Rozdział VIII - Drugie oblicze miłości

1.3K 148 24
                                    

To był jeden z tych dni, gdy Liam wolał słuchać niż mówić. Tym razem bowiem wyjątkowo pragnął nie zwracać na siebie uwagi przyjaciela. Dlatego słuchał go w ciszy, wzrok skupiając na trzymanej w dłoni stokrotce. Powoli wyrywał z niej płatki jeden po drugim. Była to już któraś z kolei. Potrzebował jednak czegoś, co przykuje jego wzrok, a przynajmniej odciągnie go od bruneta. Chłopiec odpowiadał na wszelkie pytania pojedynczymi słowami, czasem krótkimi zdaniami. Zastanawiał się, czy przyjście tu nie było błędem. Być może powinien sobie dzisiaj odpuścić.

Tego dnia obudził się z mocno bijącym sercem. Jak w transie dotknął swoich ust opuszkami palców i potrzebował chwili, nim uświadomił sobie, iż był to tylko sen. Jednak nie rozumiał tego snu. To nie był koszmar. Ten sen sprawił, że jego serce wyrywało się mu z piersi jednak na pewno nie ze strachu. Śnił o tym, że William go całował. Nie był to uprzejmy pocałunek w policzek. Nie był to żartobliwy całus w rękę. William całował go jak kobietę. Chłopak już nie zasnął. Położył się co prawda i udało mu się nawet odrobinę uspokoić, jednak nie zasnął. Nie mógł. Na szczęście już niemal świtało, więc spędził zaledwie godzinę na próbie zrozumienia tego, co wyśnił.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie czuł się obrzydzony tym pocałunkiem. Nie. To było coś zupełnie odwrotnego. Nie rozumiał, dlaczego to czuje i co tak właściwie czuje. Dlatego patrzenie na Wiliama stało się trudne. Wystarczyło krótkie spojrzenie a w głowie Liama pojawiał się obraz z jego snu. Dlatego starał się skupić na czymś innym.

Nie mógł jednak się powstrzymać przed krótkim zerknięciem, a jego wzrok niemal od razu padł na usta mężczyzny. I wtedy chłopiec przypomniał sobie, jak dotykały jego ust. Liam nigdy się nie całował, ale widział, jak ludzie to robią i wiedział, że musi być to przyjemne. Zastanawiał się, czy usta Williama są ciepłe i miękkie. Na takie wyglądały. Nie potrafił sobie przypomnieć, jakie były w jego śnie.

- Liam?

Chłopiec poczuł się, jakby wylano na niego kubeł zimnej wody. Uświadomił sobie, że przyjaciel patrzy na niego z mieszaniną zaciekawienia i troski. Pośpiesznie odwrócił wzrok i skupił się na trzymanej w dłoni stokrotce.

- Czy coś się stało?

- Nie. Dlaczego coś miałoby się stać?

- Mam wrażenie, że mnie nie słuchasz. Wiesz, o czym mówiłem?

- Przepraszam. Zamyśliłem się.

- Nic się nie stało. Bardziej jednak niepokoi mnie to iż unikasz mojego wzroku. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że coś ukrywasz.

- Nie. Wydaje ci się. I nic mi nie jest.

- Liamie... chcesz mnie rozgniewać?

Chłopiec zwrócił na niego wzrok tylko z jednego powodu. Ton mężczyzny był inny. Zimny i w jakiś sposób niepokojący. Być może dlatego, że do tej pory brunet zawsze zwracał się do niego z serdecznością. Jego głos był przyjemny i ciepły. Niczym miód na uszy. Teraz skojarzył się chłopcu z czymś zgoła przeciwnym. Jak ostry kawałek lodu. Zimny... pozbawiony tej serdeczności... i jakichkolwiek innych emocji.

Liam spojrzał na swojego przyjaciela i ten wydał mu się w jakiś sposób obcy. Jego twarz nie wyrażała wiele. Panował na niej ten sam spokój i opanowanie, jakie widział u niego często, ale oczy... Były zimne. Pozbawione tej iskierki życia i wewnętrznego blasku.

- Nie... nie chcę.

- Więc nie kłam.

Blondyn zawahał się. William często to powtarzał. Mówił, że nienawidzi kłamców a Liam nie chciał, by go nienawidził. Nie zniósłby tego. Poczuł, jak łzy napływają mu do oczu.

Złamane Obietnice [BxB]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz