PROSZĘ O PZECZYTANIE NOTATKI NA SAMYM KOŃCU ;)
Obudziły mnie pocałunki zostawiane na moich obojczykach przez Niall'a. Zachichotałam cicho, po czym otworzyłam oczy, które spotkały się z radosnymi spojówkami blondyna.
- Dzień Dobry kochanie - mruknął całując mnie.
- mhmm - wymruczałam - Mogę budzić się tak codziennie - uśmiechnęłam się, wtulając twarz w szyję chłopaka - Brałeś prysznic? - zapytałam po chwili.
- Tak, ale jeżeli będziesz chciała mogę iść z Tobą jeszcze raz - odpowiedział uśmiechając się na co pokiwałam głową.
Zsunęłam się z łóżka i narzucając na siebie tylko białą koszulę Niall'a z wczoraj ruszyłam w stronę łazienki, ciągnąc za rękę rozbawionego blondyna.
- Co się takiego stało, że jesteś jak przylepa od samiusieńkiego rana? - mruknął rozbierając się, kiedy ja stałam już pod prysznicem.
- Nic - wzruszyłam ramionami, natomiast na moje policzki wpłynął róż - Po prostu... jutro wyjeżdżam i znowu nie będziemy się widzieć długi okres czasu. Chcę się Tobą nacieszyć - westchnęłam smtuno.
- Zostań - wyszeptał przytulając się do moich pleców - Spałabyś ze mną w pokoju, albo sypialibyśmy w busie. Nie chcę żebyś wyjeżdżała - mruknął całując moje ramie, przez co na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
- Niall - westchnęłam - Muszę wracać, mam w planach odwiedzić tatę... Chcę też wziąć udział w pewnej akcji charytatywnej w najbliższym czasie.
- Nie możesz tego przełożyć? Przecież kilka dni jak zostaniesz dłużej to nic się nie stanie - jęknął, na co uśmiechnęłam się smutno - Tak jest miło, a Ty chcesz wyjechać.
- Niall, spokojnie - zachichotałam - Przecież macie wrócić w listopadzie do Anglii, tak? To tylko półtora miesiąca - odpowiedziałam siląc się na przekonujący ton.
- Miesiąc - parsknął - Przecież to jest długo - warknął odsuwając się ode mnie - Wiem, że masz swoje sprawy do załatwiania, ale właśnie popsuliśmy sobie taki piękny poranek - warknął i nie zwracając uwagi na moje ciche prośby, aby do mnie wrócił wyszedł z łazienki. Westchnęłam, po czym szybko się okąpałam i po zawiązaniu na sobie ręcznika wyszłam z łazienki do pokoju, gdzie na łóżku siedział Niall i spoglądał w moją stronę. Uśmiechając się niepewnie w jego stronę, przeszłam do walizki skąd zabrałam bieliznę oraz zwykłe czarne spodnie, białą koszulkę w czarne poziome paski. Trzymając ciuchy w ręce przeszłam z powrotem do łazienki, gdzie ubrałam się i umalowałam. W połowie prostowania włosów do łazienki wszedł Niall, który stanął obok mnie i zaczął się golić.
- Przepraszam - westchnęłam w końcu odkładając tusz do kosmetyczki i stanęłam bokiem do blondyna.
- Nie masz za co mnie przepraszać - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem - Ja też powinienem trochę mniej ostrzej zareagować. Nie mogę Cię zmusić, żebyś tutaj została... i tak jestem szczęśliwy, że przyjechałaś do mnie, żeby spędzić ze mną urodziny - dodał, po czym przemył twarz wodą, aby zmyć pozostałości po pianie.
- Kocham Cię Niall - wymruczałam wtulając się w gołe plecy chłopaka. Niall wytarł się ręcznikiem, po czym odwrócił w moją stronę i odwzajemnił uścisk.
- ekhem? Sorry, że przeszkadzam ale musimy się zbierać - głos Liam'a rozniósł się po naszym apartamencie, a sam chłopak stanął w wejściu do łazienki. Odsunęłam się od Irlandczyka i posłałam uśmiech Payne'owi.
- Cześć Liam - uśmiechnęłam się do niego zadowolona, po czym zostawiając Niall'a zabrałam kosmetyczkę i przeszłam do pokoju, gdzie zaczęłam zamykać walizkę.
- wohoo! Widzę, że nieźle się u Was wczoraj działo - zaśmiał się Liam. Zaskoczona odwróciłam się w stronę chłopaków i zobaczyłam Payne razem z Niall'em, który miał całe plecy w zadrapaniach. Na sam widok pleców Horana zrobiło mi się gorąco, co zostało skomentowane głośnym śmiechem przyjaciół.
- HA HA HA ja przynajmniej będę mogła wyjść gdzieś na basen, a Ty nie zdejmiesz nawet koszulki - burknęłam.
- Naprawdę myślisz, że to mnie powstrzyma? - zaśmiał się - Będę się chwalić jakie ostre pazurki ma moja dziewczyna - dodał z uśmiechem.
- Chcecie iść na śniadanie? - naszą "wymianę" zdań oraz spojrzeń przerwał Liam, odwróciłam się w stronę chłopaka kręcąc przecząco głową.
- Chodź noo - mruknął Niall widząc moją odpowiedź.
- Nie Niall. Za chwilę wyjeżdżamy, a ani ja, ani Ty nie jesteśmy spakowani więc ktoś to musi zrobić- mruknęłam całując go w policzek .
Chłopak przez chwilę mnie obserwował, po czym westchnął i mrucząc, że przyniesie mi kanapkę ruszył za szczerzącym się Liam'em, po drodze zakładając koszulkę.
Gdy chłopcy zniknęli za zamykającymi się drzwiami, ja zamykałam już swoją walizkę. Do torby podręcznej schowałam laptopa, aparat i dokumenty. Kiedy postawiłam swoje rzeczy przy drzwiach ruszyłam do walizki blondyna. Na sam początek zaczęłam przenosić jego rzeczy z łazienki i rzucać na łóżko. Po schowaniu wszystkich "kosmetyków blondyna" zaczęłam przenosić z szafy jego ciuchy, które powrzucał byle jak do drewnianego mebla. Podczas przenoszenia jego ciuchów, spod spodni wypadła torebeczka, do któej pakuje się prezenty. Po spakowaniu ciuchów do walizki wróciłam po tę torebeczkę, w której zobaczyłam czarne, kwadratowe pudełeczko. Oczywiście, jak to ja - ciekawska dusza od razu złapałam za pudełeczko i otworzyłam je. Jakie było moje zdziwienie, kiedy po otworzeniu "paczuszki" zobaczyłam duży, srebrny pierścionek wyglądający na zaręczynowy. Zaskoczona tym, co zobaczyłam od razu zamknęłam pudełeczko i po wrzuceniu do torebeczki położyłam je między resztę ciuchów blondyna. Na sam koniec zapakowałam czarną kosmetyczkę i zamknęłam walizkę.
Gdy obie torby stały pod ścianą, do apartamentu wszedł Niall trzymając w ręce dwie kanapki i sok pomarańczowy. Lekko zaskoczona wcześniejszym "odkryciem" w ciuchach Niall'a, spojrzałam na niego i uśmiechnęłam sie lekko. Blondyn nie zauważył mojego dziwnego zachowania. Zaraz po wejściu i czekaniu, aż zjem kanapki i wypiję cały sok zabrał nasze walizki i ruszył z nimi na dół. Ja natomiast zabrałam swoją torbę oraz plecak Niall'a i po sprawdzeniu czy zabraliśmy wszystko ruszyłam za chłopakiem. Oczywiście jak to zawsze bywa, przed hotelem było mnóstwo fanów, którzy na widok chłopów zaczęli piszczeć i pchać się do przodu. Z lekkim uśmiechem przeszłam za Niall'em zasłaniają się za jego plecami, a kiedy chłopak stanął i zaczął pozować do zdjęć, złapałam za walizki i z pomocą Prestona przenieśliśmy je do busa. Po zapakowaniu walizek przeszłam do tourbusa, skąd siedząc na czerwonej pufie przyglądałam się blondynowi. Mimo, że nasz związek trwał niecały rok, mogłam szczerze powiedzieć, że go kocham. Nigdy nie pomyślałabym, że zakocham się w takim chłopaku. Niall kompletnie różni się od moich "ex". Farbuje włosy, jest osobą publiczną, klnie jak szewc i momentami jest strasznie zaczepny, ale potrafi też jak nikt inny pokazać wsparcie. Chłopak spojrzał w stronę autokaru zniecierpliwiony, po czym przytulił ostatnią fankę i machając do reszty wskoczył do busa. Od razu po wejściu do środka chłopak usiadł obok mnie i przyciągnął do siebie.
- O której masz samolot? - mruknął całując mnie w głowę
- Jak dojedziemy do Phoenix to od razu podjadę spod waszego hotelu na lotnisko - westchnęłam chwytając rękę blondyna i zaczęłam bawić się jego palcami.
- Czyli mamy jeszcze kilka godzin dla siebie - odpowiedział zadowolony na co pokiwałam głową.
- Nie dla siebie, kolego! - odezwał się Harry siadając obok nas - Chociaż połowę drogi musicie spędzić z nami! My też chcemy spędzić chwilę z Aną - dodał uśmiechając się do nas.
- Na połowę się zgodzę! - zaśmiał się blondyn , co skomentowałam jedynie szerokim uśmiechem i całusem w policzek chłopaka. Przez całą drogę do Phoenix siedzieliśmy z całą piątką, w "salonie" gdzie oglądaliśmy telewizję, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Gdy po siedmiu godzinach jazdy dojechaliśmy do Phoenix, humor Niall'a momentalnie się zmienił. Jak tylko przeczytał tabliczkę informującą nas, że wjeżdżamy do miasta od razu przycisnął mnie do siebie i nie zwracając uwagi na chłopaków obdarowywał mnie pocałunkami, przez co na moim ciele pojawiały się dreszcze.
- Niall - zachichotałam - Przecież nie wyjeżdżam na zawsze, będę czekać na Ciebie w Anglii - wyszeptałam chłopakowi do ucha, na co wzruszył jedynie ramionami wzmacniając uścisk i udając że zasypia zamknął oczy, na co westchnęłam.
Niecałe czterdzieści minut później wjechaliśmy do garażu hotelu, w którym chłopaki się zatrzymują. Wstaliśmy z kanap i wyszliśmy z busa. Od razu po stanięciu na ziemi ruszyłam do bagażnika, skąd zabrałam swoje walizki i stojąc z boku czekałam, aż cały zespół zabierze i swoje.
- Zostajesz z nami na chwilę czy od razu pakujemy Twoje rzeczy do bagażnika i mam zawieźć Cię na lotnisko? - Parestostanął obok mnie i z lekkim uśmiechem zapytał.
- Zostań jeszcze chociaż na obiad, dobrze? Musisz coś zjeść przed wyjazdem - poprosił Niall.
- Tak, mam jeszcze chwilę czasu, więc zjem tutaj obiad z Niall'em i za jakieś pół godziny możemy jechać - uśmiechnęłam się do Prestona i chwyciłam rączkę walizki i ruszyłam za szczęśliwym blondynem.
Tak jak się umówiliśmy zaraz po zaniesieniu przez chłopaków walizek do pokoi ruszyliśmy do restauracji, gdzie zjedliśmy pyszny obiad. Mimo, że tym razem cała piątka namawiała mnie do dłuższego pobytu razem z nimi, z ciężkim sercem pożegnałam każdego z osobna i ruszyłam razem z Niall'em i Prestonem do czarnego Range Rovera.
- Niall, nie musisz ze mną jechać. Przecież i tak Preston zawiezie mnie pod wejście i wróci.
- Jadę z Tobą, chociaż byśmy mieli pożegnać się przed wejściem na lotnisko - mruknął, po czym nie zwracając uwagi na moje sprzeciwy schował walizki do garażu i wsiadł do samochodu.
*****
Wystraszona wbiegłam do szpitala.
- Przepraszam? Gdzie leży Robert Roberts? - roztrzęsiona zapytałam siedzącą kobietę w recepcji.
- Kim pani jest? - pielęgniarka mruknęła marszcząc brwi.
- Jestem jego córką, więc powie mi pani łaskawie, gdzie leży mój ojciec?! - warknęłam podnosząc głos.
- Drugie piętro, drzwi po lewej - mruknęła, natomiast ja od razu rzuciłam się na schody.
Stanęłam pod szklanymi drzwiami, na których dużymi literami pisał ONKOLOG i zaczęłam się rozglądać. Kiedy zobaczyłam zdenerwowaną partnerkę mojeg ojca ruszyłam w jej stronę.
- Co się stało? Przyjechałam jak najszybciej - powiedziałam.
- Annie.... Ojciec nie chciał, żebyśmy Cię powiadamiali o tym, że leży w szpitalu, ale musiałam - zaszlochałam wtulając się we mnie.
- Mary, proszę powiedz mi o co chodzi - poprosiłam czując łzy na policzkach.
- Twój tata od jakiegoś czasu choruje na białaczkę - wychlipiała- źle się poczuł i zemdlał.. lekarze teraz robią mu badania, lecz potrzebują dawcy krwi a niestety żadna z nas nie ma takiej samej grupy, więc zadzwoniłam do Ciebie - wyszeptała. Zaskoczona wiadomościami, klapnęłam na krześle i nieprzytomnie spojrzałam na kobietę.
- Od kiedy wiecie o tej chorobie? - zapytałam
- Od pół roku, może trochę więcej... Robert nie chciał Cię denerwować ani straszyć...
- LEkarz. Gdzie jest lekarz? - przerwałam jej
- Na końcu korytarza - mruknęła łapiąc mnie za rękę, kiedy chciałam od niej odejść - Przepraszam, że wcześniej Cię nie powiadomiliśmy.. Robert nam nie pozwolił - powiedziała, na co uśmiechnęłam się przez łzy.
- Nic się nie stało Mary. Rozumiem - westchnęłam cicho, po czym ruszyłam w stronę gabinetu doktora.
Doktor, jak tylko dowiedział się, że jestem córką mojego ojca i jestem gotowa oddać krew od razu zabrał mnie na badania kontrolne, czy nie jestem na nic chora. Z uczuciem ulgi, że wszystko jak na razie idzie z górki oddałam krew i usiadłam w poczekalni obok Mary, mrucząc że wyniki pojawią się dopiero jutro.
- Chcesz do niego wejść? - Mary odezwała się po chwili. Kiwnęłam głową potakująco i ruszyłam w stronę sali na któej leżał mój ojciec.
- Jedź do domu. Prześpij się i wróć z samego rana, ja tutaj zostanę - westchnęłam cicho do kobiety, po czym weszłam na salę.
Kiedy Ojciec usłyszał, że ktoś wchodzi do środka odwrócił się w moją stronę.
- Annie? Co ty tutaj robisz? - zapytał zaskoczony moim widokiem.
- Jak mogłeś nie pozwolić, aby do mnie zadzwoniły i powiadomiły o Twojej chorobie? - odpowiedziałam pytaniem siadając obok łóżka - Przecież wiesz, że rzuciłabym wszystko i byłabym z Tobą
- I właśnie dlatego zakazałem im do Ciebie dzwonić - westchnął, wiedząc że jest już na przegranej pozycji - Nie chciałem odciągać Cię od obowiązków- uśmiechnął się lekko.
- Nic nie jest ważniejsze od Twojego zdrowia. Już oddałam krew do badań i jak się uda, jeszcze jutro pobiorą dla Ciebie krew - powiedziałam uśmiechając się przez łzy - Nawet nie wiesz jak bardzo się wystraszyłam, kiedy dowiedziałam się, że tutaj leżysz - pokręciłam głową.
- Nic mi nie jest, kochanie - westchnął chwytając mnie za rękę - żyję i mam się dobrze - uśmiechnął się.
Przez resztę wieczoru jak i nocy przesiedziałam obok łóżka mojego ojca. Z samego rana do sali weszła MAry, która wręcz wygoniła mnie do domu, abym się przebrała i zjadła coś ciepłęgo. Dziękując jej lekkim uśmiechem wyszłam z sali i pojechałam do domu ojca, w którym zostałam przywitana przez dziewczyny, które wiedząc o moim przyjeździe zrobiły śniadanie. Po wejściu do swojego starego pokoju podłączyłam telefon do ładowania i zabrawszy z szafy starą, lekko ciasną szarą koszulkę i zwykłe spodnie przeszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. Następnie ruszyłam do kuchni, gdzie razem z dziewczynami zjadłam śniadanie i po zebraniu wszystkich rzeczy z powrotem ruszyłam do szpitala. Kiedy szłam przez korytarz do sali, w któej leżał mój tata, zatrzymał mnie doktor.
- Dzień Dobry. Mamy pani wyniki.... czy możemy porozmawiać w gabinecie? - oznajmił mi mężczyzna. Kiwając jedynie głową ruszyłam za mężczyzną.
- Wyniki są bardzo dobre i już dzisiaj moglibyśmy zrobić transfuzję, lecz nie możemy - westchnął lekarz, kiedy tylko usiadłam u niego w gabinecie.
- A dlaczegó to? - zmarszczyłam brwi w zdziwieniu.
- Ponieważ jest pani w ciąży, panno Roberts - odpowiedział lekarz, a ja... a ja zasłabłam.
___________________________
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba.
Nie zabijcie mnie za to, co tutaj napisałam.....
Jako, że jesteśmy już prawie na mecie tego opowiadania, idę do was z pytaniem, czy chcielibyście przeczytać coś jeszcze mojego autorstwa? Wiem, że to co piszę nie jest aż tak bardzo dobrej jakości jak inne opowiadania które są tutaj publikowane, ale gdybyście chcieli coś jeszcze przeczytać mogłabym zacząć nową historię :)
PS. JAK WAM SIĘ PODOBA NIGHT CHANGES?!
PS.1. ZGADNIJCIE KTO ZA DOKŁĄDNIE 200 DNI BĘDZIE W WIEDNIU NA KONCERCIE ONE DIRECTION?!
buziaki xx
