Liam obudził się wcześnie rano. Przez dłuższą chwilę leżał w łóżku, próbując poukładać w głowie wspomnienie sprzed kilku godzin. William oczywiście nie było przy nim, jednak miał wrażenie, że wciąż wyczuwał obecność mężczyzny. W końcu był tu stosunkowo niedawno.
Tylko kilka godzin dzieliło go też od tych potwornych wydarzeń. Wciąż czuł to upokorzenie i poczucie bezsilności. Wciąż czuł mdłości na myśl o tym, co zrobił. Nie mógł też nie myśleć o tym, że każdego dnia będzie musiał patrzeć na swojego kuzyna, znosić jego raniące słowa, spojrzenia, będzie musiał chodzić z nim do szkoły i spożywać z nim posiłki, spać pod jednym dachem a być może... być może George ponownie spróbuje go skrzywdzić.
Chciał wierzyć w słowa Williama. Chciał wierzyć, że wszystko się jakoś ułoży. Chłopiec był jednak pewien, że kuzyn jeszcze z nim nie skończył. Dopiero zaczął swoją chorą grę.
W końcu wiedząc, że nie może zaniedbać obowiązków i pogorszyć tym swojej sytuacji, wstał i zaczął zakładać mundurek szkolny. Zastanawiał się, czy po swoim wczorajszym wyjściu nie zachoruje. To byłoby prawdopodobne.
O odpowiedniej godzinie zszedł na śniadanie i starał się z wszystkich sił zachowywać się jak zwykle. Nie patrzył na Georga. Za bardzo się bał. Nie chciał też widzieć wyrazu jego twarzy. Nie chciał dostrzec na niej samozadowolenia czy kpiny. Po odmówieniu modlitwy i spożyciu posiłku wspólnie ruszyli do szkoły. Chłopiec nie mógł nie zauważyć, jak silna musiała być wczorajsza burza. Minęła zaledwie kilka godzin temu i teraz powietrze było czystsze.
George milczał, zapewne nie chcąc zdradzić się przed swoim młodszym bratem. Peter zazwyczaj ignorował wybryki brata, ale Liam zastanawiał się, czy byłoby tak i tym razem. Bracia nigdy się nie kłócili, ich relacje jednak nie były też dobre. Trudno było określić łączące ich stosunki. Nie byli jak bracia, a bardziej jak dwójka ludzi zmuszonych do wspólnego życia, próbujących nie wchodzić sobie nawzajem w drogę. Liam pomyślał, że to musi być to. Kuzyni nigdy nie skarżyli na siebie nawzajem, nigdy jednak też sobie nie pomagali. Rozmawiali tylko o rzeczach praktycznych, a czas spędzali ze sobą, tylko gdy zmuszały ich do tego okoliczności. Peter ignorował niemal każdy zły postępek swojego brata, w zamian ten ignorował całkowicie istnienie młodszego, a temu to jak najbardziej odpowiadało. Liam uważał tę relację za dziwną. Jednak nic w jego rodzinie nie było normalne.
W takim domu... zupełnie pozbawionym prawdziwej miłości nic dziwnego, że więzy krwi znaczą tyle, co nic. Owszem ciotka wydawała się darzyć swoich synów jakimś rodzajem ślepej miłości. Chłopcu jednak nie umknął fakt, iż zdecydowanie skupiała się na starszym synu. To on był oczkiem w jej głowie. Peter... był. Po prostu. Był jej potomkiem, więc zapewniała mu to, co najlepsze, ale traktowała go z większą rezerwą i chłodem. Liam zaczynał rozumieć skąd taka różnica pomiędzy braćmi. Być może Peter właśnie dlatego, że matka nie poświęcała mu uwagi, wyszedł na ludzi.
Chłopiec zaczął zastanawiać się, czy młodszy z kuzynów nie jest świadom tego, w jakiej rodzinie żyje. Czy Peter dostrzega skąpstwo i obojętność ojca, obłudę swojej matki i okrucieństwo starszego brata? Liam zaczął przypominać sobie, jak młodszy kuzyn zachowywał się pośród swojej rodziny. Zawsze był cichy, zawsze posłusznie wykonywał polecenia i przytakiwał na ich słowa. Czy popierał to, co robili? Najprawdopodobniej nie. Robił wszystko by się dopasować, by nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Nigdy jednak nie okazał rodzicom czy bratu nawet krzty ciepła. Jego reakcje i emocje zawsze były stonowane. Odnosił się do członków rodziny raczej z dystansem i chłodem. A więc... Peter był bardziej podobny do Liama niż ten zdawał sobie z tego sprawę.
Życie kuzyna było prostsze, gdyż był jednym z 'nich'. Oni go tak traktowali, a on udawał, że rzeczywiście tak jest. Że jest taki jak oni. Chłopiec jednak nie miał wątpliwości, iż jego los jest kuzynowi obojętny. Peter nie sprzeciwiłby się swojej rodzinie, gdyż wówczas naraziłby siebie. Teraz był bezpieczny. Liam rozumiał jego postępowanie. On też zapewne nie byłby w stanie dobrowolnie wystawić się na cel.
CZYTASZ
Złamane Obietnice [BxB]
ParanormalLiam zawsze kochał gotyckie powieści... nigdy nie spodziewał się, że jego życie zacznie przypominać jedną z nich. Opuścił głośny Londyn, by zamieszkać ze swoimi krewnymi w dużej, rodzinnej posiadłości, oddalonej od zgiełku miast. Nie mógł nazwać jej...