Rozdział XVI

607 38 15
                                    

[odpal sobie muzyke umieszczoną powyżej do czytania (pod koniec wzmacnia emocje) :p]
-Załóż to skarbie - Ogata zaśmiał się i wyszedł.
Trzymałaś w rękach stringi, miniówkę, koronkowy stanik i kabaretki. Nie mogłaś uwierzyć w to co właśnie się działo. Stałaś i patrzyłaś w ścianę. Nagle zobaczyłaś jakąś karteczkę. Podeszłaś i przeczytałaś wiadomość.
Lepiej się pośpiesz jeśli chcesz żeby chłopak dalej żył...
-O mój boże!
Zaczęłaś płakać i powoli się ubierać. Z jednej strony żałowałaś że w ogóle tu przyszłaś a z drugiej wiedziałaś że ratujesz chłopakowi życie. Nie sądziłaś że kiedykolwiek będziesz musiała się tak dla niego poświęcać. Wyszłaś w skąpym "kostiumie". Znalazłaś się na scenie. Na widowni był tylko Ogata.
-Poważnie? Mam być striptizerką?
-Chcesz żeby twój chłoptaś dalej żył?
-Tak...
-A więc zrób to dla niego... Być może będzie szczęśliwy że go ratujesz... Lub o tobie zapomni... Może znajdzie sobie inną... Kto wie...
-Zaraz! JAK TO ZAPOMNI?!
-Chcesz żeby żył? Jego los jest w twoich rękach...
Zaczęłaś tańczyć... Czułaś się z tym fatalnie. Miałaś wrażenie że go zdradzasz. Bałaś się tego co powiedział Ogata. Wierzyłaś że on nie zapomni. Przecież to wydawało się niemożliwe.
-Dobra dziewczynka - zaśmiał się
-Chce go zobaczyć - powiedziałaś stanowczo
-Ale jesteś uparta...
-Prosze! Musze go zobaczyć!
-W porządku, ale jedynie przez szybę - powiedział - nie będziesz mogła do niego mówić bo on ani cie nie zobaczy ani nie usłyszy, rozumiesz?
-Tak...
-A więc chodź - zaśmiał się znowu.
Weszłaś do tajemniczego, ciemnego pokoju. Zobaczyłaś swojego ukochanego. Zajmowała się nim seksowna pielęgniarka. Głaskała go pocgłowie i coś mówiła, uśmiechając się do niego. On również się do niej uśmiechał. Wyglądali jakby byli szczęśliwi.
-A-ale to niemożliwe! To niemożliwe! To nie jest prawdziwe! - zaczęłaś krzyczeć
-A jednak jest możliwe... Tak bardzo mi przykro - odparł - Myślę że powinnaś odpuścić... Widzisz jak im się świetnie układa - zaczął udawać żal i współczucie, przemieszane z ironią
-Ale... On mnie kochał... Dbał o mnie... Obiecał mi... Obiecał że mnie nie zostawi i...i że pojedziemy gdzieś razem... - zalałaś się łzami
-Nie warto było się tak przywiązywać - powiedział.
Byłaś tak załamana że przytuliłaś się do Ogaty. On objął cię ramieniem i patrzył usatysfakcjonowany.
-Nie musisz już dla mnie występować - wesychnął
-Muszę... Obiecałam ci to - otarłaś łzy
-Dobra z ciebie dziewczynka - powiedział
-Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić? Chyba lepiej żyć w zgodzie z porywaczem...  - westchnęłaś
-Mogłabyś występować dla większej publiczności? - zapytał zainteresowany
-... W porządku - powiedziałaś, mimo że ten plan w ogóle ci się nie podobał.
>Przyszedł czas na kolejny występ. Tym razem dla większego grona. Nienawidziłaś siebie za to że musisz to robić, ale nie chciałaś zginąć. Wyszłaś na scene i zaczęłaś robić swoje. Rozejrzałaś się po sali i zobaczyłaś jego... Twojego chłopaka. Siedział w kącie i pił piwo. Bez zastanowienia zeskoczyłaś ze sceny i pobiegłaś do niego. Przytuliłaś go najmocniej jak tylko potrawiłaś. Nagle poczułaś jak L szybkim ruchem odrzuca cię od siebie.
-Kim ty do cholery jesteś? - wrzasnął.
Serce ci zamarło. Nie mogłaś uwierzyć w to co właśnie usłyszałaś. Chciałaś płakać ale nie mogłaś.
-L... Ja... Ja przecież jestem twoją dziewczyną... - łzy zaczęły ci spływać po policzkach
-Nie jesteś moją dziewczyną. Jesteś jakąś głupią babą i nie wiem kim ty do cholery jesteś ani skąd mnie znasz
-Co ci się stało?! Musisz mnie pamiętać! Przecież mnie kochasz!
-Słucham? Ja mam dziewczynę! Ty głupia idiotko! Odpierdol sie ode mnie ok? - wrzasnął.
Nagle przyszła jakaś blondyna. Wyglądała gorzej niż ty w tych wszystkich koronkach. Była ładna ale bardzo głupia i zawistna.
-Chodź kotku! Idziemy do domku, dobrze? - zapytała
-Dobrze skarbie, chodźmy - pocałował ją w usta.
W tym momencie czara goryczy się przelała. Dostałaś tak potężnego wkurwa że rzuciłaś się na dziewczynę i ją zabiłaś. Uderzyłaś ją szpilką w głowę a ona upadła i zwyczajnie umarła.
-Ty głupia suko! Coś ty zrobiła?! Jak ja cie kurwa nienawidze! Pożałujesz tego! Camilla?! Żyjesz kochanie? - zaczął płakać nad jej truchłem.
W tym momencie podbiegł do ciebie ochroniarz i usiłował cię obezwładnić.
W tym momencie jakby to delikatnie powiedzieć... Wykastrowałaś go i ukradłaś pistolet. Zastrzeliłaś wszystkich, w tym samego ogatę. Przetrwał tylko L. Wyjęłaś paralizator z kieszeni ochroniarza i poraziłaś chłopaka. Stracił przytomność. Wzięłaś jego ciało i udałaś się do windy. Musiałaś obmyślić jakąś strategię. Przede wszystkim przebrałaś się w normalne ubrania. Znalazłaś jakiś worek i zapakowałaś do niego biedmego chłopaka. Zatargałaś go do windy i uciekałaś stamtąd jak najprędzej. Już miałaś uciec z tego przeklętego budynku ale na drodze stanęła ci recepcjonistka. Już miała coś powiedzieć ale ty zdążyłaś ją postrzelić i uciec. Wsiadłaś do metra, cały czas targając chłopaka w worku. Gdy dojechałaś i wysiadłaś, starałaś się jak najszybciej dotrzeć do agencji. Nie było to łatwe z powodu chłopaka ukrytego w worku. Ludzie patrzyli na ciebie jak na wariatię. Ostatecznie dostałaś się do centrali.
-A jednak wróciła - powiedział Matsuda
-Nie sama... - wyziajałaś i zrzuciłaś worek z chłopaka
-On nie żyje?! - krzyknął Near.
Pobiegłaś do łazienki po wiadro z wodą, które zabrałaś ze składzika na miotły. Oblałaś L'a a ten łaskawie się przebudził.
-Gdzie jest Camilla?! - krzyknął
-Kim jest Camilla? - zapytał szef Yagami
-To moja dziewczyna! - wrzasnął
-Ale twoja dziewczyna właśnie stoi koło ciebie i nie jest żadną Camillą - powiedział Matsuda
-Ona?! Ona ją zabiła! Ty głupia suko! Już ja cie dopadne! - próbował rzucić się na ciebie ale Mogi go powstrzymał
-Co mu się stało? - zapytał Near
-Ja.... Sama chciałabym wiedzieć - zaczęłaś płakać.

Księga I <Gdzie jest Lawliet?>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz