pochyła czcionka - wspomnienie
Siedziałam w krótkich spodenkach i zwykłej czarnej koszulkce z nadrukiem, przy otwartym oknie. Z lekkim uśmiechem na ustach przyglądałam się śpiącemu Niall'owi, który leżał na łóżku.Od naszej rozmowy, o moim odejściu z pracy minęły trzy dni. Przed wczoraj skończyła się "nasza praca", więc Joe razem z Arturem i całą ekipą wylecieli do UK natomiast ja zostałam z blondynem, z którym już dzisiaj lecimy do Nowej Zelandii. Do tej pory pamiętam zachowanie Artura, kiedy to dowiedział się, że zostaję z chłopakami w Australii zamiast lecieć z ekipą do domu.
Zeszłam z Niall'em do recepcji, gdzie cała ekipa razem z Jore i Arturem miała się spotkać. Dzisiaj wszyscy wyjeżdżali, oprócz mnie. Kiedy wysiedliśmy z windy zdezorientowany wzrok Artura wylądował na mojej osobie.
- A gdzie Twoje walizki? - zapytał, gdy do niego podeszliśmy.
- Nie wracam z wami - zmarszczyłam brwi odpowiadając.
- Dlaczego? Z tego co wiem, nikomu nie mówiłaś o tym, że tutaj zostajesz i z nami nie wracasz - warknął robiąc krok w moją stronę, lecz drogę zastąpił mu Niall,który tak jak i brunet wystąpił do przodu.
- Chyba nie chcesz swoim zachowaniem skłonić do tego, żebym na forum powiedział o wczorajszym wieczorze? - syknął w jego stronę. Na słowa mojego chłopaka Artur odsunął się, natomiast między nich wkroczył Joe.
- Anastasia mówiła mi, że z nami nie wraca. Myślałem, że Ci o tym mówiłem - zwrócił się w stronę Artura, mimo że cały czas obserwował mnie i Niall'a.
- Możliwe- mruknął "szef", po czym burcząc coś pod nosem zabrał swoje torby i ruszył w stronę wind, które mają ich zawieźć na parking do samochodów.
- Bawcie się dobrze dzieciaki, a nim się nie przejmujcie. Ostatnimi czasy jest nie do zniesienia - Joe uśmiechnął się do nas, po czym pożegnał się i zabierając swoje bagaże zniknął za zaykającą się windą.
Moje wspomnienia sprzed kilku chwil przerwało pukanie do drzwi. Po chichu, nie budząc blondyna przeszłam przez cały pokój i otworzyłam drzwi, za którymi stał Louis.
- Cześć, Niall śpi? - zapytał na co kiwnęłam jedynie głową - Może miałabyś ochotę iść ze mną na śniadanie na dół? Reszta jadła już dawno temu, a ja nie chcę siedzieć sam -zapytał pocierając kark nerwowo. Spojrzałam na nigo pytająco, po czym wzdychając lekko kiwnęłam głową. Wzięłam z szafki nocnej stojącej obok łóżka telefo, do tego okulary przeciw słoneczne i po zamknięciu drzwi ruszyłam razem z chłopakiem w stronę wind.
- Dlaczego nie pojechałeś z chłopakami na śniadanie? - zapytałam ciekawa.
- Nie wiem - wzruszył ramionami - Odkąd jesteś z nami w trasie spędzasz czas tylko z nim - zaśmiał się - Więc pomyślałem, że trochę wolnego Wam nie zaszkodzi.
- Okeeeej - powiedziałam uważnie mu się przyglądając - Jeżeli tylko o to chodzi...
Jak tylko wyszliśmy z windy przed hotelem rozbrzmiały piski fanek czekających na chłopaków. Louis z uśmiechem pomachał do płaczących dziewczyn przez szklane drzwi, po czym ruszyliśmy do restauracji, gdzie zasiedliśmy przy jednym z wolnych stolików na tarasie.
- Szkoda, że za dwa dni wylatujemy - mruknęłam zakładając na nos okulary.
- Tak Ci się tutaj podoba? - zapytał z uśmiechem.
- Tak! Jest ciepło, ludzie są wyluzowani. Poza tym zawsze marzyłam, żeby tutaj mieszkać - odpowiedziałam uśmiechając się do kelnerki, która ruszyła w naszym kierunku. Po zamówieniu śniadania, zaczęliśmy rozmawiać. Louis opowiadał o tym co działo się przed moim przyjazdem i o Eleanor. W połowie jego monologu zadzwonił mi telefon. Przeprosiłam chlopaka i odebrałam.
- Słucham?
- Gdzie jesteś? - po drugiej stronie rozbrzmiał głos blondyna.
- Na śniadaniu... Z Louis'em - odpowiedziałam pokazując chłopakowi, że dzwoni Niall na co parsknął.
- Dlaczego mnie nie obudziłaś? Poszedłbym z wami - mruknął udając smutny ton.
- Niall spałeś - przewróciłam oczami - Gdybym Cię obudziła jęczałbyś cały dzień, że w dniu bez koncertów śmiałam Cię budzić wcześniej. Tak to pospałeś jeszcze z godzinę jak nie więcej. Nie bój się, przecież nie uciekniemy - zachichotałam do słuchawki.
- No wiem przecież. - burknął i pożegnawszy się zakończył zakończenie.
- Kochasz go - mruknął Louis po kilkuminutowej ciszy.
- Tak - odpowiedziałam pewnie - Kocham go. Ale nie powiem mu tego - dodałam.
- Dlaczego?
- Boję się, że to nie przetrwa. Nie zaznałam wzoru prawdziwej miłości w swoim życiu. Moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałam czternaście lat, matka bez słowa wyjechała do Ameryki, gdzie poznała Roberta, a mnie zostawiła z tatą. Zostawiła nas, mimo że się kochali - zaśmiałam się smutno - Miałam chłopaka, byłam w nim szaleńczo zakochana... byłam w stanie zrobić dla niego wszystko, wiesz? I po czterech latach odszedł. Zostawił mnie ze złamanym sercem zostawiając jedynie krótką wiadomość na wytarganej z zeszytu kartce, że przeprasza za wszystko co zrobił i będzie mnie kochał. Nikt nie wiedział, gdzie wyjechał. Zostawił mnie tak jak matka mojego ojca. A teraz Niall.... jesteście sławni, wyjeżdżacie... tyle dziewczyn jest w waszym otoczeniu, fanki... boję się, że coś między nami się zepsuje i nie będzie tak jak kiedyś - mruknęłam rozglądając się po wszystkich stolikach, gdzie w połowie mojej wypowiedi, przy jednym ze stolkiów zobaczyłam Harry'ego, Liam'a i Zayn'a cicho rozmawiających.
- On Cię kocha. Jeszcze nigdy nie widziałem go takiego szczęśliwego jak z Tobą. Kiedy o Tobie opowiada... - Louis pokiwał głową zrelaksowany. Spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Dlaczego się tak stresowałeś tą rozmową? - zapytałam zaciekawiona, spoglądając na twarz Lou, która diametralnie się zmieniła.
- Co masz na myśli?
- Chodzi mi o to, że przez całe nasze śniadanie byłeś spięty, a po mojej odpowiedzi na Twoje pytanie całkowicie wyluzowałeś - mruknęłam na głos - Do tego powiedziałeś mi, że reszta chłopaków poszła na śniadanie do restauracji poza hotel, a oni siedzą parę stolików od nas - pokazałam na nich palcem, na co Louis odwrócił się w ich stronę.
- Ana... Ja..
- Nie Louis - mruknęłam przerywając chłopakowi - Powiedz mi jedynie, dlaczego wypytujesz mnie o takie rzeczy skoro TO jest tylko i wyłącznie sprawa moja i Niall'a - warknęłam tracąc po mału cierpliwość. Kiedy chłopak się nie odezwał i odwracał wzrok byle tylko nie spojrzeć na mnie pokiwałam głową - Rozumiem. Dzięki za śniadanie - westchnęłam i nie zwracając uwagi na zaskoczone miny całej czwórki ruszyłam w stronę wyjścia z restauracji. Byłam wściekła nie tylko na Louis'a, ale także i na Niall'a, bo gdyby nie on napewno Tomlinson nie wziąłby mnie na śniadanie i nie wypytywał o takie sprawy. Kiedy wjechałam na ósme piętro, gdzie był nasz pokój moje nerwy były mniejsze. Nie chciałam pokazywać blondynowi, że jestem zła. Wiedziałam, że w ciągu najbliższych kilku godzin chopaki będą ze sobą rozmawiać i Irlandczyk dowie się o przebiegu mojej rozmowy z Tommo. Gdy weszłam do apartamentu zastałam Niall'a stojącego na balkonie i rozmawiającego przez telefon.
- Cholera! - mruknął do słuchawki, lecz kiedy zobaczył że mu się przyglądam zamilkł.
- Nie przeszkadzaj sobie, ja wezmę tylko potrzebne rzeczy i już mnie nie ma - mruknęłam do blondyna i zabrałam z łóżka swojego laptopa razem ze słuchawkami, po czym ruszyłam w stronę wyjścia. W tym samym czasie blondyn rozłączył się i ruszył w moją stronę.
- Annie musimy porozmawiać - powiedział głosem nie znającym sprzeciwu, zasłaniając mi drzwi.
- Rozmawiałeś z Louis'em, prawda? - zapytałam, a chłopak jedynie kiwnął głową - No to chyba wiesz co mu odpowiedziałam na pytanie, którygo TY mi nie zadałeś, więc nie rozumiem o czym chcesz porozmawiać - warknęłam cicho.
- Ana ...
- Nia Niall! - krzyknęłam przerywając chłopakowi - Myślałeś, że się nie zorientuje? Uważasz mnie za taką idiotkę? Dlaczego nie usiadłeś obok mnie i nie zapytałeś się o to sam, tylko wysyłasz Tomlinsona na przeszpiegi?! Miałeś tyle okazji podczas ostatnich paru dni - pokiwałam głową.
- Proszę Cię... - chłopak przybliżył się do mnie.
- Niall to nie Ty powinieneś mnie o coś prosić... bo kurcze Niall!! Aż tak bardzo wątpisz w moje uczucia do Ciebie? Nie wierzysz w ten cały związek? Dlaczego? Czy w jakiś sposób pokazuję Ci, że jestem z Tobą dla pieniędzy? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Ana... - blondyn próbował mi przerwać, lecz mu na to nie pozwalałam.
- Jeżeli tak myślisz to jesteś w wielkim błędzie, bo cholera jasna! - przelknęłam - Gdybym Cię nie Kochała to nie zgodziłabym się na ten związek! - krzyknęłam, po czym między nami zaległa cisza.
- Co? - zaskoczony Irlandczyk spojrzał na mnie.
- Chyba to chciałeś usłyszeć prawda? Już od jakiegoś czasu chciałam Ci to powiedzieć, ale nie wiedziałam jak - westchnęłam przegrana, zamykając oczy i czując jak chłopak mnie przytula - Kocham Cię Niall i boli mnie to, że wolisz wyżalić się komuś innemu, niż mnie - wyszeptałam.
- Przepraszam Cię - blondyn mruknął w moje włosy - Powinienem z Tobą porozmawiać, ale nie wiedziałem jak zacząć temat - wyszeptał łapiąc mnie za twarz i spoglądając w moje oczy - tak strasznie się bałem i byłem niepewny tego, jak zareagujesz na samo wspomnienie tego tematu - pokiwał głową posyłając mi skruszone spojrzenie.
- Nie powinieneś się bać - pokiwałam od razu głową - Zawsze miałam wzorzec miłości na moich rodzicach, lecz kiedy mama w niespodziewanej dla nas chwili wyjechała do Ameryki, zostawiając krótką wiadomość, że się wypaliła i nie kocha taty.... załamałam się, a moje wyobrażenie miłości znikło, potem związałam się z Paul'em, który po czterech latach związku, po czterech lata obiecania i planowania wspólnej przyszłości wyjechał i mnie zostawił. Nie wiem połowy rzeczy, związanych ze związkami między dwoma osobami.
- Nie wiedziałem....
- Nikt nie wiedział - urwałam wzdychając cicho - do czternastego roku życia byłam strasznie cichą osobą, nie wychodziłam z nikim na osiedla, siedziałam w domu z rodzicami i uczyłam się. Kiedy moja matka wyjechała.... Nie wiedziałam co mam zrobić, wiesz? Codziennie prosiłam w myślach, aby wróciła, ale nigdy to się nie stało. Mój tata.. on.... nie przeżywał tego tak bardzo jak ja, myślę że wiedział o tym wcześniej niż ja. Przesiedział ze mną w domu kilka dni, mówiąc o tym, że tak musiało być, że niektórzy ludzie nie są sobie pisani, a potem wrócił do pracy. Wyleczył się w ciągu tygodnia, niestety ja... Ja wyszłam na prostą, kiedy w wieku szesnastu lat poznałam Louise. Zaprzyjaźniłyśmy się w collage'u i nigdy się nie rozstawałyśmy. Dzięki niej przeżyłam pierwszy rok w nowej szkole i okres, kiedy moja mama postanowiła nawiązać ze mną kontakt - uśmiechnęłam się lekko.
- Dziękuję, że mi to powiedziałaś - powiedział po kilku minutach Niall - Naprawdę. Teraz potrafię wyobrazić sobie chociaż w połowie całą tą sytuację - westchnął.
- Powinnam powiedzieć Ci to wcześniej a nie zwlekać tak długo - pokręciłam głową - Ale.. cieszię się, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy. A teraz chodźmy dopakować się do końca, bo za godzinę mamy samochód na lotnisko - dodałam z uśmiechem. Niall zgodził się ze mną i posyłając sobie co chwilę uśmiechy zaczęliśmy chować resztę naszych ciuchów do walizek. Jako, że dostaliśmy "cynk", że w Nowej Zelandii pada, przed wyjściem z hotelu przebrałam się w jasne jeansy w dziurami, zwykły czarny podkoszulek i trampki. Gotowi zjechaliśmy na dół i ruszyliśmy do wyjścia. Oczywiście, jak tylko drzwi zostały otwarte usłyszeliśmy głoskie piski. Spuszczając lekko głowę w tył ruszyłam to ciemnego samochodu, obok którego czekał na nas Mark, który złapał za moją walizkę o zapakował ją do bagażnika. Wsiadłam do samochodu i przez szybę obserwowałam swojego chłopaka, który z wielkim uśmiechem na twarzy stawał do zdjęć z fankami i podpisywał autografy. Po piętnastu minutach ochroniarz wyciągnął go z tłumu i podprowadził pod drzwi samochodu. Chłopak z uśmiechem pomachał ostatni raz fankom, po czym wsiadł do samochodu, łapiąc mnie od razu za rękę.Cztery godziny później wysiedliśmy w Nowej Zelandii. Jedną ręką ciągnęłam walizkę, natomiast drugą trzymałam się z Niall'em, który nie chciał mnie puścić.
- Po zostawieniu walizek w pokoju idziemy na spacer - mruknął w moją stronę uśmiechając się pod nosem.
- Tak?
- Tak - pokiwał głową - W Sydney nie mieliśmy jak wyjść, a tutaj będzie chyba mniej directioners i będziemy mieli jak się przejść - dodał uśmiechnięty.
Tak jak i mówił blondyn tak i też było. Zaraz po zostawieniu naszych walizek w apartamencie i zabraniu aparatu ruszyliśmy razem z Markiem na spacer. Oczywiście w niektórych momentach podchodziły do nas fanki chłopaka, lecz mimo to cała nasza "wycieczka" była raczej spokojna.
Kiedy dotarliśmy na plażę, zachodziło już słońce. Klapnęliśmy na piasku i wtuleni w siebie oglądaliśmy widok rozprzestrzeniający się przed nami.
- Zbieramy się? - blondyn szepnął mi do ucha po kilkudziesięciu minutach.
- Możemy iść - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, skradając szybkiego całusa chłopakowi na co zaśmiał się kiwjać lekko głową.
Wracaliśmy dalej wtuleni w siebie rozmawiając z Markiem, który towarzyszył nam przez cały czas. Co jakiś czas stawaliśmy pozując do aparatu, za którym stał rozbawiony Mark.
Do naszego apartamentu dotarliśmy około godziny jedensatej wieczorem. Po pożegnaniu się z Markiem weszliśmy do środka, skąd od razu, po zabraniu rzeczy przeszliśmy do łazienki, gdzie wzięliśmy wspólną kąpiel.
SROKA ZA WSZYSTKIE BŁĘDY ;-;
NIE WIEDZIAŁAM KOMPLETNIE CO NAPISAĆ, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE JEST W MIARĘ FAJNY TEN ROZDZIAŁ :)miłego tygodnia <3
ily
