Tym razem nie śnił o matce. Śnił o przenikliwych szarych oczach wpatrzonych prosto w niego. O kruczoczarnych włosach rozwianych przez morską bryzę. O pełnych ustach, na których błąkał się cień uśmiechu. Mężczyzna delikatnie dotknął jego policzka swoimi smukłymi palcami. Był tak blisko... A jednak ta niewielka odległość wydawała mu się boleśnie wręcz ogromna.Gdy chłopiec obudził się, jego serce biło niezwykle szybko. Wciąż czuł na sobie dreszcz ekscytacji wywołany tym drobnym dotykiem. Chłodem jego skóry, na cieple własnej. Nie rozumiał skąd taka reakcja i z jakiegoś powodu czuł delikatny niepokój. Miał wrażenie, że robi coś... złego. Coś czego nie powinien. Postanowił jednak strząsnąć z siebie resztki snu i przywołać się do porządku. W końcu nie chciał spóźnić się do szkoły. Za to na pewno spotkałaby go kara.
***
- Co czytasz?
Liam drgnął, słysząc głos tuż za swoimi plecami. Nie wiedział, jak Williamowi udaje się poruszać tak bezszelestnie. Chłopiec nigdy nie mógł usłyszeć, gdy ten się do niego zbliża. Młodzieniec poruszał się bowiem niczym duch. Być może skłonność Liama do popadania w zamyślenie także miała na to jakiś wpływ.
Poczekał, aż mężczyzna usiądzie obok niego i pokazał mu trzymaną przez siebie książkę. Była niewielka, oprawiona w prostą, zieloną okładkę, wytartą działaniem czasu do tego stopnia, że nie dało się już odczytać zdobiących ją liter.
- To tomik poezji.
- Lubisz poezję?
- Tak. Nawet bardzo.
- No dalej... mów więcej. To zbiór utworów jednego autora? Lubisz go?
- Tak. Johna Keatsa. I ponownie tak. Bardzo lubię jego styl.
- Nie znam go.
- Jak możesz go nie znać?! Przecież to jeden z głównych przedstawicieli romantyzmu! Nie uczyłeś się o nim w szkole?
- Uczyłem się w domu.
- Och...
- Mogę zobaczyć?
- Oczywiście.
Liam podał brunetowi niewielką książeczkę, a ten zaczął powoli przeglądać kolejne strony. Chłopiec obserwował w ciszy i rozkoszował się tym, co widział. William bowiem studiował utwory w pełnym skupieniu. Jego wzrok błądził po kolejnych strofach, a minuty mijały wcale się nie dłużąc.
W pewnym momencie mężczyzna zmarszczył delikatnie brwi i przysunął tomik bliżej swojej twarzy, jakby coś go zaintrygowało. Jego usta zaczęły poruszać się delikatnie jednak Liam nie był w stanie odgadnąć, o który wiersz może chodzić. Brunet jednak nie trzymał go w niepewności zbyt długo.
- Interesujące...
- Co takiego?
- ... Czy ten mężczyzna zginął młodo?
- Tak. Skąd wiedziałeś?
- Był świadom zbliżającej się śmierci. Widać to w jego wierszach. Zwłaszcza w tym.
Wiliam postukał delikatnie w jedną ze stronic, przyglądając się jej w zamyśleniu. Po chwili jakby zorientował się, że chłopiec nie wie, o który wiersz może chodzić, zreflektował się i przeczytał.
- „Gdy mnie ogarnia lęk, że być przestanę, nim pióro cały plon myślenie zbierze, nim stosy książek nad tym zżętym łanem staną jak ciężkie od ziarna spichlerze".
- Miał chyba dwadzieścia pięć lat, gdy umarł. Wydaje mi się, że na gruźlicę.
Liam przyglądał się swojemu towarzyszowi z zaciekawieniem. Miał wrażenie, że jego słowa wywarły na nim wrażenie. Nie wiedział skąd to przekonanie, gdyż brunet nie okazał żadnych emocji, jednak coś się zmieniło. W jego oczach na moment pojawił się jakiś cień. Może ktoś z jego bliskich zmarł młodo.
CZYTASZ
Złamane Obietnice [BxB]
ParanormalLiam zawsze kochał gotyckie powieści... nigdy nie spodziewał się, że jego życie zacznie przypominać jedną z nich. Opuścił głośny Londyn, by zamieszkać ze swoimi krewnymi w dużej, rodzinnej posiadłości, oddalonej od zgiełku miast. Nie mógł nazwać jej...