Rozdział 13

7.8K 354 7
                                    

Kiedy wróciłam do mieszkania byłam wyczerpana. Niestety nie mogłam położyc się do łóżka, dlatego też zrobiłąm szybkie śniadanie - składające się z dwóch tostów z masłem, po czym wskoczyłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i ubrałam się w jasne jeansy z dziurami, białą koszulę i granatową " marynarkę", do tego zrobiłam makijaż, a włosy spięłam w wysokiego kucyka. Na sam koniec sprykałam się swoimi słodkimi perfumami i w butach od Christiana Louboutin oraz torbą od GIVENCHY ruszyłam do wyjścia.
- Gdzie się tak śpieszysz ? - Louise wysunęła głowę przez drzwi od swojej sypialni.
- Muszę jechac do Modest! Mangament i dac im kopie zdjęc z koncertu... no wiesz tak jak było na umowie - odpowiedziałam stając przy drzwiach.
- serio ?  A dadzą Ci za to jakieś pieniądze?
- Lou nie potrzebuje pieniędzy.. mam nadzieję, że spotkamy się na lunchu z resztą tam gdzie zawsze ? - zapytałam. Dziewczyna burknęła jedynie "tak" po czym z powrotem zniknęła w swojej sypialni.
Po zamknięciu drzwi mieszkalnych i przejściu do swojego samochodu, pojechałam w stronę centrum. Przed wejściem do Modest'u odwiedziłam Starbucks, gdzie zakupiłam kawę latte.

~~

- Dzień Dobry, ja do pana Grifiths*. Mam miec tutaj spotkanie - uśmiechnęłam się do recepcjonistki.
- Oh, oczywiście - mruknęła posyłając mi uśmiech - pan Richard czeka na panią w biurze, drzwi numer 70. Kiwnęłam głową, na znak zrozumienia, po czym ruszyłam w stronę danych drzwi. Na korytarzu nie było słychać nic innego, jak stukot moich czarnych szpilek i marmurowe kafle.
Kiedy podeszłam pod dane drzwi, cicho zapukałam i po usłyszeniu głośnego "proszę"
- Dzień Dobry, ja przyszłam dam panu zdjęcia, które zrobiłam podczas trasy - przywitałam się grzecznie, po czym podałam mężczyźnie płytkę ze zdjęciami.
- Dziękuję, pani Roberts. Mam nadzieję, że udało się pani wszystko załatwić i napisać dobrze artykuł - mężczyzna spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- Oczywiście. Dziękuję, że się państwo zgodzili - mruknęłam nie widząc co powiedzieć.
- Twój profesor to mój bliski znajomy, nie mógłbym się nie zgodzić - powiedział z uśmiechem - z tego co słyszałem jesteś bardzo utalentowaną dziewczyną i masz rękę do robienia zdjęć. Co byś powiedziała, gdybym zaproponował Ci pracę jako fotograf?
Spojrzałam na mężczyznę zaskoczona.
- Nie odpowiedziałabym panu od razu na tę propozycję. Muszę najpierw poczekać do zaliczeń i...
- Rozumiem - mężczyzna przerwał mi - masz tutaj moją wizytówkę, w razie czego dzwoń. Wystarczy, że się przedstawisz i powiesz o co chodzi.
- Dobrze - mruknęłam odberając karteczkę od Brytyjczyka - w takim razie... do widzenia - mruknęłam ponownie.
- Do widzenia pani Roberts.. mam nadzieję, że możemy te zdjęcia wykorzystać do własnych celów ? - zapytał jeszcze przed moim wyjściem.
- Na każdym zdjęciu jest moje nazwisko - powiedziałam wysilając się na sztuczny uśmiech, po czym wyszłam z gabinetu i ruszyłam do wyjścia.
Jako, że była już godzina lunchu od razu pojechałam w stronę kawiarni, gdzie czekali na mnie przyjaciele.
Zaparkowałam na jednym z wolnych miejsc i dumnym krokiem wkroczyłam do kawiarni.
- ROBERTS piętnaście minut spóźnienia! - krzyknął rozbawiony James.
- Ha ha ha, śmieszne lizusie - mruknęłam siadając na krześle - gdzie Watson ? - dodałam rozglądając się po pomieszczeniu.
- Powinna już być, jak rozmawiałam z nią pół godziny temu to wychodziła z mieszkania - odpowiedziała Kelsey uśmiechając się w moją stronę.
- To super, to o czym rozmawiamy ?
- O wakacjach! - jęknęła Katherine - w tym tygodniu zaczynają się zaliczenia, za dwa tygodnie wyniki tego twojego konkursu - wskazała na mnie - i możemy wyjechac na jakieś dwa tygodnie. Chce się w końcu opalic - wytłumaczyła.
- W sumie dobry pomysł - dodałam z uśmiechem - może Ameryka ? - zapytałam.
- No tak, ale będzie trzeba zorganizowac noclegi - Caspar dodał ze śmiechem.
- Halo?! Zapomnieliście, że moi rodzice mają hotel w Los Angeles i Nowym Yorku ? Równie dobrze, możemy na tydzień jechac do NY a na tydzień do LA - podzieliłam się z przyjaciółmi planem.
- To może wypalić - poparła mnie Kelsey.
- Co może wypalić ? - zapytała uśmiechnięta Lou podchądząca do naszego stolika.
- wyjazd do Nowego Yorku na tydzień i do La, podczas wolnego - odpowiedziałam pokazując jej wolne miejsce obok mnie.
- Na nasze dwutygodniowe wolne chcecie jechac do Ameryki ? - zapytała.
- No tak - zaśmiałam się - piszesz się ?  
- No jasne! Mam zaprzepaścic kolejną okazję bycia na Times Square ? - zapytała z uśmiechem, po czym przybiła ze mną piątkę. 
- Ja chyba odpadam - mruknął Caspa krzywiąc się lekko.
- Co jest Caspaar? - jęknęłam pochylając się nad stołem i zajadając się swoją sałatką.
- Ostatnio byłem z kuzynami na wakacjach i za dużo wydałem, teraz mnie nie stac, a rodzice raczej mi nie dadzą - jęknął, na co reszta grupy zareagowała śmiechem.
- Ach! te zdjęcia na instagramie były mistrzowskie! - zaśmiał się James.
- No właśnie - mruknął - dlatego też ja odpuszczam - wzruszył przepraszająco ramionami.
- Daj spokój Caspar! Bukuję dla Ciebie bilet i nie ma ale! Kiedy masz urodziny ? - zapytałam
- Za trzy miesiące - odpowiedział bez zastanowienia.
- No widzisz! Pomyśl, że jest to pierwsza częśc mojego prezentu urodzinowego dla ciebie - powiedziałam z uśmiechem - ty pojedziesz z nami na wakacje, a ja będę miała połowę prezentu z głowy - zaśmiałam się.
- Nie wygłupiaj się! - warknął udając oburzenie - nie będę jeździł do Ameryki na twój koszt - dodał.
- Daj spokój dobra, czyli co? Za trzy tygodnie jedziemy do Nowego Yorku, potem LA. Jeszcze dzisiaj zabukuję bilety, moje konto macie nie ? - zmieniłam temat.
Resztę wolnego czasu spędzilśmy na rozmowach, śmianiu się i przypominaniu śmiesznych sytuacji, w których uczestniczyliśmy. Po godzinie Kelsey, Caspar i James pożegnali się ze mną i Lou.
- Co robimy ? - zapytałam blondynkę, kiedy zostałyśmy same.
- Nie wiem, może idziemy się przejść po Londynie ?
- Okej - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, po czym chwyciła mnie za rękę i zatracone w rozmowach ruszyłyśmy .
- Dosatałam propozycję z Modest'u - mruknęłam w pewnym momencie, podczas gdy Lou przebierała ciuchy na wieszakach.
- Co ? Jaką propozycję ? - zapytała spoglądając w moją stronę.
- Chcą mnie zatrudnic jako fotografa... no wiesz jeździłabym z zespołami i robiłą zdjęcia zapewne - wzruszyłam ramionami
- albo robiła zdjęcia pod ustawkę - mruknęła blondynka i zaczęła wyjaśniac kiedy na nią zerknęłam -- no wiesz, potrzebuą jakiegoś zdjęcia z jakiegoś momentu, a nie ma akurat paparazzich w pobliżu.. dzwonią do ciebie i to ty musisz zrobic te zdjęcia - powiedziała.
- No wiem - westchnęłam - ale nie jestem taka głupia i nie zamierzam się na to zgadzac. Planuje zostac dziennikarką, a nie fotografem na zawołanie. Wiem, że gdybym się zgodziła to w pewnym momencie nie robiłabym tego z frajdy a przymusu - odpowiedziałam.
- No ja myślę że się nie zgodzisz! Masz większe aspiracje do swojej przyszłości niż jakiś fotograf na telefon - zaśmiała się. Chciałam już coś odpwoiedziec, lecz przerwał mi dzwonek telefonu, a w  górnym rogu pojawiła się - znajoma mi już - koperta. Odblokowałam telefon i zaczęłam czytac.

" Jake plany na dzisiaj? Chciałabyś się spotkac? N x"

Przeczytałam i zasmiałam się.
- Co jest ? Kto do ciebie pisze ? - dziewczyna ze śmiechem zaczęła zaglądac mi do telefonu.
- Niall napisał - uśmiechnęłam się - pyta się czy chce się spotkac - dodałam.
- A ty teraz mu napiszesz, że z miłą chęcią się spotkasz - mruknęła podchodząc do kolejnego wieszaka.
- Co? Ale miałyśmy spędzic ten dzień razem! - tupnęłam nogą jak mała dziewczynka, która nie dostała lizaka.
- Ana, na chwilę jedziemy na dwa tygodnie, gdzie całe spędzimy razem, poza tym widzę jak się cieszysz kiedy do ciebie pisze czy coś - mruknęła.
- Naprawdę?
- Tak, tylko wiesz na razie jesteś na zakupach, jasne ? - warknęłą udając złą. Kiwnęłam głową uśmiechnięta, po czym odblokowałam telefon.
" Za dwie godziny jestem wolna. Co będziemy robic ? A xx"
" Posiedzimy u mnie w sypialni... :D "

Przeczytałam ostatnią wiadomośc i momentalnie poczułam się zdezorientowana.
- Co jest ? - Louise złapała za mój telefon i zaczęłą czytac - to nie on - mruknęła po chwili.
- Co ? A kto niby ?
- Zobacz, wcześniej jak ze sobą pisaliście to pisał na końcu N, a teraz tego nie napisał - wytłumaczyła. Spojrzałam na ekran i zmarszczyłam brwi. Chciałam już coś powiedziec, lecz przerwał mi - ponownie - telefon, tym razem pokazując połączenie od blondyna.
- Słucham ? - zapytałam obserwując Lou.
- Ana ? Słuchaj ten ostatni sms to nie ja - wytłumaczył swzybko, a w tle usłyszałam śmiech pozostałych- Wyszedłem na chwilę z salonu i już dopadli mój telefon - mówił dalej a mi mina od raze zrzędła.
- czyli to nie ty do mnie napisałeś z tym spotkaniem ? - zapytałam zrezygnowana.
- Co? Nie! Oczywiście, że to ja napisałem! Chodzi mi i ostatni sms - mruknął cicho.
- Okej. To co za dwie godziny ? Mam podjechać do ciebie ? - zmieniłam szybko temat.
- Okej. Chyba że wolisz, abym to ja po Ciebie podjechał i pojedziemy gdzieś ? - zapytał, a ja od razu mogłam usłyszeć jak się uśmiecha.
- Dobra Niall. To za dwie goidzny po mnie podjedziesz, dobrze ? Ja teraz muszę wracać do Lou bo się niecierpliwi - powiedziałam.
- Jasne. To widzimy się za dwie godziny. Pa
- Cześć - schowałam telefon do torby, po czym razem z dziewczyną ruszyłam na dalsze zakupy.

Półtorej godziny później podjechałyśmy pod nasz dom.
- Jestem wykończona - mruknęłam kładąc się na kanapie w salonie, zaraz po rzuceniu wszystkich toreb z zakupami.
- Zmęczona ? Stara za chwilę przyjedzie po ciebie twój romeo, a ty już zmęczona ? - dziewczyna zaśmiała się - idę dzisiaj na imprezę z Casparem - mruknęła włączając telewizor.
- Znowu ? - jęknęłam.
- Taak - zaśmiała się - idzieswz do swojego blondaska to ja nie będę siedzieć sama w domu - powiedziała z uśmiechem.
- dobra dobra - przewróciłam oczami.
- Nie przewracaj tymi oczami koleżanko i weź sobie jakieś ciuszki na przebranie bo wątpię że wrócisz tutaj na noc - mruknęła wskazując na mnie palcem.
- Mówisz? Nie zamierzam się z nim kochać namiętnie w łóżku - westchnęłam.
- jasne, bo ci uwierzę.. może i nie będziecie się namiętnie kochać w jego sypialni, ale na noc to ty raczej nie wrócisz - mruknęła.
- no dobra - zgodziłam się, po czym zdjęłam szpilki i zabierając swoje torby z zakupami ruszyłam na górę, gdzie do swojej torby wrzuciłam jeden z t-shirtów i czystą bieliznę, zakupy natomiast razem z torbami położyłam na podłodzę obok łóżka.  Po zamknięciu swojej torby zeszłam ponownie na dół, gdzie ku mojemu zdziwieniu siedział już Niall z Lou.
- No nareszcie! Już myśłałam, że tam zasnęłaś - zaśmiała się blondynka, na co wywróciłam oczami rozbawiona.
- Hej Niall - powiedziałam uśmiechnięta. Chłopak wstał z krzesła dzięki czemu mogłam zobaczyć, iż jest ubrany w zwykłą białą koszulkę z czerwonymi rękawkami 3/4 do tego na nogach miał jedne ze swoich rurek, a na nogach białe supry. Włosy jak zwykle postawione do góry.
- Cześć An. - chłopak mrugnął do mnie.
- Jedziemy ? - zapytałam nie pozwalając, aby między nami zaległa cisza.
- Jasne - Niall poczekał aż założę buty po czym złapał mnie za rękę i pożegnawszy się z Lou ruszyliśmy do jego samochodu.

-----------------------------

Griffiths -prawdziwe nazwisko jednego z rządżacych w Modest! ( sprawdzałam) tyle że w opowiadaniu nie ma jednego f: )
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba!!
Buziaki xx

You and I || n.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz