- Weź szybko jakąś kartkę! - Piotrek siedział przy radiu i delikatnie kręcił jego korpką próbując nie zmienić stacji informacyjnej a uzyskać jej lepszy odbiór. Kaja popędziła do pokoju który wyglądał jak biuro, nerwowo szukała kartki, którą jednak szybko znalazła i szybko wróciła do przyjaciół, Tosia chwyciła za skrawek papieru i długopis leżący w pobliżu, Po czym zaczęła zapisywać najważniejsze informacje.
„Wirus rozprzestrzenia się w światowym tępie, jest on szybszy i gorszy od znanego nam Covid-19-Koronawirusa. Liczba zarażonych wynosi już 76542, a to dopiero drugi tydzień wydostania się choroby z laboratorium.
Podamy teraz znane nam informacje :
Wiemy iż naukowy pracowali nad szczepionkę na odkleszczowe zapalenie mózgu. Wszystko działało po myśli do momentu testowania szczepionki. Dowiedzieliśmy się, że osoba na której szczepionkę była testowania, nijaki Milson Truster, miał jakiegoś rodzaju utajnioną chorobę. Okazuje się iż sama szczepionkę również nie była czysta, źle przechowywana i zabtudzona w połączeniu z chorobą utajnioną stworzyła wirusa, który teraz sprowadził terror na cały świat. Jest on przenoszony przez płyny ustrojowe. Trucizna która znajduje się w krwi osoby chorej rozprzestrzeniania się po całym ciele w zaledwie osiem minut, po tym czasie osoba do której wdała się zaraza zaczyna mieć objawy ugryzienia, czyli
zapalenie mózgu oraz zaburzenia neurologiczne.
Osoba zarażona ma zwężone źrenice koloru ciemno żółtego lub ciemno pomarańczowego, co powoduje połowicznie oślepienie. Dowiadujemy się również iż choroba ta powoduje wielkie cierpienie, a zakażony myśli że jedynym sposobem na pozbycie się bólu jest zabicie tego kto jest jego źródłem. Jednak żyje on w przekonaniu że źródłem jego cierpień są wszyscy. Od rodziny i najbliższych po współpracowników i nieznajomymch na ulicy.
U ludzi założonych mogą również pojawić ślinotok i wymioty.
Wiemy również że jeżeli zdrowie osoby zakakażonej nie jest w normie, jest to co ugryzieniu następuje śmierć po pierwszych pięciu minutach.
Osoba zdrowa po ośmiu minutach traci kontakt z rzeczywistośćcią co jednak nie zmienia faktu już cały czas odczuwa dotyk, ciepło, zimno i ból.
Co jednak do ratunku i ewakuacji-”Po tym zdaniu, dźwięk znowu się zapruszył.
- O cholera... - Piotrek zdenerwował się
-Czy to znaczy, że któreś z tych zombi które zabiliśmy.. Cały czas czuło ból?...- Zuza przeraziła się na myśl stawiania komuś bólu. Nikt jednak nie odpowiedział jej na to pytanie gdyż sami je sobie zadawali.
- Dobra Tosia zapisałaś?
- Nie zdążyłam wszystkiego...
- Jak to nie?! Cholera, trzeba było mi dać te kartkę! -Piotrek krzyknąć wywając skrawek papieru z rąk dziewczyny.
- Nie krzycz na nią!
- Czy ją wszytko muszę robić sam?!
- Piotrek co ci odwala?! Przecież ten mężczyzna podawał informacje szybko i do tego nie słyszeliśmy wszystkiego wyraźnie.
- Nie mamy siedmiu lat żeby potrzebować godziny na zapisanie paru zdań.
- O co ci chodzi wszystko dokładnie słyszeliśmy, Po co w ogóle to zapisywać.
- Jak byśmy spotkali jakiegoś zombiaka mogli byśmy porównać jego objawy z podanymi w radiu i zobaczyć czy można mu jeszcze pomóc. - Pomiędzy wszystkimi zapadła cisza, Tosia czując się źle z faktem że nie udało jej się zapisać wszystkiego wzrok skierowała na podłogę.
- Ej patrzcie jest pierwsza, za kwadrans musimy być w szkole. -Piotrek ucioł.
- Ale nie znaleźliśmy Hani i Macieja - Zuza ze strachem spojrzała na wszystkich po kolej, oczekując, że wszyscy zmobilizują się do szukania ich przyjaciół. Jednak nic takiego się nie stało. Nikt nawet nie powiedział słowa, Piotrek wstał i poszedł w stronę drzwi, a Kaja za nim.
- Zwariowaliście? Przecież nie możemy ich tak zostawić..- Zuza kontynuowała, Tosia położyła jej dłoń na ramieniu, wstała i ze zrezygnowaniem udała się za dwójką przyjacuół.
- Tak porostu ich zostawimy?
- Może, chłopaki ich znaleźli.. - Tosia próbuwała jeszcze pocieszyć Zuze.-Co wy tu robiliście? - zapytał Łukasz a patrząc na Justyne leżącą i wykrwawiającą się obok szpitalnego łóżka z połamanymi kośćmi dostawał mdłości.
- Przyszłam tutaj za Maciejem i dobrze się stało bo gdyby nie to, nie znaleźli byśmy Marceliny, Kacpra No i... Justyny. - Odpowiedziałam wiedząc że powinnam była zatrzymać Macieja w pierwszym momęcie.
- No właśnie, czyli to wszystko wina Macieja. - Robert z niewiadomych powodów zdenerwował się i wściekłym wzrokiem spojrzał na chłopaka.
- Hanka, nie zwalaj na niego winy, ty masz własny rozum, powinnaś była pomyśleć za nim wyszłaś za Maciejem w ciemną noc. -Mikołaj próbował nie zajmować żadnych że stron.
- To nie jej wina, to on nic nie mówiąc porostu sobie wyszedł, narażając siebie i Hanię. - Robert trzymając się swojego zdania wstał i szarpnął Macieja za jego golf przyciągając go do siebie. Następnie spostrzegł jego podarty płaszcz, a potem skrawek tego samego materiału przywiązanego do mojej nogi, co sprawiło że Robert nie wytrzymał, zacisną zęby po czym agresywnie opuszczając głowę w dół wyszedł z sali.
- Robert!- Marcelina krzyknęła i wybiegła za chłopakiem.
- Eh..- Mikołaj przyklęknoł wzdychając. -Nie biegnij za nimi- zwrócił się w moją stronę gdy chciałam wybiec za nimi. - Nie potrzebujemy tutaj więcej problemów. Wie ktoś która jest godzina? Nasz Pan Od Zegarka właśnie wybiegł z pokoju.
- Jest 1:02, na moim pokazuje 1:07 ale spieszy się o 5 minut. - powiedziałam patrząc się na czarny zegarek umieszczony na mojej lewej ręce, którego od dawna nie mogłam naprawić.
- No to za chwilę powinnyśmy być w szkole, chodźmy. - Łukasz zaczął kierować ale do wyjścia.
- A co z Justyną? - gdy zadałam to pytanie pomiędzy wszystkimi zapadła cisza.
- Nie bierzemy jej, to niebezpieczne, nie mamy jaj jej pomóc, ona zaraz umrze.- Kacper wynużył się z ciemnego konta i podniósł głowę i powiedział te słowa z przerażającym spokojem.
- O Jezus! - Łukasz przeraził się zapominając o tym że wspominałam o znalezieniu jego przyjaciela. - O matko Kacper! - Podbiegł do okularnika i automatycznie rozłożył ręce do powitalnego uścisku gdy nagle zatrzymał się niezręcznie i lekko zarumienił. - S-Siema, dawno cię nie widziałem, chyba od momętu kiedy po raz ostatni cię tutaj odwiedziłem.
- H-Hej- Kacper tak samo jak Łukasz porumieniał nie wiadomo czy ze szczęścia czy jakiego kolejek innego powodu. Stali tak przez chwilę nie utrzymując kontaktu wzrokowego, pomiędzy tymi dwoma było coś niezręcznego ale miało to coś w sobie uroczego.
- Jeju, Kapi maluchu- Mikołaj odsuną Łukasza na bok i przyjaźnie przytulił młodszego przyjaciela - Urosłeś przystojniaku - Zaśmiał się przyjacielsko. Zdało się nawet, że zła atmosfera powoli zaczęła opadać. Ja jednak nie mogłam wymazać sobie z pamięci obrazu na którym okularnik stoi we krwi nad nie żywą pielęgniarką. -yhhh- wzdrgneło mną gdy tylko o tym pomyślałam.
- Ej słuchajcie, bo się musimy już być w szkole. Mikołaj zoriętował się i gdy już mieliśmy powoli wychodzić z sali. Odwróciłam się jeszcze ostatni raz i popatrzyłam na Justynę, dziewczyna nie żyła. Podeszłam do niej i przykucnełam, zamykając jej oczy. Przypomniałam sobie jak pierwszy raz się poznałyśmy i jak straszę przeżycie to było, nienawidziłyśmy się. Toksyczna żmija i antyspołeczny czarny krasnal, takie właśnie byłyśmy, przy naszym pierwszym spotkaniu, a potem? Potem byłyśmy częścią jednej paczki, nie byłyśmy najbliżej ale pamiętając te wszystkie szalone akcje wspólnie przeżyte nie chciałam dopuścić do siebie faktu że teraz leży ona na przeciwko mnie martwa.
Moje myśli przerwał Mikołaj kładąc mi swoją rękę na ramieniu.
- Chodźmy. -przeżegnał się a w raz z nim każdy z nas, po czym opuściliśmy sale.

CZYTASZ
W pogoni za życiem
AdventureGrupa nastolatków została wystawiona na próbę przeżycia apokalipsy zombie. Jednak utrzymanie zimnej krwi w takich warunkach jest nie lada wyzwaniem, szczególnie gdy jedno z nich żwyi nienawiść do reszty. W książce cały czas będą wprowadzane zmiany...