— Świetnie się nią zajęłaś — odezwał się Steve. Grace spojrzała na niego, zagryzając dolną wargę.
— Widziałeś? — Zapytała z delikatnymi rumieńcami na policzkach, a blondyn skinął głową. — Chyba zawsze lubiłam dzieciaki. Zabawa z Lilą sprawiła, że na chwilę...
— Zapomniałaś? — Szybko za nią dokończył, zanim zdążyła zorientować się, że powiedziała o kilka słów za dużo. — Możemy porozmawiać? Wiem, że wcześniej, tak to nie wyglądało, ale chcę wiedzieć, czy wszystko w porządku? Twoja wizja...
— Proszę, Steve — Grace pokręciła głową, prawie błagając go, by nie kontynuował. — To nie jest najlepszy moment.
— Myślę, że nie znajdziemy lepszego — zadecydował i usiadł na drewnianej ławce. Poklepał miejsce obok siebie, a Grace niechętnie je zajęła.
Przez krótką chwilę spoglądała na swoje złączone dłonie, nie mając bladego pojęcia, co powiedzieć. Wiedziała, że powinna posłuchać Clinta i opowiedzieć komuś o tym, co widziała w swojej wizji. Jednak nie była przekonana, by Steve był do tego odpowiednią osobą. Nie sądziła, że ktokolwiek, kiedykolwiek będzie do tego się nadawał, dlatego wolała zachować to wszystko dla siebie. Nawet jeśli miałoby to ją zżerać od środka.
— Steve...
— Grace...
Odezwali się w tym samym momencie. Wymienili szybkie spojrzenie, a Grace uśmiechnęła się do niego nieznacznie. Wiedziała, że ta rozmowa była konieczna, bo Wanda Maximoff próbowała zniszczyć nie tylko Avengersów, ale również ich związek, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
— Zacznij — poprosił Steve, ale Grace szybko pokręciła głową. — No dobrze, to ja spróbuję.
Wziął głęboki oddech i dopiero po tym zaczął mówić.
— W wizji, którą pokazała mi Maximoff — Grace poczuła, jak jej serce zaczęło szybciej bić. Naprawdę nie chciała usłyszeć tego, że była dla kogoś tą drugą.— Widziałem Peggy. Wiesz... W końcu udało nam się zatańczyć.
— Steve, co... — zaczęła niepewnie. Czuła, że zaczęła zapominać o tym, jak się oddycha. Od samego początku doskonale wiedziała, co usłyszy. Powinna być na to przygotowana, ale ból w klatce piersiowej był jeszcze gorszy, niż sobie wyobrażała.
— Daj mi dokończyć — przerwał jej spokojnie. Grace skinęła głową i przymknęła oczy, wsłuchując się w jego słowa. — Potem pokazałaś się ty. Ze swoim pięknym uśmiechem, pod którego wpływem chyba nikt nie jest w stanie przejść obojętnie.
Nie spojrzała na niego, ale coś sprawiło, że poczuła delikatne i miłe ciepło, które rozchodziło się po jej ciele tylko i wyłącznie z powodu jego słów. Jednak bardzo szybko przypomniała sobie obraz z własnej wizji – Steve i Peggy, szczęśliwi, spodziewający się dziecka i ona jako ta druga, pozostawiona ze złamanym serce.
Nie jestem w stanie konkurować z przeszłością, Steve.
— Nikt nie każe ci tego robić — odpowiedział zaskoczony, a brunetka dopiero wtedy zrozumiała, że wypowiedziała na głos swoje myśli. — Właśnie o to chodzi — uniosła na niego swój zdziwiony wzrok. — Fakt, Peggy była dużą częścią mojego życia w trakcie wojny i będę mieć sentyment do tego, co nas łączyło, ale... Kiedy kilka lat temu się obudziłem, czułem się jak ktoś inny. Nie wiedziałem, co się dzieje przez kilka miesięcy, ale potem poznałem ciebie. Nasza pierwsza rozmowa, ta w kawiarni – gdyby ktoś wtedy powiedział, że zakocham się w tej pewnej siebie kobiecie, nigdy bym nie uwierzył, że to będzie prawda, a co lepsze, że ona sama postanowi odwzajemniać moje uczucia — Steve zmniejszył odległość między nimi, a potem złapał jej twarz w swoje dłonie, nieco zniżając głos. — Grace, kocham cię, naprawdę. Jestem zakochany w tobie do szaleństwa i chcę być tylko z tobą. Przez całe swoje życie czekałem na kogoś takiego jak ty. To, co łączyło mnie z Peggy... Nie zdążyło się nawet w żaden sposób rozwinąć, kiedy my we dwoje przeżyliśmy naprawdę wiele. Chcę być z tobą do końca mojego życia i powiedz mi, że ty też tego chcesz.
CZYTASZ
GRACE STARK: AVENGER [2], avengers
FanfictionGrace myślała, że widziała już wszystko. Miała magiczne moce, tak? Walczyła nawet z armią kosmitów u boku kompletnych idiotów na czele z własnym bratem. Jednak nowe niebezpieczeństwo czekało na nią za rogiem. | Druga część serii Grace Stark