Waszyngton
Nie wierzę, że naprawdę to robię.
To była jedyna myśl, która krążyła po głowie Grace, kiedy łamała wszystkie zabezpieczania w jednym z budynków, które należało do Instytutu Smithsonian. Do tej pory miała na sumieniu nie jedno hakowanie do systemów zabezpieczających, ale włamywanie się do muzeum nigdy nie było na jej liście. Zwłaszcza z jej miłością i szacunkiem do każdego rodzaju sztuki.
Biorąc pod uwagę, co czekało na nich w głównej siedzibie S.H.I.E.L.D. to włamanie do muzeum było najprostszym zadaniem w ciągu kilku, najbliższych godzin. Przynajmniej powinno być. Chyba że ktoś nieustannie do ciebie wydzwania i wytrąca cię z równowagi. Grace warknęła pod nosem, a potem zaakceptowała przychodzące połączenie od swojego brata.
— Tony, jeśli to nic ważnego to możesz mi nie zawracać głowy, kiedy próbuję złamać zabezpieczenia w Smithsonian? — Odezwała się ironicznie do słuchawki w swoim uchu. Hill spojrzała na nią z wyraźnym obudzeniem, a Wilson posłał jej zaskoczone spojrzenie, kiedy obydwoje przyglądali się, jak Grace bez problemu potrafiła jednocześnie łamać kolejne zabezpieczenia i rozmawiać ze swoim bratem.
— Możesz do cholery mi powiedzieć, gdzie ty jesteś? Rozumiem twoje zdolności hackerskie, ale czemu próbujesz złamać zabezpieczenia muzeum!?
— Nie czytałeś kartki? Przecież wszystko na niej wyjaśniłam.
— Lecę do Waszyngtonu. Nie wiem, kiedy wrócę — zacytował Tony, a Grace wiedziała, że taka ilość informacji nie była dla niego zadowalająca. — Proszę, sis... Powiedz mi, że nie bierzesz udziału w tym całym zamieszaniem z Rogersem.
— Wolę nie udzielać ci odpowiedzi na to pytanie.
— Grace!
— Robię to, co uważam za słuszne, Tony — powiedziała wyjątkowo spokojnie. — Opowiem ci o wszystkim, kiedy się spotkamy, ale teraz naprawdę nie mogę rozmawiać. Kocham cię.
Nie czekając na odzew z drugiej strony, szybko się rozłączyła i z zadowolonym uśmiechem spojrzała na blondyna, tak jakby przed chwilą w ogóle nie rozmawiała z Tonym. Nie brała pod uwagę możliwości, że to była ich ostatnia rozmowa.
— Możesz iść — oznajmiła Grace. — Ale Steve, tylko go wypożyczamy. Mimo wszystko to własność muzeum i...
— Od kiedy jesteś wrażliwa na sztukę? — Zażartowała Natasha. Stark wywróciła oczami, ale uśmiechnęła się pod nosem, bo komentarze Romanoff oznaczały, że naprawdę dochodziła do siebie. Lekarz, który opiekował się Furym, doskonale zajął się również i rudowłosą, dlatego bez większych problemów mogła wziąć udział w całej akcji.
Kilka godzin, wypożyczony mundur i jedno przywrócone zabezpieczenie później, Grace wraz z całą resztą znalazła się na brzegu głównej rzeki w Waszyngtonie, skąd doskonale można było dostrzec siedzibę S.H.I.E.L.D. Po ostatniej rozmowie, Tony przestał do niej wydzwaniać, jednak wiedziała, że jednocześnie był na nią obrażony, jak i się o nią martwił. Rozumiała go, zawsze, kiedy to on był na jej miejscu, to ona zachowywała się tak samo. W końcu od wielu lat mieli tylko siebie i gdyby jednemu z nich coś się stało to... Po prostu to drugie w żaden sposób, by tego nie przetrwało. Wiedziała, że po wszystkim będzie musiała mu to jakoś wszystko wynagrodzić, ale na razie chciała skupić się na misji, nawet jeśli jej rola nie była wielka.
Najpierw musieli włamać się razem do głównego pomieszczenia łącznościowego, a potem stamtąd miała monitorować lotniskowce, kiedy Steve i Sam mieli się na nie dostać i podmienić matryce, a Natasha pod przebraniem miała udać się na zebranie Rady. Plan wydawał się prosty i każdy wiedział, co ma robić, ale zawsze mogły przytrafić się nieprzewidziane przeszkody. Grace pragnęła mieć plan awaryjny, ale takowego nie posiadali. To była jedna szansa – albo im się powiedzie i ocalą tysiące niewinnych ludzi, albo zginął razem z nimi.
CZYTASZ
GRACE STARK: AVENGER [2], avengers
FanfictionGrace myślała, że widziała już wszystko. Miała magiczne moce, tak? Walczyła nawet z armią kosmitów u boku kompletnych idiotów na czele z własnym bratem. Jednak nowe niebezpieczeństwo czekało na nią za rogiem. | Druga część serii Grace Stark