Rozdział 13

29 2 0
                                    

Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Otwórzcie drzwi! Wiem, że jesteście Ruchem Oporu!-krzyknął jakiś mężczyzna.
Podeszłam do reszty grupy. Arek postanowił otworzyć drzwi. Pan Mesej spojrzał się na naszego lidera takim wzrokiem, jakby chciał go zabić.
-To wy!-krzyknął Mesej.-Ruch Oporu! Myśleliście, że jestem aż tak głupi?!
-Jaki Ruch Oporu?-zdziwił się Arek.
-Nie udawaj głupiego!-krzyknął Mesej.
Nagle coś wybuchło. Wszyscy udaliśmy przestraszonych, choć wiedzieliśmy, że druga Grupa Szturmowa robi swoje zadanie.
-A więc to nie wy jesteście Ruchem Oporu. Jesteście tutaj. A tam wybuchła... Policja, Niemcy i Rosja-powiedział Mesej.-Przepraszam za zamieszanie-powiedział Mesej i wyszedł z naszego domu.
Arek zamknął drzwi i podszedł do przestraszonej Hali. Przytulił ją.
-Przynajmniej pan Sylwester myśli, że to nie my-przerwał ciszę Arek.
-Tamta grupa zawsze ma wspaniałe wyczucie czasu-uśmiechnął się Ignacy.
-Wychodzimy-oznajmił po chwili Arek.
-Co się stało?-zapytała się Hala.
-Akcja pod Trenawą-odpowiedział Arek.-Zaraz pociąg z bronią będzie tędy przejeżdżać. Chodźmy.
-Skąd to wiesz?-dopytywała się Hala.
-Lider napisał tą wiadomość w liście-oznajmił Arek.-Robimy tak jak zawsze. Hala i Mary idziecie w moją stronę, gdy tylko zobaczycie pociąg. Ja przeczesuję włosy i wtedy Monia podskoczysz do góry. Ignacy podkłada granat i wszyscy uciekamy.
-Ale dasz mi znać, kiedy to odpalić i rzucić?-zapytał się Igancy.
-Tak, dam ci znać-oznajmił Arek.
Trenawa ma najgorsze położenie. Pociąg z bronią przejeżdża tuż nad rzeką. Jesteśmy na najlepszym widoku. Każdy może nas zauważyć, choć moim zdaniem, najmniej osób tędy przechodzi, ponieważ boją się o własne życie. To właśnie stąd jadą więźniowie do obozu albo na Aleje Sucha...
Wszyscy ustwili się na swoje miejsca. Dziewczyny wypatrywały pociągu, który długo nie nadjeżdżał. Kiedy usłyszały charakterystyczny dźwięk i zobaczyły kawałek maszyny, poszły w stronę Arka. Nasz lider przeczesał włosy, a ja jak najszybciej podskoczyłam. Ignacy podszedł bliżej drzewa. Patrzył się na znak lidera. Arek uniósł rękę do góry. Ignacy odpalił granat i rzucił go w stronę pociągu. Uciekliśmy do najbliższego bloku i skryliśmy się w nim. Dymy ognia zaczęły unosić się do góry. Na początku było słychać krzyki Niemców i Rosjan, którzy biegali z wiadrami z wodą i polewali płonący pojazd.
Po chwili Arek kazał nam wyjść. Żołnierze byli zajęci czymś innym. Może nas nie zauważą...
Wyszliśmy jakby nigdy nic. Udaliśmy się w przeciwną stronę. Na ulicy, co jakiś czas było widać ludzi zmierzających do domu lub pracy. Niektórzy przypatrywali się nam, a inni nawet nas nie zauważali.
Cisza. To chyba najgorsza chwila, jaką można przeżyć podczas wojny. Cisza to początek czegoś okropniejszego.
Przynosi jeszcze większe obawy i strach przed jakimś okrucieństwem. Czasami towarzyszą mi uczucia, podczas ciszy, których nie potrafię opisać. Dobre czy złe? Nie wiem. Przed wojną uwielbiałam posiedzieć w spokoju i ciszy. Wziąść książkę i przenieść się do innego świata. A teraz nie potrafiłabym tak...
Kiedy doszliśmy do domu, zauważyliśmy otwarte drzwi. Chłopcy chcieli nas jakoś uspokoić. Najpierw weszli oni. Po chwili spojrzeli się na nas i pokazali, że możemy wejść. Tak też zrobiłyśmy. Poszłyśmy po schodach do góry.
-Panie generale-przywitałyśmy się.
Byłyśmy zdziwione, że Lider do nas przyjechał. Kazał nam usiąść.
-Chcę zaprzestać walk-zaczął generał.-Wasze życie jest w niebezpieczeństwie.
-A czy w jakiejkolwiek wojnie, życie jest bezpieczne?-zapytał się Arek.
-To Niemcy i Rosja-odpowiedział Lider.
-W drugiej wojnie też byli Niemcy i Rosja-oznajmił Ignacy.
-Ale nie działali razem-oznajmił Lider.
-Dołączyliśmy do Grupy Szturmowej doskonale wiedząc co ryzykujemy-powiedziałam.-Wiedzieliśmy na co się piszemy.
-Nasze życie ryzykujemy za Polskę-dopowiedziała Hala.
-Chcemy żyć w wolnej Polsce-dopowiedziała Mary.
-Mamy w planie akcje, które chcemy zrobić-oznajmił Arek.
-Przekonaliście mnie-powiedział po chwili namysłu Lider.-Ale mam dla Was również złą wiadomość. Czarny pojechał pomóc mi w jednej z akcji. Straciliśmy przez nią czterdzieści ludzi, a reszta, która przeżyła jest w ciężkim stanie. Monia, pojechałabyś mu pomóc?
-Oczywiście-odpowiedziałam.-Generale, Czarnemu nic się nie stało?
-Chyba nic-odpowiedział Lider.-Spakuj się. Zaraz wyjeżdżacie.
-Wyjeżdżamy?!-zdziwiłam się.
-Miś jedzie z Tobą. Jest lekarzem-oznajmił Lider.
-Dobrze-powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Z szafy wyciągnęłam małą walizkę. Spakowałam do niej kilka ubrań oraz apteczkę. Następnie wróciłam do reszty. Pożegnałam się z nimi i wyszłam z domu. Przed nim czekał na mnie już Miś.
-Cześć Monia-przywitał się Miś.
-Cześć-powiedziałam.
-Pomogę Ci-oznajmił Miś.
-Poradzę sobie. Nie jest w ogóle ciężka, ale dziękuję-oznajmiłam.
Po chwili weszliśmy do pociągu i usiedliśmy na miejscu. Po kilku minutach sprawdzono nam bilety. Za trzy godziny będziemy na miejscu.
Siedzieliśmy na samym końcu pociągu. Za nami znajdowało się wyjście. Było to małe miejsce, które zostało ogrodzone. Wcześniej służyło ono jako dodatkowa przestrzeń do podróżowania.
Postanowiliśmy tam wejść. Oparałam ręce o barierki, a Miś stanął za mną.
-Ale tu pięknie-oznajmił Miś.
-Te widoki to cudo-powiedziałam.
Patrzyliśmy się przez chwilę, na widoki, w ciszy. Nagle pociąg gwałtownie zahamował. Miś złapał mnie. Znaleźliśmy się na przeciwko siebie, w bardzo bliskiej odległości. Czułam jego oddech. Chciałam się jakoś odsunąć od niego, ale nie miałam za bardzo jak. Patrzyliśmy się na siebie przez dłuższą chwilę.
-Maxon, może opowiesz mi coś o pracy lekarza?-zadałam mu pierwsze pytanie jakie przyszło mi do głowy.
-Pewnie-odpowiedział Miś.
Odsunęliśmy się od siebie i wróciliśmy na miejsca.
-A co chcesz dokładnie o niej wiedzieć?-zapytał się Miś.
-Jakie uczucia towarzyszą Ci podczas ratowania osób?-zapytałam.
-Strach i chęć pomocy osobie rannej-odpowiedział Miś.-Zawsze robię wszystko co w mojej mocy... Zosiu, chciałaś kiedyś zostać lekarzem?
-Tak, pediatrą-odpowiedziałam.-Ale potem zrezygnowałam i zostałam nauczycielką.
-Lubisz swoją pracę?-zapytał się Miś.
-Uwielbiam-oznajmiłam.-Kiedy zaczynam lekcję, mogę powiedzieć, że czuję się jak ryba w wodzie.
-To tak samo jak ja w swoim zawodzie-oznajmił Miś.
Po chwili pociąg zatrzymał się. Razem z Misiem wyszliśmy z niego. Maxon wiedział, gdzie Czarny i nasza grupa ma kryjówkę. Szłam za nim przez cały czas. Weszliśmy do drewnianej chatki. Na podłodze zauważyłam osoby z Grup Szturmowych. Wszyscy byli ranni. Na samym końcu sali klęczał Czarny. Właśnie skończył opatrywać ranę jednej z sanitariuszek. Dziewczyna przytuliła się do niego. Nie będę ukrywać, byłam zazdrosna o Janka. Chłopak wziął zużyte opatrunki i wyrzucił je do kosza. Odwrócił się i zauważył nas. Podszedł do nas i od razu mnie przytulił. Pocałował mnie w policzek, a ja pogłaskałam go po włosach.
Miś stał obok nas. Nie wiedział za bardzo jak się ma zachować, więc stał i patrzył się na podłogę. Po chwili Czarny poklepał go po ramieniu.
-Pomogę, tylko powiedz co mogę zrobić-oznajmił Miś.
-Przed chwilą dwie osoby zostały ranne-powiedział Czarny.
-Postrzał?-upewnił się Miś.
-Tak-odpowiedział Czarny.
-Pójdę do nich-oznajmił Miś i poszedł do rannych.
-Pomogę Ci Janku-oznajmiłam.
Janek objął mnie i zaprowadził do osób rannych, którym trzeba było zmienić opatrunek. Czarny podał mi bandaże i wodę utlenioną.
-Co robiłeś podczas tej akcji?-zapytałam.
-Nic ciekawego. Musieliśmy bronić naszego domu z ukrytą bronią-odpowiedział Czarny.-A Ty co ciekawego robiłaś?
-Udana akcja pod Trenawą. Pociąg z bronią nie dotarł do celu-odpowiedziałam.-Dzisiaj był u nas generał. Chciał zaprzestać walk, ale nie zgodziliśmy się.
-Moja ukochana dziewczyna jest taka dzielna-powiedział Czarny i ujął moją dłoń.
Spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Janku, nic się tobie nie stało?-upewniłam się.
-Nic mi nie jest-powiedział Czarny.

______________________________________

Źródło zdjęcia:

https://www.m.pch24.pl/kamienie-rzucone-naprawde-,21247,i.html

Dajcie znać w komenatrzach, co sądzicie o książce.

Ciemność✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz