Rozdział 25

33 1 0
                                    

Obudziłam się około dziesiątej. Umyłam się i ubrałam sukienkę w kwiatki. Podeszłam do stołu, na którym, w wazonie, miałam róże od Janka. Powąchałam je. Nadal tak bardzo pięknie pachniały. Jestem tak bardzo szczęśliwa. Gdy pomyślę sobie o ostatnich odwiedzinach mojego brata, od razu przypomina mi się jedna sytuacja.

Retrospekcja
-Siostrzyczko, a Ty znowu zmieniasz temat-zauważył Aspen.-Jesteś z nim szczęśliwa?
-Tak-odpowiedziałam.-Uwielbiam z nim spędzać każdą sekundę swojego życia.
-Rozumiem, że po wojnie będzie wasze wesele-uśmiechnął się Aspen.-Od dzisiaj czekam na nie z niecierpliwością.
-Aspenie-uśmiechnęłam się.
-Siostrzyczko, wasze oczy śmieją się, gdy na siebie patrzycie-oznajmił Aspen.-Wyglądacie jak dwie krople wody.
Koniec retrospekcji

Po tym wspomnieniu, na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Poprawiłam włosy i poszłam do kuchni. Mary i Hala siedziały za stołem i patrzyły się na szklankę herbaty.
-Cześć-powiedziałam.-Chłopcy jeszcze nie wstali?
-Zosia?!-zdziwiła się Hala.
-Tak?-zdziwiłam się zachowaniem Hali.
-Cześć Zosia-na twarzy Mary zauważyłam wymuszony uśmiech.
-Co się stało?-zapytałam.
-Nic-odpowiedziała Hala.
-Przecież widzę-powiedziałam.-Weszłam do kuchni. Byłyście zamyślone, a teraz jesteście zdenerwowane.
-Wydaje Ci się-powiedziała Mary.
-Niech wam będzie-pomyślałam.-Gdzie są chłopcy? Wstali już?
-Nie, raczej tak-odpowiedziała Mary.
-To jak wreszcie?-zapytałam.
-Poszli na akcję-wytłumaczyła Hala.
-Teraz?!-zdziwiłam się.
-Około siódmej przyszedł do nas Andrzej Linolywski-zaczęła Hala.-Razem z chłopcami poszli do generała. Jakaś akcja, ale nic im nie będzie.
-Kiedy wrócą?-zapytałam.
-Nie wiemy-odpowiedziała Mary.
-Zadzwońmy do generała-zaproponowałam.
-Nie!-krzyknęła Hala.
-Dlaczego nie?!-zdziwiłam się.
-Wrogowie mogą nas podsłuchiwać-wytłumaczyła Mary.-Mają nową technologię.
-To chodźmy do niego-zaproponowałam.-Możemy im pomóc. Dowiemy się również, co to za akcja i kiedy nasi chłopcy wrócą. Nie będziemy musiały się aż tak bardzo martwić.
-Generała tu nie ma-oznajmiła Hala.
-Jak to nie ma?!-zdziwiłam się.
-Razem z naszymi chłopcami i innymi poszedł na akcję-wytłumaczyła Mary.
-A my?-zapytałam.-Nie dostałyśmy żadnych zadań?
-Musimy uważnie słuchać i uważać na każdego-powiedziała Hala.
-I o wszystkim informować generała-dopowiedziała Mary.
-Ale jak mamy mu to przekazać?-zapytałam.
-Listem-odpowiedziała Hala.
-Przecież ten list mogą przeczytać inne osoby-oznajmiłam.
-Nie mówiłyśmy Ci o naszej prywatnej poczcie?!-zdziwiła się Mary.-A no tak, zapomniałyśmy. Dowiedzieliśmy się o tym wczoraj w restauracji. Andrzej Linolywski powiedział nam o tym. W domu zapomnieliśmy powiedzieć tobie i Jankowi.
-A gdzie ona jest?-zapytałam.
-Na...-zaczęła Hala.
-Arek i Ignacy pamiętają tą dziwną nazwę-powiedziała Mary.-Była dziwna i za bardzo nie zrozumiałyśmy jej.
-Więc jak teraz przekażemy te informacje generałowi?-zapytałam.
-Pójdziemy do niego. Będzie tam Andrzej Linolywski. Wszystko mu przekażemy-odpowiedziała Hala.
-Może zbliża się już koniec wojny-powiedziałam po chwili ciszy.-Zauważyłyście, że teraz robimy wszystko, aby ochronić Polskę? Nasi wrogowie myślą, że nowoczesnością zdobędą wszystko, ale nie uda im się.
-Masz rację-powiedziała Mary.
-Pamiętajcie, że nigdy nie możemy się poddać. Nie ważne co się stanie. Nigdy nie możemy tego zrobić. Musimy walczyć do końca-dopowiedziała Hala.-Obiecujecie?
-Tak-powiedziałyśmy razem.
-Dziewczyny, ale teraz powiedzcie prawdę-zaczęłam.-Co się stało? Jesteście jakieś inne...
-Chłopcy są na akcji-oznajmiła Hala.-Martwimy się.
-Zosiu, nic się nie stało-powiedziała Mary.-Jesteśmy trochę zmęczone. Siedziałyśmy w pokoju do drugiej w nocy. Dopiero później zasnęłyśmy. Może dlatego wydaje Ci się, że jesteśmy inne.
-Może i tak-przyznałam.
Zjadłyśmy razem śniadanie, w ogóle nie rozmawiając ze sobą. Umyłyśmy naczynia i usiadłyśmy w pokoju. Patrzyłam się na podłogę. Nie wiedziałam czy zacząć rozmowę czy nie. A jeśli ją zacznę, to jak mam to zrobić.
-Pójdę posprzątać-zdecydowałam po chwili.
-Pomożemy Ci-powiedziała Hala.
-Dobrze-uśmiechnęłam się.-Umyję okna.
-Ja pościeram kurze-oznajmiła Mary.
-Odkurzę i umyję podłogi-oznajmiła Hala.
-Macie może kontakt z innymi grupami od nas?-zapytałam po przygotowaniu potrzebnych rzeczy.
-Nie-odpowiedziała Hala.-Tylko nasza grupa działa teraz w Warszawie. Reszta jest w innych miastach.
-Nie wiem czy słyszałyście-zaczęła Mary.-Tydzień temu jeden z naszej grupy został złapany do Auschwitz.
-Kto?-zapytałam.
-Andrzej Liść-odpowiedziała Mary.-Ignacy mi o tym powiedział.
-Może nas wydać-oznajmiła Hala.
-Może, ale może nie zrobi tego-powiedziała Mary.
-Człowiek nigdy nie wie jak zachowa się podczas tortur-powiedziałam.-Teraz możemy myśleć, że nic nie powiemy, a całkiem inaczej zrobimy, gdy znajdziemy się w takiej sytuacji.
-Masz rację-oznajmiła Hala.
Poszłyśmy sprzątać. Otworzyłam okno. Chłodny wiatr zawiał w moją stronę. Spojrzałam się na starą kamienicę, jaka znajdowała się na przeciwko naszego domu. Zauważyłam na ulicy zielone auto. Poczułam jakieś dziwne uczucie. Przestraszyłam się. Od razu przypomniały mi się Aleje Sucha i te okropne krzyki...
-Zosiu...-ktoś dotknął mnie po plecach.
Od razu odwróciłam się. Byłam przerażona.
-Hala?!-zdziwiłam się.
-Zosiu, co się stało?-zapytała się Hala.
-Łapanka-odpowiedziałam.
-Znowu?-w oczach Hali zauważyłam łzy.
-Coś się stało?-zapytałam.
-Nic-Hala starała się uśmiechnąć.-Chciałam się Ciebie zapytać o jedną rzecz.
-Słucham-powiedziałam.
-Widziałaś może nasz duży talerz?-zapytała się Hala.-Ten co kupili dla nas chłopcy.
-Powinien być w kuchni w szafce u góry-odpowiedziałam.
-Dziękuję-Hala wyszła z pokoju.
Albo ta wojna źle na mnie wpływa albo coś się stało. Dziewczyny od rana są jakieś dziwne. Gdybym tylko wiedziała co się stało...
Wróciłam do mycia szyb. Po godzinie skończyłam pracę. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Od razu pobiegłam do przedpokoju. Dziewczyny stały już i czekały aż chłopcy wejdą do środka. Z niecierpliwością wypatrywałam Janka. Stęskniłam się za nim.
Arek i Ignacy przywitali się z nami. Czarnego nadal nie było. Nie wiem dlaczego, ale miałam wrażenie, że Hala i Mary patrzą się na mnie, jakby czekały, kiedy zacznę coś mówić. Nagle poczułam jeszcze większy strach niż wcześniej. Spojrzałam się na Arka. Bałam się zadać mu to pytanie, ale muszę znać odpowiedź.
-Gdzie jest Janek?-zapytałam, a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Zosiu, usiądźmy-zaproponował Arek.
Hala spojrzała się znacząco na Arka. Jej ukochany spuścił głowę w dół, jakby mieli jakiś ustalony znak. Dziewczyna od razu posmutniała.
-Arek, o co chodzi?!-krzyknęłam. Arek spuścił tylko wzrok.-Ignacy! Hala! Mary!-krzyknęłam rozpłakana.-Co z Jankiem?! Mówcie!-krzyknęłam rozpłakana i spojrzałam się na nich.-Mówcie!
-Zosiu...-zaczął Arek.-Czarny... Janek...
-Mów!-krzyknęłam jeszcze głośniej.
-Janek został złapany do Auschwitz-dokończył Arek.
Myślałam, że coś źle zrozumiałam. Zakręciło mi się w głowie. Mój ukochany... Przecież wczoraj spędziliśmy razem taki piękny wieczór... Janek to przeczuwał. Dlaczego? Jak?
-Jak to się stało?-zapytałam rozpłakana.
-Wyszedł rano do piekarni-zaczął Ignacy.-Wyjrzałem wtedy przez okno. Zauważyłem jak zabrali go do ciężarówki. Od razu z Arkiem pobiegliśmy za pojazdem. Do tego czasu staraliśmy się go złapać, ale na nic.
-Janek...-szepnęłam i zemdlałam.
Obudziłam się. Obok mnie siedziały dziewczyny.
-Monia...-zaczęła Hala.
-Janek wrócił?-zapytałam.
-Nie wrócił, ale wróci-powiedziała Mary.
-Obiecujesz?-zapytałam, a łzy spłynęły mi po policzkach.
-Tak-potwierdziła Mary.
-Zosiu, Janek jest silny i odważny. Uda mu się-powiedziała Hala.
-Ale ja tak bardzo boję się o niego...-powiedziałam rozpłakana.-Jeszcze wczoraj śmiał się, a teraz... A teraz może cierpi...
-Zosiu...-zaczęła Hala.
-Jaka ta wojna jest bez sensu! Nienawidzę jej! Głupia wojna!-krzyknęłam i ścisnęłam palcami kołdrę.-Głupia!
-Zosiu, uspokój się-powiedziała Mary.
-Chcę zostać sama!-krzyknęłam.
-Nie powinnaś...-oznajmiła Hala.
-Powinnam!-krzyknęłam.
Dziewczyny spojrzały się na siebie i wyszły. Zostałam sama. Nie potrafiłam się uspokoić. Muszę znaleźć Janka. Może teraz cierpi. Jest sam. On musi przeżyć. Nie ma tutaj innej opcji.
Wstałam i wyszłam z pokoju. Zatrzymał mnie Arek.
-Zosiu-zaczął Arek.-Uwolnimy go.
-Kiedy?!-krzyknęłam choć wiem, że nie powinnam, ale musiałam wyrzucić z siebie wszystkie emocje, jakie wcześniej starałam się ukryć.-Ja idę go uwolnić!
-Zosiu...-Ignacy spojrzał się na mnie.
-Teraz!-krzyknęłam.-Teraz idę!
-Zosia-Arek zatrzymał mnie.-Janek, chciałby...
-Co?!-krzyknęłam.
-Żebyś żyła...-dokończył Arek. Pokiwałam przecząco głową.-Zosiu?...
-Janek poczuje się lepiej, gdy wróci do nas-wytłumaczyłam swoje zachowanie.-Poczuje, że pamiętamy o nim...
-Zosiu...-Hala spojrzała się na mnie.-Uspokój się...
-Jestem spokojna-powiedziałam.
-Zosiu, musisz być teraz silna-powiedziała Hala.
-Znajdę Janka, nawet jeśli będzie to groziło Auchwitz-powiedziałam.
-Zosiu, Ty wiesz co to jest Auschwitz?!-krzyknął zezłoszczony Arek.
-Wiem-odpowiedziałam tak spokojnie, że prawie nie poznałam siebie.
-To obóz śmierci!-krzyknęła Hala.
-Monia, oszalałaś?!-krzyknęła Mary.
-Nie puścimy Cię-oznajmił Ignacy.
-Sama sobie pozwolę tam pójść-powiedziałam.
-Zosia-Arek spojrzał się na mnie.
-Arku, Janek teraz może cierpieć-z moich oczu spłynęły kolejne łzy.-Nie pozwolę mu na więcej cierpień-powiedziałam i wróciłam do swojego pokoju. Uklękłam.-Boże miłosierny, zlituj się nad Jankiem. Boże, błagam Cię. Uratuj Janka. Błagam, nic nie może się mu stać. Boże! Błagam, wolę cierpieć! Tylko błagam... Błagam uratuj mojego Janka!-chciałam się uspokoić, ale na nic.-Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą. Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus. Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen-pomodliłam się.-Boże, pomóż...

______________________________________
Źródło zdjęcia:

https://tenor.com/view/neslihan-atagul-nihan-sezin-kara-sevda-actress-sad-gif-13978863

Ciemność✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz