15

374 31 1
                                    

Rezerwat okazał się fascynującym miejscem. Hall pokazał nam całe obejście i wielką krowę zaopatrującą mieszkańców w magiczne mleko. Uśmiechnęłam się. W Żywym Mirażu również mieliśmy krowę.

Później pojechaliśmy jeepem wgłąb rezerwatu. Hall wyjaśnił, że pod ziemią istnieje olbrzymia sieć jaskiń, w których mieszkają najróżniejsze stworzenia.
Wprost zaniemówiłam, kiedy zatrzymał się nieopodal małej polanki na której wyrastały z ziemii długie kije z przyczepionymi do nich małymi dzwoneczkami. Mniej więcej jedna trzecia z nich wydawała metaliczne, przenikliwe dźwięki.

- Co to jest?- spytałam zaciekawiona.
Hall uśmiechnął się.

- To jest największą populacja zombie na tym kontynencie.- powiedział z dumą.

- Zombie?- w głosie Kendry zabrzmiało obrzydzenie.

- Będziemy je karmić- wyjaśnił mężczyzna.

- Naprawdę?- spytałam podekscytowana.
Wysiedliśmy z samochodu. Hall wyjął z bagażnika dwa duże wiadra wypełnione czymś obślizgłym.

- To jedzą zombie?- zainteresował się Gavin.

- Weźcie jedno z tych wiader i wlejcie zawartość do tygo otworów poinstruował Hall.- Maya?

Ale ja go nie słuchałam. Szłam jak w transie w kierunku polanki.

- Maya!

Prawie nie słyszałam głosów swoich towarzyszy. Wokół siebie słyszałam szepty, które stawały się coraz głośniejsze.

"Pić"
"Głód"
"Samotność"
"Pragnienie"
"Tak blisko"

- Kim jesteście?- spytałam zafascynowana.

Odpowiedziała mi cisza, a potem...

"Daj nam zaspokoić pragnienie"- powiedział pojedynczy głos.

"Widzimy twój strach"- dodał drugi.

- M- mój strach?

"Boisz się porażki"
"Czujesz się niedoceniona"
"Zżera cię zazdrość"
"Boisz się komukolwiek zaufać"
"Nawet własnemu ojcu"

- To nieprawda!- prawie krzyknęłam.- Ufam mojemu ojcu.

"Stowarzyszenie Gwiazdy Wieczornej"
"Niepowodzenie w misji"
"Samotność"
"Pragnienie"

- Przestańcie!- zasłoniłam uszy rękami, ale to nie stłumiło mentalnych krzyków.

Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do jeepa.

- Co się stało?- spytała Kendra z autentyczną troską w głosie. Gavin też wyglądał na zmartwionego.

Bez słowa weszłam do samochodu i ukryłam twarz w dłoniach. Wstrząsnął mną gwałtowny szloch.
Czy naprawdę byłam tak okropnym człowiekiem? Czy nie byłam zdolna nikomu zaufać? Byłam zazdrosna, zadufana w sobie?

Przecież ufałam Gavinowi. No tak, tylko, że on nie ufał mi. Nie mówił mi całej prawdy. A ta misja? Co tak właściwie miała na celu? Miałam wyrządzić krzywdę niewinnym ludziom. Może nie pałałam do nich przesadną sympatią, ale oni traktowali mnie przecież jak jedną z nich. Nie zachowywali się jak banda szaleńców. Hall i Rosa naprawdę opiekowali się rezerwatem.

Spróbowałam się uspokoić.
Kto mówi o robieniu im krzywdy?
Mamy po prostu zdobyć artefakt, a później... Później dostarczyć Kendrę i jej brata do Żywego Mirażu. Czy to było w porządku?
Ale przecież nic nie będzie im groziło. Jednak jaką miałam pewność?

Westchnęłam. To wszystko sprowadzało się do tego, czy naprawdę ufam mojemu ojcu i czy wierzę w słuszność jego idei. No bo komu innemu mogłabym zaufać? Postanowiłam, że przynajmniej na razie będę postępować zgodnie z jego planem. W końcu jemu na pewno zależy na moim bezpieczeństwie.

Drzwi się otworzyły i weszli Kendra i Gavin. Chłopak przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem.

- P-przypływ tęsk-knoty za domem?- spytał z troską. To jego idiotyczne jąkanie sprawiło, że mimowolnie się uśmiechnęłam.

Dawał mi dobrą wymówkę. Mogłam wszystko zwalić na chwilę słabości związaną z pobytem w nieznanym miejscu. Stwierdziła jednak, że tym razem nie skłamię. Nie byłam fałszywą kłamczuchą. Chociaż... Tak naprawdę to byłam zdrajczynią, a to chyba jeszcze gorzej.
W końcu zdecydowałam się na półprawdę. Dlatego pokręciłam
głową.

- Raczej przypływ rozumu.

Córka SfinksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz