Epilog

85 5 6
                                    

Zbliżał się wieczór i wszyscy padali na nos, ale nie zamierzali spać, bo za kilka godzin miał wrócić Nadian i pozostali, Julian ze swoją Tomi i uwolnione kobiety z dziećmi. Catalin miał przez cały dzień tak pełne ręce roboty z zakupami, meblowaniem mieszkań i dekorowaniem, że nawet nie miał czasu by usiąść. Carolyn niezmordowanie oglądała z Maisy bajki. Sara i Kathatuka urządzały pod dyktando Catalina mieszkanie dla matki z roczną dziewczynką, a Catalin z Dali dla drugiej matki z pięcioletnią dziewczynką i ośmioletnim chłopcem. Cały czas pracując obok siebie nie mógł zapominać o Dali, a gdy na nią choć na chwilę popatrzył, od razu to wyczuwała i obdarowywała go uśmiechem. Wspólne urządzanie mieszkania dla innych, natchnęło Catalina myślą, która gdy tylko ujrzała światło dzienne, nie dała mu spokoju. Przerwał podklejanie nóżek od szafy i podszedł do kobiety, którą kochał. Wyjął z jej rąk dziewczęce ubranka, które układała w komodzie i pociągnął za ręce na sofę. Usiedli na wprost siebie, a Catalin ujął jej obie dłonie. W tej chwili czuł się jak smarkacz.

- Coś się stało? - spytała zaniepokojona.

Wojownik głaskał kciukiem wierzch prawej dłoni kobiety, sam nie wiedząc tak naprawdę, czy głaska Dali, bo lubi ją dotykać, czy chce sobie dodać otuchy.

- Dali?

- Catalin?

Poczuł jak zadrżała, a z jej oczu wyczytał lęk. Nie mógł tego przeciągać.

- Wiem, że nie jesteśmy zawiązani, ale... Może zamieszkamy razem?

Patrzyła na niego zdumiona, a przez jego głowę, przebiegały okropne myśli. Powie nie. Nie zgodzi się. Musi ją przekonać, natychmiast.

- Wiem, że to szybko, - zaczął niepewnie, ale pod wpływem zdenerwowania strasznie się gorączkował - że doświadczyłaś dużo złego od mężczyzn. I nie musisz odpowiadać od razu. Możemy na początek mieć nawet osobne sypialnie, możemy wybić przejście z mojego mieszkania do Waszego, wiesz, ta ściana od salonu graniczy z moim - gadał jak nakręcony, w ogóle nie zauważając jak Dali zaczyna się uśmiechać od ucha do ucha - oczywiście zapytamy najpierw Maisy jeśli chcesz, bo rozumiem, że ona jest dla Ciebie najważniejsza, dla mnie też się stała. Jeśli nie będzie chciała, możemy spróbować za jakiś czas, ale musisz wiedzieć, że chyba o niczym innym teraz nie marzę, jak o tym, byśmy stworzyli razem rodzinę. Ty, Maisy i ja. I Lin rzecz jasna. Jeśli to za szybko i nie chcesz po prostu powiedz, bo wiesz, że ja przecież wiem, że Ty...

Nagle poczuł jak Dali zarzuca mu ręce na szyję, a na swoich ustach poczuł dotyk jej gorących warg.

- A to za co? - zamruczał.

- Za karę. Musiałam coś zrobić, byś się wreszcie zamknął - uśmiechnęła się, ponownie nachylając usta do jego warg.

To był słodki, delikatny i romantyczny pocałunek, ale wyczuł na języku słony smak. Przerwał pieszczoty i popatrzył na spływającą po jej policzku łzę.

- Mam nadzieję, że to ze szczęścia ? - zapytał opierając swoje czoło o czoło Dali, która

pokiwała głową.

- Chyba Cię kocham - usłyszał w głowie jej głos, ale bał się zapytać, czy aby na pewno to powiedziała. Bał się, że sobie to wymyślił.

Kilka mieszkań dalej Lonuc i Luke przemeblowywali mieszkanie Juliana. Na ten pomysł wpadł Catalin, niestety dopiero w południe, więc nie mieli zbyt wiele czasu, ale gdy pojechali do miasta, udało im się kupić w antykwariacie piękne dwuosobowe łóżko z drewnianą ramą. Chcieli również znaleźć jakieś, choć przypominające "góralskie" klimaty, dodatki, ale nie bardzo im się to udało. Gdy dowiedzieli się w nocy od Mariada, że Julian ma Ariadnę byli w wielkim szoku. To było aż tak niesamowite, że nie mieściło im się w głowie. Teraz od czasu do czasu doradzając się, to Sary, to Catalina, układali na parapecie w sypialni kwiaty, figurki aniołków i różne świeczki, by nadać wnętrzu romantyczny i kobiecy wygląd, a na ich twarzach gościł uśmiech. Setki lat karmili się legendami, że na każdego z nich czeka gdzieś Ariadna, ale dopiero w roku 2018, gdy Nadian jako pierwszy z nich odnalazł swoją życiową partnerkę, uwierzyli, że to prawda.

A potem wszystko poszło jak burza.

Aleksiej i Sara.

Michael i Nancy.

Catalin i Dali.

A teraz Julian i Tomiła.

To dawało nadzieję na lepsze jutro. Na to, że odnajdą partnerki na czas, nim mrok przejmie nad ich sercami kontrolę. Żaden z nich nie chciał się poddać i skończyć tak jak Arcanos. Nie byli tacy. Zostali stworzeni jako ludzie i choć zmienili się w drodze ewolucji, nie chcieli utracić tej cząstki człowieczeństwa, która sprawiała, że mogli kochać, cieszyć się, walczyć o pokój w mieście, po prostu robić coś dobrego. I choć niektórzy z nich poddawali się głodowi krwi i zmieniali się w sadystycznych, egoistycznych Zbuntowanych, twierdząc, że dopiero teraz mogą tak naprawdę żyć, wojownicy z klanu chcieli zostać przede wszystkim dobrymi Sargassami, takimi jakimi byli ich przodkowie.

Serafina i Samael.

Natanael i Ariadna.

Narina i Jonas.

I zamierzali dotrzymać obietnicy danej setki lat temu przodkom.



Błękitna krew Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz