Rozdział V

1K 77 21
                                    

-Jesteśmy na miejscu - chłopak wskazał na gigantyczny drapacz chmur.
Patrzyłaś oszołomiona. W życiu byś nie przypuszczała że taki moloch należy do niego. Weszliście do środka. Gdy już udało wam się przejść przez wszystkie zabezpieczenia, dotarliście do finału wycieczki. L otworzył drzwi i weszliście do pomieszczenia pełnego papierów, komputerów i...słodyczy.
-L gdzieś ty był tyle czasu! - krzyknął Matsuda.
Nagle wszyscy tam obecni zdali sobie sprawę że detektyw nie przyszedł sam. Lekko się zaczerwieniłaś.
-Dzień dobry - powiedziałaś cicho.
-Kto to jest? - zapytał Near
-[Imię i nazwisko] - powiedziałaś
-Jest studentką na wydziale detektywistycznym - sprostował Lawliet - pomoże nam w śledztwie.
-Jesteś pewien że powinna być wtajemniczona? - zapytał Near
-Jestem w 100% pewien - odpowiedział.
Wszyscy popatrzyli na niego zaskoczeni. Pierwszy raz L powiedział że jest czegoś pewien w stu procentach.
-W porządku - odpowiedział Near
-Witamy cię w naszych skromnych progach! - krzyknął szczęśliwy Matsuda.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Jeszcze nigdy w centrali nie było nak wesoło jak teraz. Z pewnością poprawi to wydajność pracy.
-Gdzie byłeś całą noc? - zapytał Aizawa
-Spał u mnie - odpowiedziałaś
-Niemożliwe. L nigdy nie śpi - powiedział Ukita
-Nieprawda! Raz go przyłapałem jak spał w salonie w hotelu! - krzyknął Matsuda.
Wszyscy po raz kolejny wybuchnęli śmiechem.
-Przepraszam L. Nie chciałam stawiać cię w tak niezręcznej sytuacji - szepnęłaś mu do ucha
-W porządku - powiedział.
W końcu wszyscy się uciszyli, a żarty z biednego detektywa przestały być zabawne.
-Panie Yagami, mógłby pan przedstawić [twoje imię] całą sprawę? - zapytał L.
-Pani [twoje nazwisko], proszę podejść.
Podeszłaś do pana Yagamiego. Szczerze mówiąc, liczyłaś że to Lawliet ci wszystko wytłumaczy.
-Aktualnie jest kolejna, przerażająca sprawa. Tym razem jest o wiele gorzej niż w przypadku Kiry. Odnotowaliśmy tajemnicze zaginięcia ponad stu tysięcy osób. Nadal nie wiemy kto za tym stoi. Ofiary były zupełnie przypadkowe. Chcieliśmy ustalić w jakim kraju się to dzieje, jednak sprawa tym razem obejmuje cały świat. Nie możemy nic ustalić, a na dodatek co chwila otrzymujemy zgłoszenia o kolejnych zaginięciach.
-To straszne! - krzyknęłaś
-To prawda, jednak nie umiemy nic na to poradzić- dodał Mogi
-Mamy do czynienia z bardzo groźnym bądź groźnymi osobnikami - odparł Aizawa
-W tym przypadku musimy brać pod uwagę również istoty w które nie wierzymy. Tak jak w przypadku Kiry pojawił się shinigami, tak i w tym przypadku możemy mieć do czynienia z tajemniczymi istotami - powiedział Near
-Jest już dość późno. Możecie iść już do swoich domów - przerwał L.
Wszyscy jak na zawołanie ewakuowali się z budynku. Została tylko wasza dwójka.
-Dzisiaj też śpisz u mnie? - zapytałaś.
Chłopak podrapał się na karku.
-Mhm, w porządku, rozumiem. Więc chodźmy.
-Tym razem musimy jechać metrem - odparł nieśmiało.
-Żaden problem. Akurat za dwie minuty będzie odjazd.
-Znasz rozkład na pamięć? - zapytał
-Tak. Często gdzieś jeżdżę, więc tak wyszło że go zapamiętałam. Teraz na szczęście nie powinno być tłumu ponieważ jest pora kolacji.
-Pójdziemy coś zjeść? - zapytał
-W porządku. Gdzie idziemy?
-Znam pewną kawiarnię - powiedział - wiesz jak się dostać na plac wolności? (nie wiem czy takowy w Japonii istnieje, ale w końcu to fikcja literacka więc powiedzmy że jest)
-Tak. Linia S-18. Za minutę jest odjazd.
-Więc chodźmy - powiedział.
Dojechaliście na miejsce. L zaprowadził cię do kawiarni, w której kiedyś był z Lightem Yagami.
Usiedliście przy jednym ze stolików. Byłaś pod wrażeniem wystroju tego miejsca.
-Tutaj nikt nas nie usłyszy - powiedział chłopak
-Ciekawe miejsce - odpowiedziałaś
-Kiedyś pokazał mi je sam Light Yagami - powiedział wspominając
-Znałeś go osobiście?
-Tak. Pan Yagami to jego ojciec. Light myślał że jeśli dołączy do grupy śledczej to wszelkie podejrzenia z niego spadną. A ty go znałaś?
-Tylko z widzenia. Chodziliśmy do tego samego liceum.
-Ciekawe czy osoba która jest odpowiedzialna za te wszystkie porwania to ktoś kogo znamy - powiedział L patrząc na ciebie
-Podejrzewasz mnie o to? - zapytałaś
-Nie - odparł - ale jest 0.0000001% szans że to ty
-Wiem że wyglądam jak jedna z tych co raczej łamią prawo (bo miałaś na sobie ubrania typowego gotha), ale to nie znaczy że faktycznie tak jest.
-Masz jakieś podejrzenia kto to może być? - zapytał detektyw
-Nie - odpowiedziałaś - Skoro ostatnio był notatnik śmierci razem z shinigami w zestawie, to może teraz jest ...hmm... amulet zniknięć?
Lawliet zaśmiał się z twojego ostatnieego zdania.
-Hej! To nie jest śmieszne! Ja poprostu staram się brać pod uwagę wszystkie opcje! - krzyknęłaś zirytowana
-Przepraszam, ale przyznaj że amulet zniknięć raczej nie ma prawa bytu. - odparł
-A masz lepszy pomysł?
-Na chwilę obecną nie.
-Myślę że powinmiśmy zebrać informacje o zaginionych.
-Osoby są zupełnie przypadkowe. To nie ma sensu- odpowiedział
-Gdybyś zakładał sobie królestwo to kogo byś potrzebował? - zapytałaś
-Co to ma wspólnego z zaginięciami?
-Odpowiedz
-No... Raczej poddanych...
-Dokładniej
-Hmm... - L przyłożył kciuk do ust - cukierników, sprzątaczek, cukierników, może lekarza, cukierników, budowlańców, cukierników i... Hmm... Więcej cukierników.
Odpowiedź chłopaka zbytnio cię nie zaskoczyła jednak na pewno doprowadziła do śmiechu.
-No właśnie - odpowiedziałaś
-Jak na to wpadłaś?
-Jeśli osoby są przypadkowe to ów sprzątaczką może być każdy, prawda? Zawsze jest też szansa że trafi się taki lekarz.
-Masz racje. Musimy koniecznie to przeanalizować.
-Jutro się tym zajmiecie - powiedziałaś.
L popatrzył na ciebie ze wzrokiem mówiącym "a ty nie?".
-Mam jutro zajęcia - sprostowałaś
-To przyjdź jak już skończysz - powiedział
-W porządku - odparłaś
-Nadal nie wiemy po co ktoś miałby porywać ludzi... Nawet nie wiemy jak on to robi... Ta sprawa będzie ciągnąć się latami. W przypadku Kiry udało nam się nawiązać kontakt, i cały czas wiedziałem kto nim jest, a w tym przypadku nie wiemy nic.
-Może powinniśmy jakoś go sprowokować?
-Do czego zmierzasz?
-Myślę że powinniśmy zastawić przynętę. Jeśli moja teoria w jakiś sposób pokrywałaby się z tym co się dzieje, porywacz na pewno skusiłby się na bogacza.
-Co masz na myśli?
-Wybierzemy jakąś osobę i przebierzemy ją za jakąś bogatą gwiazdę. Wtedy nasz agent będzie spokojnie przechadzać się po mieście i w końcu zniknie. Będzie on uposażony w czip który poda nam lokalizację miejsca. W ten sposób możemy złapać tego porywacza.
Chłopak pomyślał przez dłuższą chwilę.
-To miałoby sens - powiedział - Musimy przedyskutować to z resztą. Zadzwonię po nich żeby wrócili do centrali.
-Nie - przerwałaś - Zrobisz to jutro. Dzisiaj daj odpocząć im i sobie - powiedziałaś.
-Nie jestem zmęczony - powiedział
-Ale powinieneś mimo wszystko dać sobie odpocząć.
-Dlaczego tak się o mnie martwisz? - zapytał
-Bo ktoś musi. Dbasz o wszystko dookoła tylko nie o samego siebie. Kiedyś się wykończysz.
-Nie chciałabyś tego prawda?
-C-co?
-Martwisz się o mnie - powiedział patrząc ci w oczy
-Co w tym takiego? - zapytałaś
-Nic... Lepiej przestań bo się zakocham...
-Takie potwory jak ty podobno nie umieją kochać- właśnie pożałowałaś że to powiedziałaś
-Jestem... Potworem?
-N-Nie! To nie tak! Sam o sobie ostatnio mówiłeś że jesteś potworem, a ja to tylko przytoczyłam. Ja wcale tak nie myślę!

Księga I <Gdzie jest Lawliet?>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz