• twenty four

1.6K 88 27
                                    

— Mają Kołyskę — poinformowała Grace, odczytując wiadomość na swoim telefonie, którą nadał do niej Bruce. — Clint jest już w wieży.

Obydwoje z Tonym znajdywali się w samolocie, którym sterował Happy wraz z autopilotem. Grace ciągle trudno było uwierzyć w to, co się wydarzyło w Oslo, ale była niezwykle szczęśliwa z powodu tego, że odzyskali JARVISA.

— Co z resztą? — Zapytał Tony, spoglądając na swoją siostrę.

— Nie są pewni — odpowiedziała szybko, odkładając telefon. — Mówi, byśmy się pośpieszyli. Happy, ile czasu zajmie nam droga do Nowego Jorku?

— Za półtorej godziny powinniśmy znaleźć się na miejscu — odezwał się mężczyzna, odwracając się do rodzeństwa tylko na krótką chwilę. Grace mimo wcześniejszych obaw, że podróż samolotem zajmie im o wiele więcej czasu niż w zbroi, tak cieszyła się na widok przyjaciela. I krótki odpoczynek, w którym mogła wygodnie rozsiąść się w fotelu i pomyśleć.

Wiedziała, że prędzej, czy później jej naukowa strona wygra. To, co Tony i Bruce próbowali zrobić kilka dni temu... To jest permanentne rozwiązanie. Każde z nich mogło walczyć z bandziorami HYDRY, ale od kiedy okazało się, że ludzie nie są jedyną rasą we Wszechświecie, nie mogli czuć się bezpiecznie. Nawet jeśli istniało Avengers. Zdawała sobie sprawę, że gdyby w tym momencie zrezygnowała z drużyny, a w najbliższym czasie pojawiło się niebezpieczeństwo to i tak stanęłaby ponownie do walki.

Jednak żadne z nich nie było nieśmiertelne. Dlatego wiedziała, że stworzenie sztucznej inteligencji... Maszyny, która byłaby pierwszą linią obrony, było najlepszym rozwiązaniem.

— Tony?

— Hmm?

— Co, jeśli można by było przerzucić interfejs JARVISA do ciała, które próbował zbudować Ultron? — Zapytała czysto teoretycznie, prostując się na swoim fotelu. Tony zmarszczył brwi, zastanawiając się przez krótką chwilę nad słowami swojej siostry. — Pomyśl nad tym. Wszyscy myśleliśmy, że JARVISA wchłonął Ultron, ale wcale tego nie zrobił. Jego protokoły okazały się o wiele silniejsze niż te, które należą do naszego morderczego robota — Grace zagryzła dolną wargę, oczekując na reakcję swojego brata, jednak ten nadal milczał. — Miałeś rację, Tones. Potrzebujemy bramkarza, pierwszą linię obrony.

Nie zastanawiała się do końca nad tym, czy jej pomysł w ogóle miał sens. To była po prostu luźna myśl... Pobyt w domu Clinta utwierdził ją w tym, że każde z nich zasługiwało na założenie rodziny i odpoczynek od zamartwiania się, czy następna misja nie będzie ich ostatnią. Ich praca była ciężka, mogli próbować walczyć z każdym niebezpieczeństwem, ale prędzej, czy później nadejdzie coś, z czym sami nie będą sobie potrafili poradzić. Czuła to w swoich kościach.

— Czemu nic nie mówisz?

— Zastanawiam się nad tym, jak to możliwe, że pomyśleliśmy o tym samym — powiedział w końcu Tony. — I nad tym, dlaczego zmieniłaś zdanie. Wydawało mi się, że nie popierałaś moich działań z Bruce'em.

— Nigdy tego nie powiedziałam — pokręciła natychmiast głową. — Uważam tylko, że nie jesteśmy nieśmiertelni. Każda nasza akcja może być ostatnią. Co się stanie, jeśli świat zostanie bez swoich obrońców? Kto będzie starał się o to, by nikt nie próbował zniszczyć tego, co ludzie tutaj mają? Nie każdy jest idealny. Większości naprawdę wiele do tego brakuje, ale nie zasługują na śmierć.

— Więc mówisz, że chcesz, tak po prostu wgrać JARVISA do ciała w Kołysce, nawet wbrew temu, jak reszta drużyny może na to zareagować? — Zapytał dla pewności, unosząc jedną brew do góry. Grace oparła się wygodnie o oparcie i westchnęła bezgłośnie. — Pomimo tego, jak wszyscy wcześniej na to zareagowali?

GRACE STARK: AVENGER [2], avengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz