Rozdział 21

23 7 0
                                    

- Powninni już tu być.
- Myślisz że coś im się stało? - Zaniepokoiła się Zuza.
- Nie no, przecież poszli we trójkę.
- Ale nie mają tam maca alfa - Zaśmiał się Piotrek występując klatę piersiową przypominając tym ptaka.
- Wow jaki paw.
- Chyba raczej pawian - Tosia prześmiewczo poprawiła Kaję.
- Pf! Beze mnie byście tutaj nie przetrwały dnia.
- Tak tak. - Zuza ucieła początek kłótni które ostatni bardzo często się zdarzały,co naprawdę ją zaniepokoiło.- Już dwadzieścia po. Myślicie że powinniśmy ich szukać?
- Nie, w takiej sytuacji nie jesteśmy w stanie nic zrobić, jest noc i nie umiecie się bronić.
- Mów sam za siebie. - Kaja zdenerwowana już nadpoziomowym przechwalstwem kolegi i zdenerwowana brakiem powracających przyjaciół.
- Dobra, włazimy do szkoły, nie będizmey na nich czekać przed murem, to jest niebezpiecznie. - Zakomunikowała.
- To wchodzimy - Całą czwórka po kolei pomagała sobie wdrapać się na drugą stronę muru, po czym jak za pierwszym razem, za pomocą poparcia się na kontenerze weszli przez okno.
- Fajnie by było ogarnąć jakieś klucze - słusznie zauważyła Tosia, otrzepując się z brudu.
- Masz rację, w sumie czemu nie zająć by się tym teraz, ja i tak nie zasnę do puki wszyscy tutaj nie wrócą.
- Zgadzam się z Zuzą, nie wiem jak ty ale my idziemy poszukać kluczy do drzwi wejściowych, nie mam siły znowu wdrapywać się znowu przez te okno.
- No spoko, ja idę spać bo mojej sali, zmęczyłem się waszą obecnością. - Piotrek arogancko odpowiedział na plan dziewczyn i odszedł w swoją stronę - Trzeba mieć siłę na wypadek jakiegoś "problemu". Fajnie że ktoś się zgłosił na nocną służbę i tak toś by to musiał zrobić, a tak w ogóle to tobie Kaja przydał by się sen. Dobranoc. - chłopak nie odwrócił się nawet, zdmuchną kosmyk czarnych włosy opadających na jego oko i jak gdyby nigdy nic poszedł do klasy.
- Yh! Nie mogę już z nim! - Kaja wreszcie tracąc go z oczu powiedziała ze złością zaciskając pięści.
- Arogancki, Ale jakoś bardziej niż zwykle, humor, no cóż, przy kolejnym roku spędzonym w jego towarzystwie chyba się przyzwyczaiłam. - Zuza wzruszyła ramionami.
- Ta, i tak jest lepszy niż Łukasz Haha, ten to dopiero chojrak, choć przy Kacprze to jak potulny baranek, ahhh.. właśnie, Kacper... Tak dawno go nie widziałam tęsknię za nim nieziemsko, dobry był z niego chłopaczyna- Tosia pamiętając że Kacper był od nich młodszy ubierała słowa bardzo delikatny sposób opowiadając o ciemno-włosym chłopcu.
- Ja też tęsknię, Ale chyba bardziej za Marcelą i jej uśmiechem. - Dodała Zuza i przypominając sobie wspólne chwilę z przyjaciółką żal ścisną ją za serce.
- Nie płacz! - Kaja przytuliła się do dziewczyny w okularach.
- Nie płacze.. - Zuza przetarłam oczy upewniając się że nie widać iż miała swoją chwilę słabości, obiecała sobie że nie będzie płakać od momętu w którym Antek... Z trudem przełknęła ślinę, widząc przed oczami obraz jej chłopaka będącym zabijanym przez zombie, była przerażona, parę godzin wcześniej gdy byli jeszcze małą grupą, on powiedział jej “choć może mnie tu tu nie będzie, to ja zawsze będę koło ciebie, może nie ciałem lecz duszą. Zuziu, skarbie, kocham cię. I jeżeli ty mnie też to obiecaj że się nie poddasz.” A zaledziwe kilka chwil później widziała jak umiera w męczarniach, poświęcając się aby inni mogli uciekać, aby inni mogli przeżyć, aby ona mogła przeżyć i aby ona się nigdy nie poddała. Umarł jak gdyby wiedział że to za chwilę się stanie, to wydarzyło się tak szybko.
Zuza znowu przetarłam rękawem oczy i poprawiła okulary z srebrną oprawką. - Jest okej.- odpowiedziała i lekko odepchneła od siebie Kaję. - Chodźmy poszukać tych kluczy. - Powiedziała i zeszły po schodach.

- Powinny być tutaj, w kantorku woźnego, ten stary dziad miał bu wszystko i nic Haha.
- Jestem pewna że był czarodziejem, widziałam nawet jak raz zamiast w samochodzie do szkoły przyleciał na mopie, bo z pensji wolnego na miotłę go stać nie było. - Zuzia, Tosia i Kaja, stały przed pokojem woźnego i śmiałyśmy ie próbując żartami poprawić sobie samopoczucie.
- No dobra to mu tutaj mamy.. O CHOLERA! - Gdy Tosia tylko uchylił drzwi podskoczyła w przerażeniu.
- T-TOMEK?! Matko co ty tu robisz? Czy ty jesteś ugryziony? - Każda z dziewczyn przrkrzykiwała sobie nawzajem.
- Aaaah!- największy dziwak naszej klasy siedział właśnie tutaj w kantorku. Jego lokoeane włosy które teraz zamiast do uszu, sięgały mu do ramion były potargane i nie uczesyane, nad jego małymi ustami był widoczny żadki wąski, a jego okulary z grób oprawą były zbite z dwóch miejscach. Sczeże mówiąc to wyglądał jak szczur, i tak się właśnie zachowywał, gdy tylko zaczął mówić przecieram nerwowo oczy i poruszał końcówkami ust jak by bez kontroli- Przyszedłem tu bo z tego co czytałem
w gazetkach o apokalipsach to właśnie w takich miejscach najlepiej jest się ukryć, dobrze mam znane, duże i z dużą ilością kryjówek, a ja tutejsze zakamarki mam w jednym paluszku, bo jakoś musiałem się ukrywać przed tym wariatem Łukaszem kiedy mi chciał po raz trzeci włożyć głowę do kibelka i spuszczać wodę, hełe hełe hełe - zaśmiał się dziwnie, jednak nie ironicznie. - A-A-A wy co tutaj robicie?
- Em.. Jesteśmy tutaj dużą grupą, też się chowamy...- Kaja popatrzyła na stojące obok niej koleżanki i odpowiedziała szczuropodobnemu koledze.
- Oho oho, nie mówicie tylko że z Łukaszem hełe hełe hełe hełe
- Ha ha ha
- Ha ha...
- Taaa - nerwowo śmiały się z Tomkiem który nie zdawał sobie sprawy że oddał właśnie strzał w dziesiątkę.
- Chodźmy po Piotrka - Tosia szepnęła do dziewczyn, jednak Kaja gwałtownie zabroniła
- Udowodnimy mu że bez niego też sobie radzimy
- Ale co tu chcesz tu udowadniać?! Znalazłyśmy Tomka-Szkolnego przegrywa, dziwaka i ofiarę Łukasza. - Tosia krzyknęła na dziewczynę szeptem ( to jest fizycznie możliwe).
- No to co z nim robimy?
- Nie możemy porostu zamknąć w środku z powrotem?
- Nie no co ty, to nie zwierzę
- No jak, Jak nie? Wygląda na zkrzyżoeanie skrzata, szczura i lokówki.
- Coś wymyślić musimy. - Dziewczyny stały tak i szeptały do siebie podczas gdy Tomek opowiadał im jak to przebywa w tej kryjówce już któryś tydzień. Jednak ich uwagę przykuło jedno z wypowiedzianych przez chłopaka zadań
- Zalało dół. Ale udało mi się tam wpłynąć, było tam jakieś zgniłe jedzenie, Ale na szczęście parę przydatnych przedmiotów.
- To była apteczka Hani!
- Co? A No faktycznie była tam apteczka.
- Oddaj nam ją, jest nasza!- Tosia podeszła bliżej do znajomego i chciała go odsunąć by móc poszukać zguby za chłopakiem.
- Nie! Ja to znalazłem. - Tomek stał się agresywny i odepchną od siebie Tosie, dziewczyny stały tak nie wiedząc co zrobić. Zabieranie mu tego siłą było bez sensu, poza tym nie wiedziały co ten dziwak może mieć przy sobie- nóż, siekierę, czy cokolwiek innego za pomocą czego dziwak mógł by się posługiwać.
- Hej Tomek, był byś zainteresowany współpracą? - Zuza z lekkim zawachaniem zapytała chłopaka, jej przyjaciółki były wyraźnie zdziwione i nie polubiły nagłego pomysłu.
- A co ja będę z tego miał?
- ... W grupie siła, mamy jeszcze jakieś zapasy jedzenia.. Chyba, im nas więcej tym raźniej i i potrzebujemy więcej siły umysłowej w grupie, a ty, No cóż, znasz się na apokalipsach co?
- Uhuh.. No nie zaprzeczam - Tomek uśmiechnął się z zadowoleniem. - Dobrze więc - Wstał i podał Zuzi rękę na znak zawarcia sojuszu.

W pogoni za życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz