[21] Cześć, Sisi.

1.1K 128 111
                                    

ROZDZIAŁ POPRAWIONY! Miłego czytania ♥

PIOSENKA PRZEWODNIA: Teddybears Cobrastyle

---

— Annie? — Kładę telefon z włączonym trybem głośnomówiącym na biurku, nad którym obie pochylamy się z mamą.

— Hej, Joss — wita się radośnie, czym z marszu poprawia mi humor. — Co tam?

Mama podaje mi mały notatnik i pierwszy lepszy długopis ze swojego pojemniczka, na co marszczę brwi i kręcę przecząco głową. Chciałaby załatwić tą sprawę jak najszybciej, ale ja wiem, że priorytetem jest utrzymanie całego projektu w tajemnicy. Nie możemy się zdradzić. Tylerowie niczego nie mogą podejrzewać.

— Dobrze. — Uśmiecham się, opierając kolano na siedzeniu obrotowego fotela. — Jake nie podsłuchuje?

— Nie, dał mi telefon, tak jak chciałaś i właśnie kupuje lody, a co? — Oblizuję wargi na jej już nieco podejrzliwy ton. Cholera.

Podnoszę wzrok na kobietę, unosząc brwi. Proszę ją przez to niemo o pomoc, ale jedynie wzrusza ramionami i bezgłośnie porusza ustami, z czego wyczytuję, że mam coś wymyślić. Dzięki, mamo. Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć.

— Tak właściwie, to potrzebuję twojej pomocy. — Zaciskam mocniej palce na ołówku. — Jestem z Walkerami w sklepie i jest tu dużo różnych sukienek. Nie umiemy się zdecydować, który kolor jest najładniejszy. Pomożesz?

Dobrze, że chociaż kłamać umiem.

— Um, myślę, że tobie najbardziej będą pasować błękitne, chociaż sama uwielbiam żółty, ale chyba to nie jest twój kolor — odpowiada nagle ożywiona. Za dzieciaka również byłam wniebowzięta, gdy ktoś szukał u mnie porady, więc całkowicie ją rozumiem.

Bingo, mamy to.

— Hm, błękitne... — Udaję, że się nad czymś zastanawiam, gdy tak naprawdę zapisuję w notatniku żółty. — O, chyba coś mamy. Dzięki, Annie! Muszę kończyć, pa!

Mam ochotę skakać z podekscytowania, ale się hamuję. Nie chcę, żeby mama wywiozła mnie do psychiatryka.

— Pa! — odpowiada uradowana i zaraz po tym połączenie się kończy.

Bosko.

Mama drukuje plan mieszkania, chyba z pięćdziesiąt razy jeszcze pytając mnie, czy na pewno wszystko dobrze zmierzyłam. Uważa, że pomiary wykonane w środku nocy budzą mniejsze zaufanie, niż te za dnia i z profesjonalną ekipą, ale ja jestem pewna swego. W końcu z mieszkania Jake'a wróciłam nad ranem. Spałam do południa, a później dołączyłam do kobiety, która już zajmowała się planami.

Zaglądam jej przez ramię, gdy zgarnia kartki z drukarki i nanosi jeszcze ołówkiem własne uwagi w niektórych miejscach. Dostrzegam napis fototapeta przy jednej ze ścian nowego, niewydzielonego wcześniej pokoju.

Wtedy rozlega się dzwonek do drzwi, a Jacob zrywa się ze swojego miejsca w salonie, by z donośnym szczekaniem przebiec przez korytarz do przedsionka. Odganiam go, każąc wrócić na posłanie przy kominku, po czym ciągnę za klamkę. Godzina osiemnasta wybiła.

Witam się z przyjaciółmi. Pojawili się wszyscy – Camilla, Cassandra, Tristan, James, a nawet Tessa. Podjazd przed domem wygląda teraz pewnie jak w Boże Narodzenie, gdy zjeżdża się do nas rodzina. To wcale nie jest podejrzane. Dobrze, że Tylera nie ma w pobliżu.

Kieruję przyjaciół do salonu, gdzie mama rozkłada już wszystkie potrzebne nam kartki. Zajmujemy miejsca, a jako że ilość miejsc jest ograniczona, bliźniaczki siadają na kolanach swoich chłopaków. Ja zaś staję przed stolikiem, nabierając powietrze w płuca. Splatam też dłonie, po czym strzelam kilkoma palcami. Zaraz wybuchnę z emocji – jednocześnie jestem niewyobrażalnie dumna z tego projektu i boję się, że całość nie spodoba się reszcie, przez co w rezultacie odmówią współpracy.

CZEKAM ZA MGŁĄ ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz