[1] Nie pożałujesz.

4.3K 267 290
                                    

ROZDZIAŁ POPRAWIONY! Miłego czytania ♥

PIOSENKA PRZEWODNIA: Bon Jovi Any other day

---

Od rozpoczęcia roku szkolnego minęły już dwa tygodnie, a piątek pierwszego września wcale nie zalicza się jeszcze do weekendu. Poranek jednak jest tak okrutnie leniwy, że koniec końców zarówno ja, jak i moja mama, decydujemy się na nagły dzień wolnego. Ona odpuszcza sobie wizytę w willi, do której zaprojektowała wnętrze. Ja natomiast nie znajduję motywacji, by tego dnia wybrać się do Lake Gibson High School. Co więcej, kiedy kobieta wychodzi na poranne zakupy, mi udaje się jeszcze zakopać w łóżku i zdrzemnąć. Budzę się ponownie o dziewiątej trzydzieści i już wiem, że tym razem będę musiała wstać. Słońce świeci mi do pokoju, rozjaśniając go do granic możliwości. Nawet rolety nie pomagają. Nie umiem spać w takich warunkach.

Niechętnie więc turlam się z czworonożnego przyjaciela i w ostatniej chwili chwytam dłonią szafki, przypominając sobie, że na podłodze zwinięty śpi Jacob. Skrzywdziłam go tym imieniem, nie przeczę. A to tylko dlatego, że od zawsze uważałam, iż Jake był dla Belli lepszą partią niż Edward i nie umiałam pogodzić się z jej wyborem. Trzynastoletnia wówczas ja uznała, że świetnym pomysłem będzie nazwanie półrocznego owczarka belgijskiego malinois na cześć wilkołaka. Nie wiem, gdzie wtedy miałam mózg.

Zdziwiony pies, widząc, że jak skończona kretynka nad nim wiszę, unosi łeb i liże mnie po policzku. Zanim w ogóle zdążę pomyśleć, co robię, puszczam półkę w celu wytarcia twarzy. Od razu ląduję na podłodze, ale ku mojemu zdziwieniu nie widzę tam już zwierzaka. Skubany zdążył uciec i teraz z wyraźnym zadowoleniem patrzy na mnie, kiedy się podnoszę. Mrużę oczy, a on w odpowiedzi merda i robi kółko wokół własnej osi.

— Głupek — śmieję się cicho, wymijając go.

Schodzę do kuchni, zamierzając sobie coś przygotować na śniadanie. A jako, że jestem leniwa i do gotowania mam dwie lewe ręce, to wyciągam z lodówki mleko, a z szafki – płatki. Nie trudzę się nawet, żeby owy posiłek podgrzać, bo zarówno na zewnątrz, jak i w domu jest strasznie ciepło. Termometry wskazują pewnie ponad trzydzieści stopni, a jest jeszcze przed dziesiątą.

Nalewam mleka do miski i wsypuję płatki. Naprawdę nie pojmuję, jak można robić to na odwrót. Przecież zalewając płatki mlekiem, tracą one całą chrupkość i wychodzi z tego jakaś papka przypominająca jedzenie dla niemowląt. Siadam na blacie i dość szybko uwijam się z posiłkiem. Puste naczynie wsadzam do zmywarki i wracam do siebie, żeby się przebrać.

Wzdycham, widząc Jacoba śpiącego na moim łóżku. To jedna ze spraw, których moja mama nie popiera i już mam się na niego wydrzeć, kiedy coś sobie uświadamiam. Przecież jej nie ma w domu. Niech zna pies moje dobre serce.

Wybieram sobie z szafy biały top z czarnym napisem pay my bills i czarne spodenki z wysokim stanem. Dobrze, że wczoraj ogoliłam nogi, bo musiałabym dziś w tym upale paradować w dresach albo legginsach. Coś czuję, że moja dupa by się ugotowała.

Potem jeszcze wskakuję do łazienki, żeby ogarnąć wygląd swojej twarzy. Myję zęby i rozczesuję brązowe włosy sięgające mi za łopatki. Są proste, choć czasem same lekko się falują od zakładania za uszy. Lubię je. Mam zamiar wziąć gdzieś na spacer Jacoba, więc nakładam podkład, puder i maluję brwi, żeby nie straszyć spotkanych ludzi. W ostatniej chwili decyduję się jeszcze na poprawienie rzęs tuszem, po czym wychodzę.

— Chodź, wariacie, idziemy na spacer — mówię do czworonoga, podchodząc do szaro-białej komody w rogu mojego pokoju. Z pierwszej szuflady wyciągam niebieską smycz.

CZEKAM ZA MGŁĄ ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz