• thirteen

2K 100 43
                                    

Nocna rozmowa z Pepper sprawiła, że Grace odrobinę bardziej otworzyła się na przyjaciół, jednak ciągle po jej głowie krążyły obawy, którymi nie była w stanie podzielić się ani ze Steve'em, a tym bardziej z Tonym. Musiała mieć pewność, że jeśli któregoś dnia sytuacja z pamiętnej nocy się powtórzy, to ktoś odpowiednio wcześnie zareaguje. Nie mogła prosić o pomoc swojego brata ani faeta, bo doskonale wiedziała, jakby zareagowali. Zresztą, nie chciała obarczać ich taką wiedzą. Wystarczyło, że w jakiś, nieokreślony sposób byli jedynymi ludźmi, którzy potrafili ją uspokoić. Z początku myślała o Thorze – w końcu kto, jak nie wielki Bóg Piorunów byłyby w stanie ją pokonać? Jednak odrzuciła taką myśl. Ufała mu, ale wiedziała, że przez tych kilka ostatnich tygodni spędzał czas na ziemi, tylko po to, by odnaleźć berło. Po zakończonej akcji, miał wrócić do Asgardu i tam sprawować pieczę nad swoim królestwem. Nie byłby w stanie zareagować odpowiednio wcześniej...

Dlatego, zostawała tylko jedna osoba, do której mogła się zwrócić o pomoc.

Grace wiedziała, że znajdzie Bruce'a w jednym z wielu laboratoriów. Wcale się temu nie dziwiła – nawet specjalnie z Tonym wykombinowali pomieszczanie przeznaczone tylko dla Bannera, by ten mógł w spokoju pracować nad swoimi projektami. Czasami towarzyszył mu Tony albo Grace, zwłaszcza wtedy, kiedy próbowali znaleźć złoty środek na stwardnienie rozsiane. Ostatnie wydarzenia spowodowały, że nieco zaprzepaściła ten projekt, ale wiedziała, że razem z Bannerem byli w stanie coś wymyślić. Tym razem jednak nie chodziło o wspólną zabawę na pracowni ani próbę wynalezienia leku.

Przyłożyła rękę do skanera, a kiedy na ekranie pojawiły się jej dane, drzwi do laboratorium natychmiast się otworzyły. Bruce odwrócił się w stronę wejścia, zaalarmowany czyjąś obecnością. Stark uśmiechnęła się przyjaźnie do mężczyzny, a ten szybko to odwzajemnił.

— Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? — Zapytała uprzejmie, podchodząc do jednego ze stołów, przy którym pracował Banner.

— Nie — pokręcił głową, ściągając okulary. — Sprawdzałem jedną z wielu sekwencji substancji, które przyszły mi do głowy, w związku z naszymi badaniami.

— Coś prawdopodobnego, co mogłoby zadziałać?

— Tak naprawdę tylko próbowałem zmodyfikować substancje, które aktualnie używa się w lekach, ale jak na razie wszystkie sekwencje są błędne — westchnął ciężko, obracając się na obrotowym krześle i spojrzał na Grace uważnym wzrokiem. — Wszystko w porządku?

— Chciałabym powiedzieć, że tak, ale...

— Tak nie jest — dokończył za nią, a ona skinęła głową. Wtedy tylko utwierdziła się w tym, że wybór Bruce'a na osobę, której opowie cały swój, szalony plan był idealny. — Chcesz o tym pogadać?

— Nie specjalnie — wyznała szczerze. Miała już dosyć tych wszystkich rozmów. Cała drużyna ciągle jej to proponowała, jakby to była najprostsza rzecz na świecie. Chcieli zrozumieć to, co czuje, ale nie potrafili tego zrobić, bo Grace nie była w stanie nawet tego wytłumaczyć. — Tak właściwie to przyszłam cię o coś prosić.

— Mnie? — Bruce spojrzał na nią zaskoczony. Przez krótką chwilę przyszło jej do głowy, by odwołać to wszystko. Chciała być dobrą przyjaciółką i nie postawiać Bannera w sytuacji bez wyjścia, ale wiedziała, że to jedyne rozwiązanie. — W czym mogę ci pomóc, Grace?

— Po pierwsze, musisz mi obiecać, że wszystko to, co zaraz usłyszysz, zostanie tylko między nami. Nikt nie może się o tym dowiedzieć, a już na pewno nie Tony, ani Steve.

— Grace, nie rozumiem...

— Po prostu mi to obiecaj, Bruce!

— Nie mogę ci tego obiecać, Grace — odpowiedział spokojnie Banner, a brunetka westchnęła bezgłośnie. Prawdopodobnie się tego spodziewała, ale ciągle to w jakiś sposób ją dotknęło. — Mogę ci tylko dać słowo, że dopóki informacje, które zaraz usłyszę, nie będą w żaden sposób ci zagrażać, to będą ze mną bezpieczne.

GRACE STARK: AVENGER [2], avengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz