Rozdział X

915 68 26
                                    

  [przypominam że ilustracje dodane na początku rozdziału są podpowiedzią co będzie się działo, więc radzę zawsze luknąć jakie zdjęcie dodałam]
   Obudziłaś się w objęciach L'a. Patrzyłaś na niego z troską w oczach. Doskonale wiedziałaś że go kochasz i że nie pozwolisz żeby coś mu się stało. Chciałaś tylko żeby on też kochał ciebie. Zostaliście "przyjaciółmi", co szczególnie cię dobijało. Nagle zobaczyłaś jak powieki detektywa się podnoszą, więc szybko zamknęłaś swoje żeby udawać że śpisz.
-Wiem że nie śpisz - powiedział i lekko się uśmiechając.
Otwarłaś oczy i popatrzyłaś na zatroskanego chłopaka.
-Wygodny z ciebie pluszak - powiedział
-Nie pochlebiaj mi - odparłaś.
Chłopak wtulił się w Ciebie mocno i powiedział:
-Nie chcę dzisiaj nigdzie iść.
Tobie też nie chciało się nigdzie ruszać.
-Mówisz i zachowujesz się zupełnie tak jakbyś był moim chłopakiem - wyrwałaś się z jego objęć
-To prawda - powiedział i odwrócił wzrok w drugą stronę - Mam do ciebie ogromną prośbę - westchnął
-No to słucham
-Naucz mnie kochać...
-Co?
-Naucz mnie... Proszę... - po twarzy chłopaka zaczęły spływać łzy
-Hej! Nie płacz! - przytuliłaś go mocno
-Nauczę cię jeśli chcesz - powiedziałaś gładząc go po włosach
-Chcę... Chcę kochać tylko ciebie. Nikogo więcej - zaczął płakać jeszcze bardziej
-Jesteś pewien że jestem odpowiednią osobą?
-Nie mam co do tego wątpliwości... Proszę... Daj mi szansę... - chłopak zaczął płakać jeszcze bardziej.
Wytarłaś mu łzy z twarzy i wpiłaś się w jego usta. To był zarówno jego jak i twój pierwszy pocałunek. Nie miałaś pojęcia jak się do tego zabrać więc improwizowałaś. Nie miałaś pojęcia że L jest taki wrażliwy. Według ciebie to było słodkie. W końcu przerwałaś pocałunek i popatrzyłaś mu w oczy.
-Ja... Ja.. cię kocham... Jestem tego w stu procentach pewny... Coś w środku... Coś mnie do ciebie przyciąga... Jak... Magnes... Albo... Grawitacja... Ale wiem że... Że zasługujesz na kogoś lepszego niż ja...
Popatrzyłaś na niego z bólem w oczach.
-Ale mnie zależy tylko na tobie... - powiedziałaś, choć doskonale wiedziałaś że to średnio przekonujące - nie potrzebuję milionera który byłby sławny albo miałby własną firmę...
-Ale ja właśnie taki jestem... Mam dużo pieniędzy i jestem sławny, choć nikt nie zna mojego wizerunku...
-Ale jesteś inny... Nie zachowujesz się jak typowy biznesmen... Ty jesteś sobą i za to cię cenię... Ty jesteś jedyny i wyjątkowy... Podziwiam cię za wszystko... za wszystko co robisz... Chciałabym być taka jak ty... Jedyne co mi się w tobie nie podoba to to że dbasz o wszystko i wszystkich dookoła tylko nie o samego siebie... Chcę być tą osobą która będzie o ciebie dbać i będzie się o ciebie martwić...
Lawliet popatrzył na ciebie wzruszony. Jeszcze nikt nigdy nie wzbudził w nim takich emocji. Przytuliłaś go mocno i powiedziałaś:
-Będę ci codziennie piec ciasteczka...Jakie tylko zechcesz
-Kocham Cię - powiedział i uśmiechnął się. Ten biedny chłopak po raz pierwszy w życiu wreszcie poczuł się kochany
-Ja ciebie też kocham - wyszeptałaś mu do ucha
-Wiesz że w takim wypadku musisz się do mnie przeprowadzić? - zapytał
-Mówiłeś że nie masz mieszkania - powiedziałaś
-Kłamałem - odparł
-Ale... Dlaczego... - zabolało cię to że kłamał
-Bo gdy tylko cię poznałem... Coś do ciebie poczułem... To prawda że nie umiem kochać ale gdy tylko cię poznałem, zobaczyłem w tobie coś wyjątkowego co mnie do ciebie przyciągało... Nie chciałem cię okłamywać, ale nie widziałem innego wyjścia...
-W porządku, tylko proszę, nie okłamuj mnie już nigdy więcej
-Nigdy już tego nie zrobię - powiedział i delikatnie cię pocałował
-No dobrze, kiedy się wyprowadzam?
-Najlepiej jak najprędzej... Chcę cię już mieć tylko dla siebie
-Nie chcesz przez to powiedzieć "Pod moją kontrolą"?
L lekko się zmieszał.
-W porządku, możemy jutro - odpowiedziałaś
-Więc dzisiaj też śpię z tobą? - zapytał podstępnie
-Jak będziesz grzecznym chłopcem... To się zastanowię - postanowiłaś zagrać w jego gierkę
-Ojj postaram się, ale nie obiecuję - powiedział.
Rzuciłaś się w jego ramiona, tym razem bez wahania. Teraz no już nie był sen. To była rzeczywistość. Taka rzeczywistość jest bardzo przyjemna. Wyobraźnia daje duże możliwości, ale nie daje uczuć. Tym razem chłopak był cały twój. Mogłaś z nim robić co tylko zechciałaś. Bawiłaś się jego bujnymi, czarnymi włosami i głaskałaś go po głowie. Nie mruczał, ale był wyraźnie zadowolony. Z każdym twoim dotknięciem jego ciało przesiewały ciepłe ciarki. Kochał cię bardzo mocno, a ty jego. Wreszcie osiągnęłaś to czego tak naprawdę pragnęłaś. Czułaś spokój i ukojenie, a on ciepło i zadowolenie.
   Leżałaś w pół siadzie a głowa detektywa była przyłożona do twojego serca. Nie miałaś ochoty wstawać. Cały czas głaskałaś po głowie swojego ukochanego, a on wsłuchiwał się w powolne, spokojne bicie twojego serca. Energia w pokoju była przepełniona troską i miłością. Lawliet również nie miał ochoty wychodzić do zimnego, oschłego świata. Tylko przy tobie czuł że jest szczęśliwy a ty pragnęłaś tylko tego żeby on był zadowolony.
-Wiesz że nie masz już worów pod oczami?
-Bo wreszcie się wysypiam... To dzięki tobie.
-Wiesz co kotku? Przeprowadze się już dzisiaj - uśmiechnęłaś się z nadzieją że chłopak się ucieszy.
Tak też właśnie było.
-Jestem... Twoim kotkiem? - zapytał onieśmielony
-Mam tak nie mówić?
Chłopak się wzruszył i namiętnie cię pocałował.
-Już zawsze będę twoim kotkiem - powiedział łagodnym, spokojnym głosem
-Jesteś takim słodziakiem - westchnęłaś - to przez to że jesz tyle słodyczy?
-Nie wiem... Ja poprostu cię kocham... To wszystko się dzieje samo...

Bonus :)
Mój autorski rysunek. Oceńcie czy wam się podoba. Zapraszam również na mojego instagrama:
Cartoonist_out_of_control

 Zapraszam również na mojego instagrama:Cartoonist_out_of_control

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Księga I <Gdzie jest Lawliet?>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz