XXIII

841 12 9
                                    

Dzisiaj jest pierwszy dzień w nowej szkole. Nie spotkałem wczoraj już Kevina, co mnie zdziwiło, a Joshowi jedynie gałę zrobiłem. Po incydencie nie odezwał się do mnie ani słowem. Wewnętrzny głos mówił mi, że źle postąpiłem odrzucając Ethana, ale moja kariera się zaczyna. Nie mogę tego zaprzepaścić.

Spakowałem całą torbę, po czym miałem już wyjść z mieszkania, lecz zatrzymał mnie głos Josha.

- O której dziś będziesz? - stanął przede mną w samych bokserkach i oparł się o framugę.

- Wieczorem, późnym - zamykałem drzwi, ale chłopak przytrzymał je nie pozwalając mi na ich domknięcie. - Co chcesz? - powiedziałem od niechcenia.

- Jak Kevina nie ma w domu to nudzi mi się strasznie. Może jakiś szybki numerek przed szkołą? - podszedł do mnie i położył mi dłoń na policzku, lecz na jego słowa przewróciłem tylko oczami i poprawiłem położenie ramiączka od torby na moim lewym ramieniu.

- Nie skorzystam z oferty - krzywo się uśmiechnąłem, a następnie ruszyłem do wyjścia z budynku bez zamykania drzwi wejściowych.

Do szkoły doszedłem w kilka minut. Powitał mnie widok tłumu przepychających uczniów. Świetnie. Już jest przerwa. Miałem ochotę w spokoju obejrzeć szkołę.

- Cześć nowy! - odwróciłem się do źródła dźwięku, po czym skojarzyłem chłopaka, który szedł w moją stronę.To był ten sam typ, którego spotkałem na imprezie w windzie. Pamiętam jak miał zmasakrowaną twarz. Teraz na boku głowy ma ogromny plaster, a w samym łuku brwiowym miał szwy.

- Witam - powiedziałem, po czym podszedłem do bruneta, który od razu objął mnie ramieniem. - Pamiętam ciebie z imprezy.

- Tia, dość skomplikowane spotkanie - odparł sympatycznym głosem. - Byłem wtedy na haju, dlatego tak mnie poobijali, a dokładniej Kevin Hamilton. Nie wiem czy kojarzysz typa, ale później dostał za swoje - w tej chwili zdjął ze mnie ramię i przywitał się z jakimś blondynem.

- To jest Harry, nasz przewodniczący samorządu szkolnego. Wszystkie te gówna w szkole to jego robota. Jeszcze nie rozpierdolił tej budy, także tylko mu dziękować - teraz to jego objął ramieniem i poklepał po klatce piersiowej, po czym wystawił w moją stronę dłoń. - A to jest drogi Harry... - wydaje mi się, że zapomniał, że wcale się sobie nie przedstawialiśmy.

- Nathaniel - szeroko się uśmiechnąłem, a następnie podniosłem rękę, którą blondyn uścisnął. - Miło mi.

- Mi również. Dobra, ja spadam stary. Nie zapomnij, że masz dzisiaj ważny mecz - chłopak zniknął w tłumie, a ja z nowo poznanym chłopakiem szedłem przez hol.

- Ty możesz z tym grać? - zapytałem się pokazując palcem na mojej twarzy miejsca, gdzie brunet ma opatrunki.

- Wyjebane w to mam. Tylko ja umiem tutaj grać w futbol - zaśmiał się, a następnie przystanął przed szafkami. - W ogóle James jestem, a tu znajduje się twoja szafka - prawą dłonią wskazał na jedne z długiego rzędu wysokie drzwiczki, które były poobklejane papierowymi fiutami, a na samym środku znajdował się wielki napis "FRAJER". - Nie przejmuj się tym. Taki przegryw tu miał szafkę. Po prostu nie zwracaj uwagi - lekko się zaśmiał, po czym znowu wziął mnie pod ramię. - Bardzo cieszę się, że wybrali mnie do tego, żeby cię tutaj oprowadzić, ale niestety musimy już kończyć. Na tym piętrze masz sale od zera do trzydziestu, a resztę znajdziesz na samej górze. Dobra, ja lecę, siema! - odbiegł w stronę, z której przyszliśmy, a następnie zniknął w tłumie.

- W jakiej ja w ogóle klasie jestem... - powiedziałem sam do siebie, ale widocznie ktoś to podłapał.

- Jesteś tu nowy? - usłyszałem damski głos za sobą. Kiedy się odwróciłem moim oczom ukazała się piękna dziewczyna. Ciemnooka brunetka z średniej wielkości piersiami. Prawdopodobnie nie mogłem uchwycić ich pełnego kształtu, ponieważ była w beżowym swetrze, który na niej wisiał. Na stopy nałożone miała czarne trampki, a na nogi wcisnęła niebieskie jeansy. Bez make-upu, sama natura.

Special Offer | *zawiera sceny erotyczne*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz