Reszta dnia upłynęła nam na zwiedzaniu. Próbowałam z entuzjazmem podziwiać podziemne jaskinie i piękne formacje skalne, ale cały czas byłam pogrążona w myślach. Ożywiłam się dopiero podczas zwiedzania muzeum historii naturalnej.
Kiedy weszliśmy do budynku, zamarłam z wrażenia. W środku było dużo eksponatów, jednak tym, co przykuwało uwagę był ogromny szkielet jakiegoś magicznego stworzenia wypełniający połowę przestrzeni ogromnej hali.
- Co to jest?- odwróciłam się w stronę Gavina, ale chłopak nawet nie drgnął. Wpatrywał się tylko w szkielet, a na jego twarzy malowała się złość. Jak w transie podszedł bliżej.
- Gavin?- Kendra podeszła do chłopaka. On jednak ją zignorował. Zmarszczyłam brwi.
I to on prawo mi kazania na temat mojego zachowania? Dlaczego nagle zaczął się tak zachowywać?- Czy nikt wam nigdy nie powiedział, że szczątki smoka są święte?- spytał Halla. Jego głos drżał z wściekłości.
- Gavin!- syknęłam łapiąc go za ramię.- Co ty robisz? Chcesz wszystko popsuć?
Jego wyraz twarzy lekko złagodniał. Nadal jednak był mocno poirytowany.
- Czy jesteś szczególnie związany ze smokami?- spytał Hall z ciekawością.
Gavin spuścił głowę. Odetchnęłam z ulgą.
- M-mój tata z nimi pracował- powiedział chłopak.- Praktycznie wychowałem się w jednym z siedmiu azyli.
Mężczyzna pokiwał głową.
- Wybacz- powiedział łagodnie.- Gdybym wiedział, to na pewno bym cię tu nie przyprowadził.
Gavin odwrócił się i zaczął oglądać inne eksponaty.
To było naprawdę niezwykłe. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Wychował się wśród smoków i dlatego tak się wkurzył? Pokręciłam głową zatopiona w myślach. To nie mogła być cała prawda.
Grupa poszukiwaczy artefaktów wyruszyła do skarbca o zachodzie słońca. Z niepokojem wyglądałam przez okno śledząc sylwetkę Gavina oddalającą się w kierunku Malowanej Góry.
Ze zdziwieniem zauważyłam, że towarzyszy mi Kendra. Ona także była zmartwiona.- Myślisz, że nic im nie będzie?- spytała odchodząc od okna.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem. Ale chyba wiedzą co robią. To przecież zawodowcy.
Kendra wyraźnie nie była przekonana.
- Te skarbce są zaprojektowane tak, żeby chronić artefaktów za wszelką cenę. Można łatwo wpaść w śmiertelną pułapkę.
- Mówisz tak, jakbyś kiedyś była w jednym z nich- prychnęłam trochę rozdrażniona popisywaniem się Kendry.
- Może tak było- odpowiedziała rzucając mi zagadkowe spojrzenie.
Wytrzeszczyłam oczy. Chyba nie mówiła poważnie.
- Żartujesz sobie? Jeśli tak, to wybacz, ale nie jestem w nastroju.
Kendra przewróciła oczami.
- Nie musisz mi wierzyć. Na prawdę nie mam ochoty na przekonywanie cię. Ja też miałam dziś ciężki dzień.
- Jasne. Tylko nie chce mi się wierzyć, że wpuścili cię do jednego z najniebezpieczniejszych i najbardziej strzeżonych miejsc na ziemii.
Dziewczyna prychnęła, ale nic nie powiedziała. Byłam zbyt rozdrażniona, żeby czuć wyrzuty sumienia z powodu pogorszenia moich relacji z Kendrą. Oparłam się o ścianę i zaczęłam czytać książkę. Moja współlokatorka zrobiła to samo.
Minuty mijały powoli. Za oknem zaczęło padać. Deszcz w krótkim czasie przerodził się w ulewę. Zdałam sobie sprawę, że Gavin właśnie wdrapuje się na szczyt magicznej góry. Wspinaczka w taką pogodę musiała być śmiertelnie niebezpieczna. Biorąc pod uwagę także ilość magicznych stworzeń, które mogły ich zaatakować, ich sytuacja wyglądała niewesoło.
Co chwila zerkałam na Kendrę. Ona chyba czuła to samo. Co chwila zerkała za okno.
Kiedy uderzyła pierwsza błyskawica, obie krzyknęliśmy że strachu. Wymieniliśmy przestraszone spojrzenia.- Myślisz, że są już w skarbcu?- Kendra wypowiedziała na głos moją obawę.
- Mam taką nadzieję.
Naszą rozmowę przerwała Rosa. Weszła do pokoju w towarzystwie Halla. Oboje byli śmiertelnie bladzi.
- Dostaliśmy wiadomość od pozostałych- powiedziała drżącym głosem.- Tammy nie żyje. Reszta ma kłopoty.
CZYTASZ
Córka Sfinksa
Fanfiction19.04.2020 #1 w baśniobór 10.01.2020 #1 - || - Rezerwaty na całym świecie powoli upadają. Wśród Rycerzy Świtu panuje chaos. Wszystko to za sprawą Stowarzyszenia Gwiazdy Wieczornej. Garstka Rycerzy próbuje uratować rezerwaty i odnaleźć artefa...