• twenty

1.5K 91 51
                                    

Grace spojrzała na swój drogi, złoty zegarek i odczekała kilka sekund. Kiedy wskazówki wybiły równą godzinę dwunastą, odwróciła się w stronę czerwonych drzwi, a jej zwiewna sukienka zafalowała energicznie wokół jej ud. Odrzuciła długie loki do tyłu, zakrywając odsłonięte plecy i zapukała do swojego, rodzinnego domu. Drzwi otworzyły się szeroko, w progu stanął Edwin Jarvis, a Grace uśmiechnęła się radośnie.

— Panienka Grace! — Powiedział rozradowany starszy mężczyzna. — Dobrze znów cię widzieć.

— Nawet nie masz pojęcia, jak cieszę się z powrotu do domu! — weszła do środka, a Jarvis zamknął za nią drzwi. — Czas spędzony na studiowaniu okazał się, tak świetny, jak wspominał Tony, ale MIT nigdy nie będzie moim domem. Zwłaszcza że ludzie dosyć często wytykali mi to, kim jestem.

— Po prostu mieli o wiele mniej szczęścia niż ty — zagaił mężczyzna, uśmiechając się do dziewczyny. — Jak mniemam, Happy zajął się już bagażami panienki?

— Tak, tak, właśnie je rozładuje — zgodziła się, machając lekceważąco ręką. — Kochany Edwinie, nawet nie masz pojęcia ile mam ci do opowiedzenia! Jestem punktualnie, prawda? Zgaduję, że Tony'ego i Pepper jeszcze nie ma... A państwo Rogers? Jacy oni są? Tata wspominał tylko, że ostatnio razem ze sobą współpracują, ale powiedział, że chce nam ich przedstawić. To rzadkość, bo oprócz Obi'ego nigdy nie przyprowadzał do domu swoich współpracowników.

Jarvis zaśmiał się wesoło, starannie nadążając za każdym słowem brunetki.

— Ten dom bez panienki był zdecydowanie zbyt pusty — stwierdził rozbawiony. — Mam nadzieję, że spędzisz tutaj trochę czasu, zanim zdecydujesz, co dalej?

— Oczywiście, że tak! — Zawołała wesoło, kroczącą jednym z wielu korytarzy. — Poza tym nie mam zbytnio, co decydować, bo już podjęłam decyzję. Chcę rozpocząć pracę w Stark Industries jako inżynier biochemiczny. Ojciec z dumą zgodził się na moją decyzję, bym pomogła w firmie.

— To są plany związane z pracą, Grace — powiedział Jarvis. — A reszta? Wakacje? Może jakiś chłopak?

— Wiesz, że od podstawówki od tych ostatnich nie mogłam się odgonić — zaśmiała się krótko. — Jednak masz rację. Pojawił się ktoś... Jest ode mnie starszy, ale chyba mam to po mamie – wiesz pociąg do starszych mężczyzn. Tata też jest starszy od niej praktycznie o dwadzieścia lat... Nic więcej nie mówię i proszę, ty też nic nikomu nie mów!

— Jak sobie panienka życzy — mężczyzna zgodził się natychmiast. — Gotowa na spotkanie z rodzicami?

Grace skinęła głową. Jarvis otworzył drzwi do salonu, do którego po chwili weszła młoda dziewczyna. Ledwo zdążyła przekroczyć próg i ujrzeć swoje ukochane pianino, kiedy usłyszała radosny okrzyk swojej matki, a po chwili znajdywała się w ramionach Marii Stark. Odwzajemniła mocny uścisk swojej matki, a potem przywitała się ze swoim ojcem.

— Gracie, nawet nie masz pojęcia, jak się cieszymy, że już jesteś — powiedziała starsza kobieta, uśmiechając się do swojej córki. Maria sięgnęła po zabłąkany kosmyk włosów i założyła go za ucho Grace. — Powiedz, jak podróż? Wszystko przebiegło bez komplikacji?

— Wszystko w porządku, mamo — skinęła głową. — Jestem podekscytowana otrzymanym dyplomem i tym, że w końcu mogę wrócić do domu.

— Jestem z ciebie dumny, Grace — Howard zbliżył się do niej, podpierając się na swojej lasce. Brunetka za każdym razem była w szoku z powodu tego, jak jej ojciec dobrze się trzymał. Miał już osiemdziesiątkę na karku, ale gdyby o tym nie wiedziała, to nigdy by nie odgadła jego wieku. Tak samo było z jej matką. No może Maria wyglądała zdecydowanie młodziej niż jej mąż, bo między nimi była dwudziestoletnia różnica, ale trzymała się równie dobrze. — Porozmawiamy na spokojnie później, dobrze? Musisz koniecznie poznać to urocze małżeństwo. Pracujemy ze sobą, od jakiego czasu i uznałem, że dobrym pomysłem będzie, jeśli wszyscy się poznamy skoro i ty za niedługo będziesz zajmować się firmą. Poza tym spodziewają się pierwszego dziecka, a ty przecież, tak uwielbiasz dzieciaki.

GRACE STARK: AVENGER [2], avengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz