Rozdział 5

156 10 1
                                    

Coś wychodziło zza drzew. Wpatrywałem się przerażony w jeden punkt. Widziałem postać powoli zbliżającą się do mnie. Była coraz bliżej. Zdziwiłem się gdy zobaczyłem dziewczynę szatynka o brązowych oczach zbliżała się powoli. Byłem tak zdziwiony nie wiedziałem co się dzieje i co zrobić. Powinieneś iść do szpitala. Usłyszałem jej głos i zdziwiłem się jeszcze bardziej. Popatrzyłem na nieznajomą n-nie. Zaśmiała się jak by wiedziała czemu tak brzmiała moja odpowiedź, rozumiem dodała. Moje zdziwienie nie miało końca patrzyłem na nią jak na ducha. Pojawiła się z nikąd w środku nocy zachowując się jak by mnie znała od zawsze. Czy to możliwe by była taka jak ja miałem setki pytań usiadła obok i popatrzyła na mnie. Pokaż tą rane powiedziała. Wyprostowałem nogę. Wzięła wodę i przemyła rane, wyciągnęła z kieszeni bandaż i owijała powoli nogę. Patrzyłem na nią z niedowierzaniem.  Gdy skończyła siadła trochę dalej niż przed chwilą i wpatrywała się w wodę. Cisza była straszna a cała sytuacja bardzo niezręczna. Słońce powoli wchodziło. Postanowiłem przerwać tę ciszę. Jak się nazywa- przerwała mi. Muszę iść popatrzyłem się w wodę po czym skierowałem wzrok na miejsce gdzie siedziała ale już jej tam nie było. Patrzyłem znów z niedowierzaniem słońce było już widoczne na niebie. Wstałem musze wracać pomyślałem ale dalej w głowie miałem te całą dziwną sytuacje.

Koleeejnyy rozdział dopiero 9 rano a ja już napisałem 2 heh rozkręcam się 🖒

Blask księżyca    •Zakończone•|poprawa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz