Rozdział 35

38 3 1
                                    

3 dni później...
-Dzień dobry Jasiu-przywitałam się.-Mam dla ciebie śniadanie...-spojrzałam się na ukochanego. Przez przypadek talerz wypadł mi z rąk. Podbiegłam do ukochanego.-Arek! Arek! Idź po Misia! Szybko! Już! Arek!
-Już idę!-Arek wybiegł z domu.
-Jasiu...-z moich oczu spłynęły łzy. Ujęłam jego dłoń.-Jasiu...
-Zosiu...-Janek przez cały czas trzymał się rany. Widziałam, że trudno mu nabrać powietrza.-Zosiu, kocham Cię...
-Ja też Cię kocham Janeczku...-chciałam się uspokoić, ale na nic.-Wytrzymaj jeszcze, proszę...
-Zosiu, będę przy tobie zawsze...-powiedział Janek.-Dziękuję Ci za wszystko... Mam do Ciebie prośbę...
-Jaką?-zapytałam.
-Nie płacz po mnie-odpowiedział Janek i skrzywił się z bólu.
-Ty nie umrzesz!-krzyknęłam.-Jasiu, nic się Tobie nie stanie!
-Zosiu...-zaczął Janek, a z jego oczu zaczęły spływać łzy.-Moja ukochana Zosiu...-Janek ujął moje dłonie i pocałował je.
-Jasiu...-nie potrafiłam przestać płakać. Zbliżyłam się do Janka i pocałowałam go w policzek.-Mój ukochany Jasiu...
-Już jestem-oznajmił Miś i spojrzał się na mnie.-Monia wyjdź...
-Jasiu, kocham Cię...-powiedziałam.
-Zosiu, kocham Cię...-oznajmił Janek.
Wyszłam z jego pokoju rozpłakana. Nie potrafiłam się uspokoić. Pragnęłam, żeby Miś wyszedł z pokoju i pozwolił mi zobaczyć Janka, z którym będę mogła przeżyć dalsze życie. "Janek żyje" - tak bardzo chciałam to usłyszeć. Czemu ta chwila tak długo trwa?! Boże, błagam Ciebie! Nie chcę, żeby Jan cierpiał. On musi żyć! Tylko o tyle proszę!
-Monia, on przeżyje-powiedziała Hala.
-Jest silny...-dopowiedziała Mary.-A Ty jesteś jego dodatkową siłą. Janek ma dla kogo żyć...
-Janek...-zrobiło mi się słabo. Złapał mnie Ignacy.
-Monia usiądź-powiedział Ignacy.
-Dziękuję, ale nie chcę-oznajmiłam.-Co to tak długo trwa?!
-Monia, Miś zrobi wszystko co w jego mocy-oznajmił Arek.
-Ja chcę już być przy Janku...-powiedziałam.-Muszę go zobaczyć. Może Miś potrzebuje pomocy. Janek, Jasiu, wytrzymaj. Proszę Cię. Jasieńku, nie możesz mnie opuścić. Ty przeżyjesz. Tak, na pewno przeżyjesz.
Po chwili z pokoju wyszedł Miś. Od razu podeszłam do niego.
-Janek żyje, prawda?-zapytałam.-Mogę do niego wejść?
-Janek...-zaczął lekarz.-Nie żyje.
Spojrzałam się na niego, jakbym nie zrozumiała jego słów.
-Janek?-nie wierzyłam w to co usłyszałam.-Nie... Janek żyje-z moich oczu spływały łzy.-Jaś...-Od razu podbiegłam do łóżka ukochanego.-Janek, Janeczku, Jan! On żyje!-do pokoju wszedł Lider.-Arek, on oddycha! Widzisz! Arek spójrz! Janeczku...
-Monia...-powiedział Arek.
-On żyje! Arek, spójrz!-krzyknęłam rozpłakana.-Jego klatka piersiowa unosi się... Janku, otwórz oczy. To my! Nie wrogowie! Nie udawaj!
-Monia, proszę...-powiedział Arek, a z jego oczu spłynęły łzy.-Janek... Niestety nie żyje. Został trafiony w serce... Nasz przyjaciel...
-Czarny, Janek, Janeczku, Janku, Jasieńku...-powiedziałam.-Otwórz oczy! Pokaż, że wygrasz z naszymi wrogami! Nie poddawaj się! Jasiu, obiecałeś! Proszę Cię, spójrz na mnie!
-Monia, on na pewno jest wśród nas-oznajmił Arek.-Stoi obok Ciebie, obok każdego z nas. Jest cząstką w naszym sercu. Jeśli my o nim nie zapomnimy, to on też o nas nie zapomni. Będziemy o nim pamiętać, więc zostanie zapamiętany...-Arek otarł swoje łzy z twarzy.-Monia, chodźmy...
-Janku...-zaczęłam i położyłam głowę na jego ranę.-Nie opuszczaj mnie. Janeczku...-dotknęłam jego dłoni i delikatnie ją pocałowałam.
-Monia...-zaczął Arek.
Pocałowałam Janka w czółko i zemdlałam. Obudziłam się w swoim pokoju. Obok mnie siedziała Hala i Mary. Nie chciałam z nikim rozmawiać, więc odwróciłam się w przeciwną stronę do nich.
-Monia...-zaczęła Mary.
-Zosiu-zaczęła Hala, a z jej oczu spłynęły łzy.-Dzisiaj pochowamy Janka.
Z moich oczu spłynęły łzy. Po chwili usłyszałam jak moje przyjaciółki wyszły z pokoju.
Mój ukochany Janek nie żyje. To nie może być prawda. A jeśli jest prawdą to dlaczego aż tak brutalną i bolesną? Boże, dlaczego?
Wstałam z łóżka i ubrałam czarną sukienkę. Razem w piątkę poszliśmy pochować mojego ukochanego. Arek i Ignacy stali obok siebie, a z ich oczy spływały łzy. Hala i Mary trzymały mnie, abym nie zrobiła jakiegoś głupstwa. Kiedy ceremonia się skończyła, dotknęłam ziemi, gdzie został pochowany Janek.
-Arku, Ty wiedziałeś, że Janek nie przeżyje, prawda? Lekarz po wyjściu dał ci znak, rozmawiałeś z nim wcześniej...-zrozumiałam.-Chodzi mi o to jak Janek był w szpitalu...
-Wiedziałem, że ma marne szanse na przeżycie. Nie chciałem Ci mówić. Byliście tacy szczęśliwi...-wytłumaczył Arek.
-Chociaż Janek zaznał szczęścia przed śmiercią-powiedziałam i pocałowałam ziemię, którą został zakopany mój ukochany.-Jego ostatnie słowa...
-Monia, idziemy-przerwała mi Mary.
-Nie-powiedziałam.-Wy możecie iść. Ja tu zostanę. Janek nie może być tutaj sam. A jak będzie mu zimno? On nie lubi samotności...
-Zosiu...-zaczęła Hala.-Wiem, że cierpisz, ale jest zimno. Chodźmy do domu.
-Janek jest przy tobie i nigdy Ciebie nie opuści-oznajmił Ignacy.
-Zosiu, Janek nie chciałby widzieć Ciebie w takim stanie-powiedział Arek.
Nie słuchałam ich. Miałam dosyć wszystkiego. Najchętniej zamknęłabym się w pokoju i nie wychodziłabym z niego w ogóle.
-Janek...-szepnęłam i zemdlałam.
Obudziłam się w łóżku. Wstałam powoli i weszłam do pokoju Janka. Z moich oczu spłynęły łzy.

Ciemność✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz