Rozdział 21

45 5 10
                                    

Klimat panujący na Alasce bardzo podobał się Arcanosowi. Duży mróz pozwalał wyrzucać ofiary i nie czuć odoru śmierci, jaki potem im towarzyszył. Zresztą niedźwiedzie były dużo bardziej pomocne, rozszarpując ciała i rozwlekając po swoim terenie.

Wczoraj wysłał Jelkiela i kilku swoich żołnierzy na zwiady. Przez lata przyzwyczajał ich i siebie do słońca, by móc kiedyś opuścić Ukryte Wyspy, a dzięki Nadianowi, stało się to szybciej niż planował. Alaska póki co, była dla niego wystarczająca, przez jakiś czas będą przyzwyczajać się do większej ilości promieni słonecznych, a zwiększając siłą umysłu, (którą ćwiczyli gdy tylko usłyszał o treningach od Kolio) metabolizm komórkowy, poradzą sobie już niedługo z tą niedogodnością.

Jego rozmyślania przerwał jeden ze strażników.

- Panie, Jelkiel informuje, iż dostawa zamówionych materiałów właśnie dotarła.

Arcanos zatarł dłonie.

- No to do dzieła - roześmiał się zawistnie widząc już w wyobraźni minę Nadiana i Aleksieja.

W Nowym Orleanie było po 18 - stej, gdy Nadian został przywołany przez Juliana. W kwaterze chyba po raz pierwszy miało miejsce takie luźne popołudnie. Nie chodziło o to, że nie mieli o czym myśleć, czy co planować. Wręcz odwrotnie.

Carolyn była w stanie w jakim była, nie wiedzieli co planuje Arcanos i kiedy, do tego szukali alternatywy, na nową miejscówkę.

Różnica polegała na tym, że stało się bardziej rodzinnie niż dotychczas. I Nadian zdał sobie sprawę, że to zasługa kobiet, małej dziewczynki oraz młodego wilczka i małego kotka. Z klanu wojowników powoli stawali się rodziną, do której każdy wnosił coś niezastąpionego. I nawet jeśli był dziś bardziej czuły niż dawniej, a jego serce zmiękło, w ogóle tego nie żałował. Dopiero teraz wszystko zdawało się układać w ich życiu na właściwych miejscach.

- Nadian?

- Jestem. Co tam?

- Nie uwierzysz!

Znalazłeś ojca Carolyn? - Nadian, aż usiadł na łóżku, na którym leżał razem ze swoją partnerką, oglądając ze wszystkimi animowany film dla dzieci pt.: Zaplątani. Bawił go ten obraz, faceci w bojówkach porozwalani na poduchach na podłodze, a wśród nich mała dziewczynka z kotkiem, ładująca się co chwilę do kogoś innego na kolana. Zauważył jednak, że najwięcej czasu przesiaduje u Catalina. Spojrzał na swoją córkę, która zamiast oglądać film patrzyła na wszystkich. Czuł bijący od niej spokój i bardzo się z tego cieszył.

- Powiem wprost - gdy usłyszał głos ponownie skupił się na Julianie - Znalazłem siostrę Carolyn i wiem kim jest ich ojciec.

- Carolyn ma siostrę? - z tego wszystkiego zapytał na głos. Wszyscy w pokoju spojrzeli na Nadiana, tylko mała dalej oglądała bajkę.

Popatrzył na swoją kobietę, która kręciła głową z niedowierzaniem.

- Poczekaj Julian, otworzę się na chłopaków - powiedział.

Opuścił swoje blokady, a wojownicy zajrzeli do jego umysłu.

- Mów - wysłał myśl.

- Z Krakowa trafiłem do Skrzypnem, wynająłem pokój u górali i okazało się, że jest tu dziewczyna, która jest Sargasską.

- Co proszę? Jak to możliwe?

- Też się zdziwiłem, ale ona czyta w myślach zwierzętom, do tego ma kły jak my i teraz uważajcie. Wychowują ją dziadkowie, czyli rodzice matki Carolyn, a raczej Karoliny Jankowskiej. Matka była w Stanach ponad dwadzieścia osiem lat temu, zaszła w ciążę na jakieś wycieczce, urodziła bliźniaczki, wróciła do Skrzypnem i po kilku dniach uciekła do Krakowa z jakimś gachem, który zgodził się by wzięła ze sobą tylko jedną dziewczynkę.

- Jesteś tego pewien?

- Oczywiście. Wiem to od Tomi, a jej opowiedzieli dziadkowie.

- Kto to jest Tomi?

- No właśnie siostra Carolyn.

- Czy jej krew nie może nam pomóc zamiast krwi ich ojca?

- Nie bardzo.

- Czemu? Skoro potrzebowaliśmy czystej krwi?

- To skomplikowane. Musiała jakoś tu żyć, więc też korzysta z banków krwi.

- No, a ojciec? Wiadomo czy żyje i gdzie mieszka?

- Nadian nie wiem jak to powiedzieć.

- Mów, po prostu - Nadian miał nerwy napięte do granic możliwości. Czuł całym sobą, że odpowiedź mu się nie spodoba.

- Ich ojciec... Boże...

- Julian do cholery!

- Ich ojciec to Arcanos.

- Kurwa mać! - wyrwało się Aleksiejowi na głos.

Sara od razu przeczytała jego myśli, Marta Gregor'ego, a Dali Nadiana, który na razie ukrył je przed Carolyn. Chciał jej powiedzieć o tym co usłyszał, gdy już będą sami.

Na zimnej Alasce, w mroku nocy Sargassowie Arcanosa, oraz zniewoleni ludzie konstruowali broń oraz ładunki wybuchowe. Aracnos nie zamierzał oszczędzać nikogo. Pracowały nawet dzieci, a gdy opadały z sił stawały się pożywieniem. Jelkiel coraz bardziej pielęgnował w sobie zawiść do władcy, za to, że nie dotrzymał słowa i nie oddał mu od razu Dali. Gdyby tak zrobił, była by teraz tu, razem z nim. W głowie układał swój plan ataku na posiadłość klanu w Nowym Orleanie. Miał cel, inny niż Arcanos i na nim się skupi. Odzyska Dali i ta dziwka będzie musiała mu służyć. Tylko ona go interesowała. Gdy wysadzą ogrodzenie i dostaną się do środka, przestanie wypełniać rozkazy tego dupka. Może nawet się z nim rozprawi i sam przejmie władzę? Nagle sobie uświadomił, że to całkiem dobry pomysł i postanowił się do niego przygotować. Może nawet wybada czy ma tu wśród swoich sprzymierzeńców? W końcu Arcanos choć rządził dobrze i nigdy im ciał nie brakowało, nie szanował nikogo. Nie tylko ludzi i zniewolonych, ale również tych, którzy od zawsze mu służyli. W jednej chwili był w stanie skazać kogokolwiek z nich na śmierć pod byle pretekstem. Jelkiel opanował uśmiech, który zaczął pojawiać się na jego twarzy. W głowie układał plan buntu i był już pewien, że to on zostanie zwycięzcą.

***
W tym miejscu polecam przeczytać 5  rozdział Inteligentnej krwi 😘

Błękitna krew Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz