ROZDZIAŁ POPRAWIONY! Miłego czytania ♥
PIOSENKA PRZEWODNIA: Bon Jovi What do you got?
---
Przesuwam opuszkami palców po starym drewnie biurka. Wyczuwam cieniutką warstwę kurzu i zaraz wycieram dłoń o spodenki. W pomieszczeniu nadal panuje idealna cisza, podczas gdy ja powoli stawiam kolejne kroki wzdłuż blatu. Zapominam nawet o tej okropnej podłodze, która stale skrzypi pod nogami. Chcę zapamiętać to miejsce jak najdokładniej, choć wiem, że to nie będzie miłe wspomnienie. Ciągle siedzi mi w głowie myśl, że Annie nie powinno tu być. W mojej głowie zaczyna kiełkować pewien szalony pomysł, który na razie jednak zachowuję w tajemnicy przed wszystkimi.
— Hej, Jake, mógłbyś zejść po coś do picia? — Zerkam na dziewczynkę kątem oka, gdy z uroczym uśmiechem wpatruje się w swojego brata.
Tyler nie odpowiada, ale potakująco kiwa głową i w kilka sekund znika z pokoju. Zamyka za sobą drzwi, a Annette dopiero wtedy bierze głęboki oddech i siada na swoim łóżku, wbijając spojrzenie we mnie. Nie mam pojęcia, o co jej chodzi, więc uśmiecham się nerwowo i opieram tyłek na biurku. Odruchowo zaciskam też dłonie na brzegu mebla. Można powiedzieć, że w pewnym sensie się stresuję. To dziwne uczucie ogarnia mnie zawsze, gdy mam rozmawiać z kimś, kogo nie znam.
— Na twoim miejscu bym walczyła — odzywa się dziesięciolatka, czym zbija mnie z tropu jeszcze bardziej. To chyba rodzinne u Tylerów.
— Co? — pytam głupkowato, marszcząc przy tym brwi.
— No walczyłabym, Joss. — Dziewczynka chichocze, przez co zastanawiam się, czy do niej dołączyć, czy dalej pokazywać, że jej nie rozumiem. — No wiesz, o swoją pozycję w Pięćset Pięć. I o mojego brata.
— Annie, wybacz, ale nie wiem, o co ci chodzi — wyduszam w końcu z siebie. Wyciągam ręce przed siebie, przekazując jej, by przyhamowała.
Brunetka opada plecami na materac, który daje o sobie znać równie głośno, co podłoga przy każdym jej kroku. Jej długie włosy rozsypują się wokół głowy, a kilka kosmyków zwisa nawet z łóżka. Muszę przyznać, że na pierwszy rzut oka nie dostrzegam podobieństwa między nią a Jakiem. On ma ciemne oczy, ona zielone i większe niż u brata. Annie ma też zdecydowanie jaśniejszą cerę i oprawę oczu. Wygląda na drobniutką chudzinę, podczas gdy Jacob ma wysportowaną sylwetkę i jestem pewna, że niejedna szkolna bójka była jego zasługą.
Dopiero teraz, gdy tak patrzę na nią, jak cicho się śmieje, turlając na boki po pościeli, zauważam podobieństwa między tą dwójką – ciemne włosy, nieostre rysy twarzy czy chociażby nos w idealnych proporcjach. Ponadto zmarszczki przy kącikach oczu, gdy się śmieją, uśmiech, przyjemny dla ucha śmiech. Dzieli ich dziewięć lat różnicy, a jednak można na podstawie chwili obserwacji wywnioskować, że są rodzeństwem. A kiedy patrzy się na nich razem, ma się pewność, że łączy ich silna więź.
– Lubię Tessę, ale to nie znaczy, że może wciskać się na twoje miejsce. – Głos Annie sprowadza mnie na ziemię. – Ona lubi być w centrum uwagi, ale co byś powiedziała na utarcie jej nieco nosa?
Unoszę prawy kącik ust, z nagłym zainteresowaniem słuchając dziewczynki. Zbieram się na odwagę i nawet przysiadam się na brzegu łóżka, podczas gdy ona podnosi się i siada obok mnie po turecku. Oczy jej błyszczą, jakby właśnie zdradzała mi bardzo tajny plan. Podoba mi się to.
— To twoja choreografia. Nie pozwól jej żerować na twojej pracy — wyjaśnia spokojnie, niemal profesorskim głosem. Cholera, dlaczego to dziecko jest takie mądre? — Jutro jest próba. Pojaw się i nawet nie pytaj, czy możesz wrócić na swoją pozycję. Po prostu to zrób.
CZYTASZ
CZEKAM ZA MGŁĄ ✔️
Ficção AdolescenteDla Josselyn Hargove taniec to życie. Jedyny właściwy sposób na wyrażanie siebie. Świat bez hip-hopu straciłby rację bytu, więc gdy tylko otwierają się przed nią drzwi do tanecznego podziemia, bez zastanowienia dokonuje wyboru. Jacob Tyler na wypełn...