[12] Bo może tobie nie zależy, ale mi owszem.

1.6K 155 91
                                    

ROZDZIAŁ POPRAWIONY! Miłego czytania ♥

PIOSENKA PRZEWODNIA: Nick Jonas Find you

---

Zatrzaskuję za sobą drzwi trochę głośniej niż zamierzałam. Klnę przez to pod nosem, szarpiąc się z butami, które jak na złość nie chcą zsunąć mi się ze stóp. Jedyne, o czym w tej chwili myślę, to: jak przemknąć do swojego pokoju i pójść spać bez konfrontacji z mamą. Wiem, że będę musiała jej wszystko wyjaśnić, choćby ze względu na fakt, jak sama się czuję z kłamaniem jej, ale niezbyt mam ochotę na opowieści o dwudziestej drugiej.

Wsuwam obuwie do szafy w korytarzu i na palcach skradam się ku schodom na piętro. Stamtąd już niedaleko do mojego pokoju. Przecież to dziecinnie proste, nie może się nie udać.

— Josselyn. — Wzdrygam się, a moja stopa zastyga między podłogą, a pierwszym stopniem.

Dobrych kilka sekund wgapiam się w błyszczące lakierem, hebanowe schody. W uszach miesza mi się przyspieszone bicie serca i tykanie zegara, który, choć wisi w salonie, słyszalny jest na całym parterze.

Cholera, cholera, cholera. Co teraz?

— Tak? — Przełykam ślinę, odwracając się do niej. Na twarz przybieram uśmiech mający mówić, że wszystko jest dobrze, ale mam wrażenie, że mama doskonale wie, jak bardzo wymuszony jest ten grymas.

— Chyba musimy porozmawiać. — Jej głos jest jak zwykle spokojny, kiedy odsuwa się na bok, dłonią wskazując salon.

Jakimś cudem zmuszam ołowiane nogi do ruszenia w tamtym kierunku. Cholerny zegar zdaje się odliczać sekundy do mojej śmierci, a widok Williama zajmującego połowę szaro-białej kanapy wcale nie pomaga mi w zachowaniu spokoju. Dobrze wiem, jakie ma nastawienie do... tego wszystkiego.

— Och. Hej, Will — wyduszam w końcu z siebie, z tym durnowatym uśmiechem zajmując fotel obok.

— Gdzie byłaś? — pyta od razu, nawet nie siląc się na uniesienie kącików ust, czy krótkie przywitanie. Słyszę tą nutę irytacji w jego głosie i to jeszcze bardziej mnie niepokoi.

Czy to możliwe, żeby mój kochany starszy brat wiedział, dokąd tak naprawdę pojechałam?

Zaczynam nerwowo bawić się palcami, rozbieganym spojrzeniem ogarniając kolejne elementy salonu. Pośrodku stoi ciemny, hebanowy stolik kawowy, wokół którego ustawione są dwa fotele i kanapa. Na ziemi leży włochaty, beżowy dywanik, w którym obecnie zanurzają się palce moich stóp. Naprzeciw mnie znajduje się ozdobny kominek – chyba jedyna rzecz, która przy remoncie nie uległa zmianom. Stare cegły i gzyms nadają temu pomieszczeniu uroku i charakteru, zdradzają, że budynek jest starszy, niż mogłoby się wydawać.

— Josselyn, gdzie byłaś? — Miejsce w fotelu po drugiej stronie stołu zajmuje Katherine Hargove, skutecznie odwodząc mnie od zastanawiania się nad przekątną naszego telewizora.

Już wiem, że się nie wywinę i choć nie mam na to najmniejszej ochoty, muszę im wszystko wyznać właśnie teraz.

— Okej, więc od początku — wzdycham, przejeżdżając dłońmi po udach.

Przez następne kilkanaście minut mama i Will milczą, podczas gdy ja opowiadam historię ostatnich kilkunastu dni. Nie patrzę na nich, nie chcę, by reakcje ich twarzy zmieniły moją wypowiedź. W moich oczach odbija się blask kominka. Iskry ognia tańczą przede mną, podskakują i znów wpadają między płomienie lub gasną jeszcze nim wrócą do macierzy. To wszystko wydaje się takie delikatne, takie mylne, jakby dotknięcie jednego z pomarańczowych języków było miękkie i przyjemne.

CZEKAM ZA MGŁĄ ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz