Nadszedł kolejny dzień. Gdy przyszłam do szkoły, nikogo z mojej klasy jeszcze nie było. Lubię przychodzić chwilę wcześniej do szkoły. Wtedy na korytarzu jest mało osób, nikt na mnie nie patrzy. Nienawidzę gdy ktoś na mnie patrzy, czuję się skrępowana. Nie lubię też tłumów, dużych skupisk ludzi. Źle się czuję w takiej atmosferze, wolę gdy wokół mnie jest dużo wolnej przestrzeni, spokój i cisza. Nie lubię rozmawiać gdy wokół jest kilkanaście osób, peszy mnie to i wydaję się bardziej zamknięta i niedostępna. Przyjemna atmosfera jest wtedy, gdy mogę spędzić czas w mniejszej grupie osób, z którymi dobrze się dogaduję, mamy wspólny język, zainteresowania, czy poczucie humoru. Póki co taką osobą jest Laura. Mam nadzieję, że tak zostanie. Że nie zmieni się tak, jak większość moich znajomych, których spotykałam na swojej drodze życia.
Ona jest taka jak ja. Nieśmiała, spokojna... Wydaje się skromna. Nie chce się wyróżniać pod względem ubioru, czy zachowania. Jest taka... Zwyczajna. To w niej lubię. Nie chce być klasową gwiazdą, nie chce na siłę wkupiać się w otoczenie, po prostu jest sobą. Tak jak ja. Nie mam zamiaru się zmieniać, bo komuś się coś we mnie nie podoba. No... mam nadzieję, że się nie zmienię. Nie chcę.
Przyszłam dziś wcześniej, czyli jest szansa że Krystian da mi spokój. Chociaż teraz. Doprawdy nie wiem czego on ode mnie chce... Wątpię, że to prawdziwe uczucie. Przecież gdyby tak było, nie mówiłby tego wprost i po kilku dniach znajomości z widzenia. W dodatku w obecności znajomych podśmiewując się pod nosem. To nie może być prawda, wygląda mi to na jakiś głupi żart, szkoda że śmieszy tylko ich, a mnie niekoniecznie.
Słyszę czyjeś kroki. Odwracam wzrok, który był skierowany w stronę okna. Zwykle tam spoglądam, gdy o czymś myślę. Zupełnie tak jakbym szukała w nim odpowiedzi na pytania, które non stop rodzą się w mojej głowie.
To Martyna. Przyszła znów w słuchawkach na uszach. Położyła plecak na podłodze obok kaloryfera, usiadła obok niego, podkurczyła nogi i wzięła telefon do ręki. Patrzyłam na nią, ale ona nie zwracała na mnie uwagi. Nawet gdy szła w moją stronę, patrzyła w podłogę.
- Hej - zawołałam.
Na próżno. Miała słuchawki, więc i tak mnie nie słyszała. Nadal na mnie nie patrzyła. Nie wiem czy faktycznie mnie nie widziała, czy nie chciała widzieć.
Z daleka widzę Laurę. Idzie w naszą stronę i macha mi. Odkiwałam jej z uśmiechem. Wstałam, by przytulić ją na powitanie. Odwzajemniła uścisk i usiadła obok Martyny na podłodze obok kaloryfera. Ja wróciłam na swoje miejsce na ławeczce. Widziałam je i słyszałam o czym rozmawiają.
- Cześć - odparła Laura.
Martyna milczała. Była wpatrzona w telefon. Laura zdjęła jej jedną słuchawkę i zaśmiała się.
- Hej pisarko.
- No hej - odpowiedziała Martyna i lekko się skrzywiła.
- Jak idzie Ci pisanie?
- Jest okej.
Powoli schodzili się ludzie z mojej klasy. Korytarz robił się coraz pełniejszy. Hałas narastał, a ja przestawałam słyszeć o czym rozmawiają dziewczyny. Widziałam tylko, że Martyna uśmiechała się co jakiś czas. Widać, że wszystko szło dobrze. Cieszę się, że przynajmniej Laura złapała z nią dobry kontakt, bo ze mną nie chciała gadać. Mam nadzieję, że z czasem uda nam się znaleźć wspólny język. Nie chcę żeby była samotna. Wiem jak czuje się taka osoba i nie chcę, by musiała przez to przechodzić.
CZYTASZ
Pamiętnik Gimnazjalistki
Kısa HikayeOpowieść o moim życiu w gimnazjum. Zbieżność imion i nazwisk jest przypadkowa.