Rozdział 8

22 2 0
                                    

Pokiwałam twierdząco głową i poszłam do łazienki przemyć buzię. Następnie usiadłam do stołu. Przez całą kolację milczałyśmy. Nikt z nas nie chciał się odezwać. Może każda z nas myślała o chłopcach?
Spojrzałam sie na krzesło obok. To miejsce Janka...
-Wróci, wróci cały i zdrowy. Tak tylko myśl...-pomyślałam i wstałam od stołu.
Hala i Mary spojrzały się na mnie, jakby chciały wiedzieć co robię.
-Pójdę do swojego pokoju-powiedziałam.
Dziewczyny uśmiechnęły się do mnie delikatnie. Umyłam talerz i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku. Zaczęłam patrzeć przez okno. Nie wiem dlaczego, ale nie potrafiłam przestać myśleć o Czarnym. Przez cały czas wspominałam sobie wszystkie chwile spędzone z nim...
Po chwili przebrałam się w piżamę i od razu zasnęłam.
-Czarny, Czarny!-krzyknęłam i od razu obudziłam się.
Rozejrzałam się po pokoju. Było ciemno. Poszłam do kuchni i nalałam do kubka wodę.
-Janek, oby nic się tobie nie stało...-pomyślałam i wróciłam do pokoju.
Starałam się zasnąć, ale na nic. Kiedy tylko zamykałam oczy, pojawiał się ten sam widok - śmierć Janka. Nie mogę do tego dopuścić.
-Dlaczego ja cały czas myślę o Janku? Monia, myśl o czymś innym...-pomyślałam.
Usiadłam na krzesło i zaświeciłam lampkę na biurku. Z szuflady wyciągnęłam kartkę i długopis. Zaczęłam pisać list do rodziny. Jak ja dawno ich nie widziałam...

Kochani rodzice, kochani dziadkowie i droga Elizo!
Co u Was? Jak Wam się podoba w Grecji? Mam nadzieję, że nic Wam nie jest i dobrze się czujecie. U mnie wszystko w porządku. Spełniam się w tym w czym chciałam.
Mamusiu, nie martw się o mnie. Czuję się świetnie. Moi nowi przyjaciele, bo już tak bardzo sobie ufamy, są wspaniali. Bardzo polubiliśmy się nawzjem i czuję, że to będzie przyjaźń do końca życia.
Tatusiu, czasami bardzo brakuje mi Ciebie. Bardzo brakuje mi Twoich rad. Mam nadzieję, że nic nikomu się nie stało. Ale wiem, że Ty wszystko pilnujesz.
Babciu, dzięki tobie potrafię uszyć flagi. Nie wiesz jak bardzo taka umiejętność mi się sprzydała. Jak wojna się skończy, uszyję dla Ciebie suknię lub spódniczkę. Mam nadzieję, że uda mi się.
Dziadku, powiedziałeś mi przed odlotem, że jestem dzielna. Szczerze, wtedy nie potrafiłam uwierzyć, że taka jestem. Ale dzisiaj już wiem. Podczas pierwszej akcji, dotyczącej zniszczenia zasobów Niemców i Rosjan, musiałam zachować spokój i przeżyć ją. Udało się. I to Twoja zasługa. Chciałam i uwierzyłam w Twoje słowa. Dziękuję Ci za to z całego serca.
Elizo, brakuje mi Twoich rad w ważnej sprawie, ale postaram sobie wyobrazić Ciebie i Twoją odpowiedź na jedno pytanie.
Mamusiu, Tatusiu, Babciu, Dziadku i Elizo! Tak bardzo za Wami tęsknię. Kocham Was bardzo!
Zosia

Schowałam list do koperty. Spojrzałam na zegarek. Była już siódma. Przebrałam się i poszłam do kuchni. Zaczęłam przygotowywać śniadanie. Po chwili z pokoju wyszła Hala, a później Mary.
-Cześć-powiedziałam.-Zjedzmy coś i chodźmy brać się do roboty.
-Jeszcze plakat trzeba zrobić-powiedziała Hala i usiadła.
-Napisałabym na samym środku "Pan Mesej", a pod nim rysunek-powiedziała Mary.
-Ale jaki rysunek?-dopytała się Hala.
-Zdjęć Niemców i Rosjan. Pod spodem dopiszemy "Posiada wspaniałe drewno na opał"-odpowiedziała Mary.
-Super pomysł-oznajmiłam.
-Monia, dobrze się czujesz?-zapytała się Hala.-Spałaś?
-Tak-odpowiedziałam.
-Na pewno?-dopytała się Mary.
-Nic mi nie jest. Martwię się o brata. Zadzwonię do niego-powiedziałam.
-A my w tym czasie spakujemy flagi do torebek-oznajmiła Hala.
Uśmiechnęłam się do nich i wstałam od stołu. Podeszłam do telefonu i wybrałam numer.
-Halo?-usłyszałam głos mojego brata.
-Aspen, to ja Zosia-powiedziałam, a łzy spłynęły mi po policzkach, gdy tylko usłyszałam jego głos.
-Siostrzyczko-powiedział Aspen.-Jak się czujesz? Co u Ciebie?
-U mnie wszystko dobrze-odpowiedziałam.
-Dostałaś się?-zapytał się Aspen.
-Tak-odpowiedziałam.-Nasza grupa jest wspaniała. A co u Ciebie?
-Żyję-odpowiedział krótko Apsen.
Mój brat nienawidzi rozmawiać o sprawach ważnych, takich jak wojna czy jego problemy. Zauważyłam, że tylko wtedy odpowiada krótko. Nie lubi o tym rozmawiać...
-Rozumiem-starałam się coś powiedzieć.
-Zosiu, moja siostro...-zaczął brat.-Obiecaj mi, że wrócisz. Obiecaj, że po wojnie zobaczymy się.
-Obiecuję braciszku-powiedziałam starając się powstrzymać łzy, ale na nic.-Apsenie, Ty też mi obiecaj, że wrócisz cały i zdrowy. Obiecaj mi, że po wojnie zobaczymy się...
-Obiecuję Zosiu-odpowiedział Aspen.-Siostro, muszę już kończyć. Kolejne ćwiczenia...
-Rozumiem-powiedziałam.-Do zobaczenia.
-Do zobaczenia-dopowiedział Aspen i skończyliśmy rozmowę.
Odłożyłam słuchawkę i poszłam do łazienki. Przemyłam buzię, uczesałam włosy i wróciłam do dziewczyn.
-Monia, płakałaś?-zapytała się Hala.
-Nie-skłamałam.-Idziemy rozwieszać flagi?
-Tak-odpowiedziała Hala.-Później zrobimy plakat.
-A ja pójdę do drukarni-oznajmiłam.
-A my ugotujemy coś na obiad-powiedziała Mary.
Zamknęłyśmy za sobą drzwi. Każda z nas miała w torbie po dwie flagi. Hala z Mary najbardziej znają Warszawę, więc to one decydowały, gdzie je powywieszamy. Stanęliśmy na przeciwko jakiegoś budynku.
Nagle poczułam jakiś dziwny chłód od tego miejsca. Nie wiem dlaczego, ale nagle zaczęłam słyszeć krzyki i wołanie o pomoc. Odwróciłam się za siebie. Nikomu nie działa się krzywda. Spojrzałam się na prawo. Zauważyłam niebieski znak.
-Aleje Sucha-przeczytałam.
-Monia?-poczułam dotyk czyjejś ręki. Od razu się odwróciłam.-Coś się stało?-zapytała się Hala.
-Nic-odpowiedziałam.
-Na pewno?-dopytała się Mary.
-Na pewno-starałam się uśmiechnąć.-To co, wieszamy?
-Tak-odpowiedziała Hala.
Jeszcze raz spojrzałam się na ten budynek i doszłam do dziewczyn.
-Ja tam wejdę i powieszę-powiedziałam.-Na przeciwko tego budynku.
-Będę patrzeć czy nikt nie idzie-oznajmiła Mary.
-Dobrze-oznajmiłam.
Weszłam na lampę. Hala podała mi sznur. Zawiązałam go o słup i nałożyłam na to flagę. Przypięłam ją mocniej, aby wszystko się trzymało i nie rozleciało.
-Hala, Monia!-krzyknęła szeptem Mary.-Żołnierze!
Spojrzałam się do tyłu i zeskoczyłam z lampy. Zahaczyłam się o coś ostrego. Z mojej ręki zaczęła lecieć krew. Chwyciłam sie rany i dobiegła do dziewczyn. Na szczęście żołnierze nas nie zauważyli.
-Monia, nic Cię nie jest?-zapytała się przerażona Hala, kiedy zobaczyła moje zakrwawione ręce.
-Nic-odpowiedziałam.
-Nie, wcale nic ci nie jest-powiedziała Mary.-Chodźmy do naszego zaprzyjaźnionego lekarza. A i nie słyszę odmowy.
Mary wzięła ode mnie reklamówkę i chwyciła mnie za rękę.
-Jeśli będziesz się źle czuła to powiedz-oznajmiła Hala.
-Czuję się wspaniale-powiedziałam z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-To tutaj-powiedziała po chwili Mary.-Chodź Monia.
Weszłyśmy do środka. Od razu przywitał nas lekarz.
-Co Ci się stało?-zapytał się lekarz.
-Zahaczyłam się o coś-odpowiedziałam.
-Kim jesteś?-dopytał się lekarz.
Spojrzałam sie na dziewczyny. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, swoje imię czy pseudonim?
-Dołączyła do Grup Szturmowych, do naszego zespołu Ruchu Oporu-powiedziała Hala.-Monia to nasz zaufany lekarz Miś.
-Miło mi Ciebie poznać. Chodź do mojego gabinetu-oznajmił lekarz.
-Mnie również miło pana poznać-oznajmiłam i poszłam za nim.
Miś kazał mi usiąść. Podwinęłam rękaw swojej bluzki do góry, a lekarz zaczął mnie badać.
-Może boleć-oznajmił lekarz.
Odwróciłam głowę w przeciwną stronę i zacisnęłam zęby. Okropnie mnie szczypało. Nie patrzyłam na to co robi mi lekarz.
-Skończone-powiedział Miś.-Na szczęście nic ci się nie stało aż tak poważnego.
-Dziękuję-powiedziałam i wyszłam z jego gabinetu.
Przestraszyłam się, kiedy nie zauważyłam Hali ani Mary, ale na szczęście po chwili przyszły.
-Rozwiesiłyśmy już flagi-oznajmiła Hala.
-Mogłam wam pomóc-powiedziałam.
-Dzisiaj odpoczywasz-powiedziała Mary.
-Nie chcę-oznajmiłam.-Wracajmy już.
-Chodźmy-powiedziała Mary.
-Dlaczego on ma pseudonim Miś?-zapytałam.
-Tak sobie wybrał-odpowiedziała Hala.-Ale przyznaj, że jak na dwadzieścia trzy lata, jest wspaniałym lekarzem.
-Racja-powiedziałam i weszłyśmy do domu.-Idę robić plakat.
-Pomożemy Ci-powiedziała Hala.

______________________________________
Czy Miś zaprzyjaźni się z Monią? Kim on tak naprawdę jest?

Ciemność✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz