Przede mną leżała wykrwawiająca się pielęgniarka a nad nią stał czternastoletni chłopak trzymający zakrwawiony stojak na kroplówkę.
- Co jest kurwa?! - krzyknęłam, a gdy spojrzałam w jego oczy widziałam obłęd. Co jest z tym dzieciakiem nie tak?! Stał on w bez rychu z uplamioną we krwi koszulą szpitalną, a na podłodze widniał rozbryzg krwi.
-K-Kacper!- Zawołała ze strachem Marcela - Co ty robisz?- Obie nie wiedziałyśmy czy bezpiecznie będzie podejście bliżej.
- oh Marcela i.. Hania? Jak ty się tu dostałaś? - Zapytał jak gdyby nigdy nic - To chyba ja powinnam się zapytać co ty tu robi..- nie zdążyłam nawet zapytać gdy przeraźliwie głośny huk rozległ się na szpitalnym korytarzu a w raz z nim głośny wrzask.
-Maciej!- krzyknęłam z przerażeniem i wybiegłam z pokoju, nie zadając już żadnych pytań. Korytarz wyglądał bardziej przerażająco niż wcześniej, wydawało by się że pokoji znajdujących się na tym piętrze było co najmniej piędzesiąt. Biegłam przed siebie nerwowo obracając głową na prawo i lewo.
-Cholera...cholera! Gdzieś ty polazł!?- krzyczałam w duszy, rozglądając się w około szukając wzrokiem ciemnowłosego, wysokiego chłopaka z niebywałe denerwującym ale jednocześnie bardzo tajemniczym charakterem. Nie byliśmy bliskimi przyjaciółmi, powiedziała bym bardziej że był on dla mnie dobrym kolegą z paczki o którym nie wiedziałam zawieje ale z niewiadomych powodów na myśl o jego krzywdzie ogarniało mnie uczucie słabości i wściekłości na raz. Prawdą jest, że podczas tej całej katastrofy zbliżyliśmy się do siebie ale cały czas nie nazwała bym tego więzią przyjaźni. Kto by pomyślał, że temu, którego jeszcze chwilę temu chciałam zostawić i zapomnieć, teraz biegnę pomóc.
-Hania tam!- Usłyszałam krzyk Marceli, odwróciłam się i zobaczyłam przyjaciółkę wskazując na lekko uchylone drzwi znajdujące się na końcu korytarza. Tak jak by los chciał nas upewnić, że chłopak jest w pokoju usłyszłyśmy kolejny krzyk dobiegający z pomieszczenia. Od razu ruszyłyśmy w tamtą stronę szybkim biegiem. Wpadłyśmy do pokoju zadyszane i gdy spojrzałam na podłogę obawiając się najgorszego, wybuchełam śmiechem. Na podłodze leżał Maciej zaplątany w zasłonkę oddzielającą jedno łóżko szpitalne od drugiego. Marcela stała w drzwiach jeżcze przez chwilę gdy patrząc na chłopaka wyglądającego jak niebieski naleśnik zwrucony przez kota, upadła na ziemię nie mogąc złapać oddechu pomiędzy atakami śmiechu.
- Agr! Co was tak bawi?! I z kąd wyście się tu w ogóle wzieły!?- Maciej poczerwieniał ze wstydu i próbując się wydostać z uścisku materiału praktycznie się na mnie wturlał.-Pomyślmy, gdzie Hanka mogła by poleść za Maciejem...- zastanawiał się głośno Mikołaj
-Wszędzie- zaśmiał się Łukasz
- Stul dziób. - Burkną Robert
-Co ci jest?
-.. Nie ma czasu na żarty, nie wiemy gdzie są dwoje z naszych ludzi, jest noc i przypomnę ci, że to nie będzie wieczorny spacerek tylko poszukiwanie Hani. - Robert staną na początku grupy i założył kaptur, zakrywając jego bląd czuprynę i pokrywając w cieniu jego zielone duże oczy.
-I Macieja. - Dodała Zuza, patrząc się na budynek szkoły. - Gdzie oni mogli pójść?- poprawiła jej okrągłe okulary.
- Eh No dobra to chyba się rodzielić musimy. - zakomunikował wzdychając Piotrek, podniósł głowę i palcami przeczesał jego czarne włosy.
- No nie tylko nie to..- parkną Łukasz.
- Cicho już, przestańcie cały czas narzekać, jest to co jest, nie możemy tak porostu zostawić tych dwoje. - Powiedział doniosłym głosem Mikołaj nie mogąc już dłużej wytrzymać narzekania jego grupy. - Nie lubię ludziom rozkazywać, Ale jako że jedyny mam tutaj siedemnaście lat, obejmuje dowodzenie w trudnych jak ta sytuacjach. Ten kto się nie zgodzi może wracać do szkoły jak ostatnia strachajła. - nikt nie raczył się odezwać, wszyscy wiedzieli iż Mikołaj był najbardziej odpowiedzialny z nich wszystkich.
- Dobra nie ma problemu, po prostu pośpieszmy się zanim się im coś stanie. - Tosia co prawda z nie chęcią przyznała rację Mikołajowi i złapała Zuzę i Kaję za ręcę - My idziemy w prawo, ta ulica nie jest długa ale ma parę budynków gdzie mogli się podziać Maciej i Hania.
- Świetnie, ale wy jesteście tu najsłabsze- Łukasz popatrzył z lekką pogardą w stronę dziewcząt po czym dodał- Nie odbierzcie tego źle ale przydał by się wam ktoś do obrony. - z wyraźną nadzieją na wycieczkę z dziewczynami sam na sam powoli podszedł do ich trójki.
- Masz rację, Robert pójdzie z nimi. - Zadecydował Mikołaj
- Nie dzięki... Pójdę w stronę szpitala, nie wiem czemu ale wydaje mi się że Maciej coś o nim wspominał. - Robert odwrócił się i spojrzał podejrzliwie w stronę szpitala.
- No widzisz - Przerwał mu Łukasz - czyli jedynym wyjściem jestem ja, dobra dziewczyny idziemy
- Dobra dobra, ja mogę pójść - Piotrek założył ręce za głowę i staną w grupię z dziewczynami, nawet nie trudząc się posłać Łukaszowi spojrzenia pod tytułem "nie tym razem". Łukasz zacisną pięści i gdy już miał zamiar "dyskutować po męsku" Mikołaj przytszymał go za jego kaptur w czarnej bluzie i spojrzał na niego tak aby dać mu do zrozumiena iż chłopak nie ma nic do gadania.
- No sztos to ja, Robert i Łukaszek idziemy do szpitala. Co kolewek by się nie zdarzyło, spotykamy się w szkolę na drugim piętrze o 1:15 jasne? Nie ma dalszych poszukiwań. Jak nie znajdziemy ich przed tą godziną tak czy siak wracamy do szkoły i resztę obgadamy właśnie tam. Wystarczająco się podzieliliśmy, nie oddalajcie się od siebie. Jest noc więc niektóre rzeczy są mniej zauważalne, patrzcie pod nogi i zwracajcie uwagę na odgłosy wokół was. Jeżeli komuś się coś stało macie tutaj po bandażu i wodzie utlenioej. - Mikołaj wręczył Kaji bandaż i małą buteleczkę. - I nie zapominajcie pilnować czasu.
- Spoko, w naszej grupię zegarek mam ja. - Kaja schowała do kieszeni dane jej rzeczy a drugą rękę wyciągnęła przed siebie pokazując, że ma ona zegarek zawsze ze sobą.
- Świetnie, Robert ty też masz zegarek?
- Tak, możemy się pospieszyć? Marnujemy czas. - Robert widocznie denerwował się całą tą sytuacją.
- Dobra skoro wszyscy wszystko wiedzą, idziemy. Zakończył Mikołaj i wszyscy ruszyli w swoje strony.
CZYTASZ
W pogoni za życiem
PrzygodoweGrupa nastolatków została wystawiona na próbę przeżycia apokalipsy zombie. Jednak utrzymanie zimnej krwi w takich warunkach jest nie lada wyzwaniem, szczególnie gdy jedno z nich żwyi nienawiść do reszty. W książce cały czas będą wprowadzane zmiany...