który był dwie ulice z tąd.
- Miki - Antek spróbował jeszcze złapać Mikołaja za rękę Ale ten wyrwał się i popatrzył na przyjaciela.
- Uspokój się, nic się nie stanie. - Antek i Mikołaj byli przyjaciółmi od dawna, spędzili razem dzieciństwo, i choć byli przeciwieństwami bardzo dobrze się dogadywali..zazwyczaj.
- Yh.. - Westchnął Antek, Zuza usiadła koło niego i pocałowała w policzek.
- Chcesz się zbierać?
- Nie.. Upewnie się że nie im się nie stanie po alkoholu. - odpowiedział chłopak, a jego dziewczyna uśmiechnęła się.
- Dlatego cię kocham. - Zarumieniła się kładąc swoją głowę na jego ramieniu.
- Ew - powiedziała Justyna patrząc na parę.
Kiedyś chodziła ona z Antkiem, i choć było to dawno to cały czas żywi uraze do Zuzy, choć to Justyna była powodem zerwania.
Poczułam unoszące się ziezręczność. Popatrzyłam się na Tosię która wzruszyła ramionami, pokazując że ona też czuję nieprzyjemnie napięcie.
Zamilkałam na chwile po czym powiedziałam.
-Ide z wami - i pobiegłam za kolegami.

*Zespół Capgrasa - rzadko występujące zaburzenie psychiczne z gr DMS polegające na przekonaniu chorego, że jego partner lub inni członkowie rodziny zostali zamienieni na identycznie wyglądające obce osoby. Zaburzenie to występuje w schizofrenii.

W pogoni za życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz