ROZDZIAŁ POPRAWIONY! Miłego czytania ♥
PIOSENKA PRZEWODNIA: Bon Jovi Burn with me
---
Wlepiam spojrzenie w czerwono-rude płomienie. Ktoś musiał rozpalić je już jakiś czas temu, gdyż języki ognia sięgają dość wysoko, niektóre mam nawet na wysokości oczu. Ten przyjemny, dający ciepło okrąg zamyka rząd prostopadłościennych cegieł, które pierwotnie były czerwone, jednak dawno już zszarzały, a niektóre wręcz zczerniały. A ja wciąż z niemym zachwytem wpatruję się w naturalny taniec gorących iskierek, które raz po raz wyskakują spomiędzy płomieni liżących powoli drewnianą podstawę.
Siedzę na niskiej, drewnianej ławie stworzonej z pnia jakiegoś drzewa przeciętego na pół. Jest dobrze wypolerowana i chyba nawet pociągnięta bezbarwnym lakierem, czy czymś w tym stylu, bo mimo, że mam spodenki, nie czuję żadnych drzazg chcących wbić mi się w nogi. Kolana mam praktycznie pod samą brodą, a w prawej dłoni trzymam puszkę jakiegoś taniego piwa, którą przyniosła mi Cam.
W końcu leniwie przenoszę wzrok na pozostałych ludzi zgromadzonych wokół ogniska. Po mojej lewej siedzi Tristan z Camillą na kolanach. Mimowolnie uśmiecham się na ten widok. Są cholernie słodką i zgraną parą, jestem pewna, że nikt nie uwierzyłby mi, gdybym powiedziała, że potrafią się pokłócić i pogodzić pięć razy w ciągu jednego tygodnia. Gdzieś tam w głębi mnie odzywa się jakiś cichy głosik zazdrości, jako, że w całym swoim życiu przeżyłam tylko jeden związek. Nieudany związek. Bez miłości i na siłę.
Ktoś kiedyś zapytał mnie, dlaczego tak jest. Dlaczego nigdy nie miałam takiego prawdziwego chłopaka. Cóż, tak naprawdę sama nie wiem. Pamiętam, jak w pierwszej klasie high school specjalnie łaziłam po całej szkole, mając nadzieję na spotkanie tego jedynego. Znalazłam więc jednego blondyna z mojego rocznika. Nasza znajomość była szybka, gwałtowna i od samego początku nikt nie wróżył dobrego zakończenia. Wmawialiśmy sobie, że się kochamy, ale byliśmy za młodzi i zbyt głupi, by zrozumieć prawdziwą definicję tego uczucia. Rozstaliśmy się jeszcze w tej samej klasie, zaraz przed wakacjami, a ja uznałam, że to koniec z poszukiwaniami. Od tamtego to ja czekam, by zostać znalezioną. Przestałam w ogóle się rozglądać za kimkolwiek, chłopaków traktowałam dość obojętnie, podświadomie wiedząc, że są po prostu kolegami, nawet jeśli moje kochane przyjaciółki szturchały mnie, szepcząc, że któremuś się podobam.
Cass jednego dnia powiedziała, że chyba mam zbyt wysokie wymagania i dlatego nikt nie wywarł na mnie żadnego wrażenia. Wtedy przyznałam jej rację, dla świętego spokoju, choć tak naprawdę nigdy nie myślałam nad swoimi wymaganiami w stosunku do chłopaka. Nie musi mieć określonego koloru włosów czy oczu, nie musi być wysoki do nieba, nie musi mieć mięśni, jakby napompował je pompką rowerową, nawet nie musi mieć określonego charakteru. Więc dlaczego od siedemnastu lat nie spotkałam żadnego kandydata? Chyba po prostu tak jest i nie ma określonego powodu.
— Prawda czy wyzwanie? — słyszę jakiś męski głos, a szturchnięcie w ramię przywraca mnie do świadomości.
Mrugam kilka razy, a moje spojrzenie jakby automatycznie ląduje na wydeptanej trawie. Modlę się, by moje podejrzenia nie okazały się prawdą. By wszystkie spojrzenia ludzi w tym przeklętym kole wokół ogniska nie skupiały się nagle na mnie. By, do cholery, gwint tej równie przeklętej, brązowawej szklanej butelki, nie był skierowany prosto w moje stopy. Naprawdę nie lubię w to grać i nie bawię się przy tym tak, jak inni. Dla mnie jest to po prostu nudne i czasem czuję się, jakby ktoś mnie do tej sławnej, już może nawet legendarnej gry zmuszał. Nic więc dziwnego, że posyłam tamtemu chłopakowi zblazowane spojrzenie, mając nadzieję, że to go zniechęci, czy cokolwiek.
CZYTASZ
CZEKAM ZA MGŁĄ ✔️
Teen FictionDla Josselyn Hargove taniec to życie. Jedyny właściwy sposób na wyrażanie siebie. Świat bez hip-hopu straciłby rację bytu, więc gdy tylko otwierają się przed nią drzwi do tanecznego podziemia, bez zastanowienia dokonuje wyboru. Jacob Tyler na wypełn...