Rozdział 8

69 9 15
                                    

Gdy Carolyn wyszła z łazienki zobaczyła Sarę siedząca na kanapie. W dłoniach trzymała filigranową turkusową filiżankę w brązowe kwiatuszki. Na stoliczku stała też taca z ciasteczkami. Gdy usłyszała dźwięk zamykanych drzwi odwróciła się i uśmiechnęła. Carolyn odwzajemniła uśmiech. Podeszła do niej i usiadła na fotelu naprzeciwko. Sara postawiła przed nią pustą filiżankę i sięgnęła po imbryk. Spojrzała pytająco na kobietę.

-Poproszę - odezwała się Carolyn. - I dziękuje.

Sara nalała do filiżanki gorącej herbaty, popatrzyła na nią i znów się uśmiechnęła. Carolyn przez chwilę czuła się niezręcznie. Nie wiedziała czy lepiej mówić czy milczeć. Sara podsunęła jej tacę. Wzięła jedno ciasteczko i ugryzła.

- Pyszne, spróbuj - powiedziała chcąc nawiązać więź. Sara pokręciła głową w zaprzeczeniu, a jej rude loki podskoczyły jak sprężynki. Napiła się jednak trochę herbaty. Potem wyjęła notatnik, ołówek i położyła je na stoliczku. Przez chwilę po prostu wpatrywały się w siebie. Carolyn czuła się tak, jakby ktoś zaglądał do jej duszy, ale nie było w tym uczuciu nic pogwałcającego jej prywatność. Odczucie nie było natarczywe, wręcz odwrotnie, leniwe, unoszące duszę w ciche, odległe krainy, w których można zostawić za sobą smutki i problemy. Zdumiona spostrzegła, że sytuacja z niezręcznej, zmieniła się intymną. Odezwała się odważnie.

- Nadian powiedział mi co cię spotkało, tzn. dlaczego nie mówisz. Bardzo mi przykro.

Sara zamrugała oczami. Na jej twarzy malowało się zdziwienie, ale po chwili zastąpiła je akceptacja. Przytaknęła.

- Porwanie musiało być dla ciebie okropne, skoro pozostała tak silna trauma.

Upiła łyk herbaty, ale Sara wpatrywała się w nią, czekając na to co jeszcze powie. Dostrzegła w jej niesamowitych oczach zbierające się łzy.

- Chcesz zmienić temat?

Sara zaprzeczyła, więc Carolyn mówiła dalej.

- Jestem policjantką, na co dzień mam do czynienia z przemocą. Ale istnieje ogromna różnica pomiędzy naruszeniem czyjegoś mienia, a pogwałceniem godności. Jesteś silna osobą i wiem, że w końcu sobie z tym poradzisz. Ale musi upłynąć sporo czasu. Jeśli do tej pory nic w tobie nie drgnęło, to może to jeszcze nie twój czas. Ale nie ustawaj. Walcz o siebie.

Sara opuściła głowę. Carolyn wiedziona instynktem wstała z kanapy i przysiadła obok Sary na drugim fotelu. Wzięła ją za rękę, poczuła jak Sara się spina, ale w końcu odwzajemniła uścisk.

- Ofiary porwań, przemocy i gwałtu są bardzo silne, choć nie zdają sobie z tego sprawy - kontynuowała.

Sara poruszyła gwałtownie głową przecząc słowom, które właśnie usłyszała. Zerwała się i chciała wstać z fotela, ale Carolyn złapała ją za ramiona. Już wiedziała. To nie było tylko porwanie. Ujęła w dłonie jej mokrą od łez twarz i zmusiła by spojrzała w jej oczy.

- Saro, posłuchaj, gdybyś była słaba, już dawno byś się załamała, albo popełniła samobójstwo - starała się mówić łagodnie aczkolwiek dobitnie.

Sara szamotała się chwilę, ale Carolyn potrafiła być stanowcza.

- To co Cię spotkało to nie twoja wina!

Sara zebrała cała swoją siłę i wyrwała się .

- Posłuchaj - rzuciła kobieta, nie chcąc przerywać tego co działo się z Sarą.

- Wiem o czym mówię! - prawie krzyknęła.

Sara szybkim ruchem chwyciła notatnik i wzburzona napisała coś na kartce. Odwróciła do Carolyn :

Błękitna krew Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz