Dni mijały w zastraszająco szybkim tempie. Nim się obejrzeliśmy, a była już połowa naszego pobytu w Ameryce, którą spędzaliśmy w Los Angeles, gdzie mieszkała moja mam z Robertem i Max'em. Po przybyciu do domu mojej rodzicielki i rozpakowaniu się postanowiliśmy na jeden dzień przeznaczyć na całkowity relaks. Jako, że Robert'a jak i mojej matki nie będzie do jutra przebrałam się w zwykłe czarne bikini i po narzuceniu na siebie zwykłej białej koronkowej "narzutki" i zabraniu telefonu ruszyłam nad basen, gdzie siedział mój brat wraz z Caspar'em, James'em.
- no nareszcie zjawiła się moja malutka siostrzyczka! - krzyknął Max przyciągając mnie do siebie, przez co wylądowałam na kolanach chłopaka.
- gdyby nie to, że was znam pomyślałabym, że jesteście parą - zaśmiała się Holly.
- Serio? Nigdy bym się nie umówiła z nim - zachichotałam.
- Ranisz moje uczucia Annie - mruknął udając zrozpaczonego, po czym zwrócił się do reszty - prawda jest taka, że gdyby nie Robert zaręczył się jej matce, już dawno planowalibyśmy przyjęcie zaręczynowe - szepnął jakby to był sekret, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Ciekawe dla kogo - parsknęłam - w życiu bym z Tobą nie była - dodałam pewniej.
- No tak zapomniałem, ty wolisz blondynów bez tatuaży - kiwnął głową rozbawiony - niestety ja nie zaliczam się do twoich typów - pokiwał głową.
- idiota - walnęłam chłopaka w ramię, po czym założyłam na nos okulary.
- no powiedz, że nie?! Tydzień minął od mojego powrotu z Anglii, a już pismaki rozpisują się o tym, że sławny Niall Horan uroczy blondyn z One Direction widywany jest z moją siostrą.
- A co zazdrościsz, że młodsza siostra znalazła sobie kogoś szybciej od Ciebie? - westchnęłam teatralnie poprawiając włosy.
- Oczywiście, że nie. Boję się jedynie, że to zepsuje mój image. No wiesz - kiwnął głową na co ponownie wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dobra ludzie, bo jeszcze się pobijecie - rozmowę przerwała nam Louise - nie widzisz, że dziewczyna się krępuję tą rozmową - dodała wskazując na mnie palcem, na co pokazałam jej jedynie środkowy palec.
- Pieprz się - mruknęłam, przez co ponownie wszyscy zgromadzeni parsknęli śmiechem.*
Wieczorem po załączniu trzech par głośników w ogrodzie oraz przygotowaniu grilla i kupieniu alkoholu zrobiliśmy sobie imprezkę. Jako, że nie miałam ochoty na kolejną imprezę, zabarałam piwo i odsunąwszy się od wszystkich usiadłam po drugiej stronie ogrodu i popijając trunek spoglądałam na Los Angeles. Było mi dziwnie smutno i nie miałam kompletnie pojęcia dlaczego.
- co tak sama siedziesz? - cichy głos Lou rozbrzmiał za moją osobą. Odwróciłam się w stronę przyjaciółki, po czym poklepałam miejsce obok siebie - no? opowiadaj!?- blondynka z uśmiechem zachęciła mnie do mowy.
- W sumie to nie wiem - odezwałam się po chwili - znaczy sie.... ughr! Wydaję mi się, że czegoś tutaj brakuje.. no wiesz, że przy mnie?- mruknęłam
- Awh kochanie - dziewczyna zaśmiała się przytulając mnie do siebie - to proste w ostatnnim czasie prawie całymi dniami siedziałaś z Niall'em, a teraz tutaj go nie ma. Tęsknisz - stwierdziła.
- Nie mogę tęsknić - odpowiedziałam cicho kręcąc przecząco głową.
- Dlaczego? Przecież jesteście ze sobą, tak? Kochasz go to tęsknisz - stwierdziła na co pokręciłam jedynie głową - stara! Tęsknisz za nim! To widać! I proszę nie smuć się, za tydzień będziesz już w UK i się spotkasz ze swoim Romeo, musisz wytrwać - dziewczyna zaśmiała się.
- Naprawdę? Mam wytrzymać? Przecież dobrze wiesz, że nie dam rady zwłaszcza, że jutro będę musiała stanąć twarzą w twarz z moją mamą - westchnęłam cicho.
- Nie smuć się - dziewczyna pogłaskała mnie po plecach - jesteśmy tutaj z Tobą i dobrze wiesz, że jak będzie trzeba to wyjedziemy wcześniej. Nie daj się - wyszeptała mi do ucha, po czym zostawiając mnie samą ruszyła do przyjaciół.
Jako, że dalej nie miałam dobrego humoru przeprosiłam wszystkich i ruszyłam do swojej sypialni, gdzie od razu po zamknięciu drzwi załączyłam laptopa i weszłam na skype sprawdzić czy TA osoba jest dostępna. Ku mojemu szczęściu obok nazwy blondyna było zielone światełko, więc napisałam do niego.