Rozdział XIII

779 60 2
                                    

>Wypełzłaś z objęć L'a i poszłaś do łazienki. Wzięłaś ciepłą kąpiel i ogarnęłaś swój look. Zrobiłaś sobie kanapki oraz gofry dla chłopaka. Zjadłaś swój posiłek, wzięłaś torbę i już miałaś wychodzić jednak przypomniało ci się że czegoś nie zrobiłaś. Cofnęłaś się do sypialni i delikatnie pocałowałaś chłopaka w usta. Patrzyłaś przez chwilę jak słodko śpi. On zawsze był słodki, zwłaszcza te jego zmęczone oczy i rozczochrane włosy. Nie mogłaś się powstrzymać i pogłaskałaś go po głowie. Widziałaś jak Lawliet powoli uśmiecha się przez sen.
-Kocham cię, bardzo mocno, mój słodziaku - odgarnęłaś mu kosmyk włosów z twarzy - Muszę już iść. Nie mogę się doczekać aż spowrotem do ciebie wrócę - westchnęłaś - Na szczęście dzisiaj piątek.
Wyszłaś z mieszkania i powolnym krokiem udałaś się do stacji metra. Po drodze mijałaś kawiarnię którą Light pokazał L'owi. Zalała cię fala wspomnień. Na samą myśl o swoim chłopaku robiło ci się ciepło na sercu. Niestety za chwilę musiałaś wysiadać. Poszłaś powolnym krokiem, mijając po drodze akademik. Kolejne wspomnienia przewijały ci się przed oczami. Doszłaś do uniwersytetu i weszłaś do klasy w której miałaś pierwsze zajęcia. Przypomniałaś sobie jak się poznaliście. Każde twoje wspomnienie było bezcenne. Nie mogłaś doczekać się powrotu do domu. Wreszcie, po długim, ciężkim tygodniu był weekend. Oznaczało to tylko jedno. Mogliście spędzić razem całe dwa dni. Dla ciebie każda sekunda spędzona w jego obecności była na wagę złota i zdaje się że on czuł dokładnie to samo.
>Wreszcie zadzwonił ostatni dzwonek. Biegłaś czym prędzej na stację metra, słuchając Starset - "It has begun". Po drodze postanowiłaś wejść do pobliskiej cukierni i kupić coś dla L'a. Wzięłaś dla niego tuzin donatów i kilka ciastek czekoladowych.
Po całym dniu nareszcie stałaś u stóp wieżowca. Pojechałaś windą prosto do centrali.
-Dobry wieczór, zastałam może L'a? - zapytałaś
-Chwilę temu wrócił do mieszkania - powiedział Matsuda
-Okej, dziękuję - odpowiedziałaś i pojechałaś piętro wyżej.
Otwarłaś drzwi od mieszkania, zdjęłaś płaszcz i poszłaś do salonu.
-Nareszcie jesteś - powiedział L
-Aż tak bardzo tęskniłeś? - zapytałaś
-Cii... Chodź tutaj i patrz - powiedział
[z ostatniej chwili!]
Dzisiaj japońska policja otrzymała już 48 zgłoszeń na temat zaginięć. Zaginęli między innymi:
-woźny ze szkoły nr.12 na ul. Tokijskiej
-sprzątaczka z marketu Express na ul. Takonambe
-komik z narodowego teatru w Tokio
-kelner z restauracji na ul. Rukoshini
-kucharka z restauracji na ul. Akamito
Prosimy pozostać w domach. Nie wiemy kto ani w jaki sposób porywa te osoby więc jeśli ktoś ma jakieś informacje jest proszony o kontakt z policją. Dziękujemy za uwagę.
-To są bardzo istotne informacje - mruknął L
Wyszłaś z pokoju.
-Oczywiście że za tobą tęskniłem - powiedział.
Wzięłaś słodkości i wręczyłaś je chłopakowi.
>Wzięłaś ostatniego cukierka z miski i zjadłaś.
-Hej, to był mój ulubiony! - krzyknął chłopak
-Przepraszam, następnym razem będę uważać.
Chłopak nagle, zupełnie niespodziewanie namiętnie cię pocałował.
-Nie szkodzi, teraz smakuje jeszcze lepiej - uśmiechnął się
-Kiedy zrobimy jakiś ruch w sprawie porwań?
-Jutro. Wykorzystamy do tego plan który sama opracowałaś
-Myślałam że spędzimy ten czas razem - westchnęłaś.
Chłopak popatrzył na ciebie zaskoczony.
-Obiecuję ci że się zrekompensuję - L przytulił cię mocno
-Nie mam ci tego za złe. Robisz to co musisz - odpowiedziałaś wtulona w swojego słodziaka
-Cieszę się że to rozumiesz - odpowiedział - Mam nadzieję że będziesz jutro w centrali razem ze mną. To może być przełom w sprawie.
-Oczywiście że będę słodziaku - odparłaś - Zatęskniłabym się na śmierć.
Lawliet bardzo się wzruszył tym co powiedziałaś. Na jego twarzy nadal promieniał uśmiech, jednak z oczu spływały łzy. Patrzył ci głęboko w oczy. Jego wzrok mówił "Kocham cię ty wariatko". Pocałowałaś go delikatnie w usta i przyłożyłaś głowę do jego serca. Chłopak schował swoją twarz w twoich włosach. Czułaś na karku jego przyśpieszony, gorący oddech. Momentami miałaś ciarki.
-Pamiętasz co mi obiecałeś? - zapytałaś
-Hmm... - chłopak na chwilę się zamyślił
-Jeśli rozwiążemy tę sprawę, kończę studia - uśmiechnęłaś się
-A więc to masz na myśli - powiedział
-Wtedy będziemy mieć dla siebie o wiele więcej czasu - westchnęłaś
-Kocham cię - powiedział szczęśliwy
-Ja ciebie też - wyszeptałaś mu do ucha
-Co teraz będziemy robić? - zapytał
-Może coś zjemy? Coś słodkiego, ale nie tak słodkiego jak ty - uśmiechnęłaś się podstępnie.
Chłopak zaśmiał się cicho. Pewnie uznał to za żart, ale taka była prawda. L był słodszy niż wszystkie słodycze razem wzięte. On prawdopodobnie nie zdawał sobie z tego sprawy, bo w końcu żył ze sobą całe życie, ale ty wiedziałaś że tak jest. Gdy tylko na niego spojrzałaś, dostawałaś potężnego ataku ekscytacji czy czegoś w tym rodzaju. Serce ci kołatało, ślina mogłaby wyciekać ci przez usta, brakowało ci nieraz języka w gębie, a momentami byłabyś piszczała na jego widok. Wydawałoby się że kochałaś go tak jak psychofanki kochają swojego celebrytę, jednak wcale tak nie było. Kochałaś go bardziej niż jak mamę, tatę, siostrę, brata, chłopaka, męża czy kogoś innego. Twoja miłość do niego była wręcz nie do określenia. Czasem wyglądało to tak jakby L był twoim narkotykiem (niee to nie jest tekst z badziewnego disco polo i tandetnego podrywu xD w tym przypadku takie to ma właściwe odniesienie).
-Wszystko w porządku? - zapytał
-C-co? Tak, a czemu? - ocknęłaś się
-Jakby jesteś w innym świecie - powiedział
-Też mi się tak wydaje - przeskanowałaś go wzrokiem
-Mam się martwić? - zapytał
-Nie - odpowiedziałaś
-Jak masz jakieś problemy to mi o nich powiedz - odparł
-No mam taki jeden - westchnęłaś
-Jaki? - zapytał zmartwiony i cię przytulił
-Ciebie - powiedziałaś
-Jestem dla ciebie problemem? - zapytał niedowierzając
-No tak jakby - westchnęłaś
L puścił cię i usiadł na łóżku. Patrzył w pustą przestrzeń i milczał.
-To nie tak jak myślisz - usiadłaś i przytuliłaś go bardzo mocno a on spojrzał na ciebie skołowany
-Więc jak? - zapytał
-Głupio mi się do tego przyznać - westchnęłaś - Ja poprostu tak bardzo cię kocham... Chyba mnie uzależniłeś... I jestem zła że spędzamy ze sobą tak mało czasu...
-O mój boże... - mruknął pod nosem - Ja ciebie też tak strasznie kocham... - zaczerwienił się
-A już się martwiłam że to ze mną jest coś nie tak...
L nagle, gwałtownie cię pociągnął do siebie i złożył na twoich ustach namiętny pocałunek, podczas którego ty głaskałaś go po głowie.
>Zauważyłaś że chłopak cały czas chodzi po domu szczęśliwy jak nigdy. Trochę cię to fascynowało. Poznałaś go jako sprytnego, zmęczonego, poważnego chłopaka, a teraz jego odwrotność. Mometnami miałaś wrażenie że gdy się przemieszcza to podskakuje. Cały czas się uśmiechał, a jego wory pod oczami zmalały.
-L, słodziaku, powiesz mi przez co masz taki dobry humor? - zapytałaś
-Przez ciebie - uśmiechnął się słodko i poszedł do sypialni
-Co chcesz zjeść na kolację? - zapytałaś
-Nie mam ochoty nic jeść - odparł i powoli do ciebie podchodził
-W porządku - odparłaś i zaczęłaś iść w przeciwnym kierunku.
Nagle Lawliet cię zatrzymał, złapał i zaniósł do sypialni. Położył cię na łóżku i przytulił się do ciebie.
-Ojej, jaki ty jesteś kochany - westchnęłaś
-Raczej dziecinny - momentalnie spoważniał
-Taki słodki... - powiedziałaś zauroczona
-Nie ogarnięty - mruknął
-Bardzo miły...
-Bo nie umiem być inny...
-Ja cię kocham za to jaki jesteś, a nie za to jaki mógłbyś być. - powiedziałaś stanowczo
Chłopak uśmiechnął się, wtulony w ciebie. Może i był dziecinny, ale przez to również piekielnie słodki i kochany. Pocałowałaś go delikatnie i oboje zasnęliście w tym samym momencie.

Księga I <Gdzie jest Lawliet?>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz