• nine

2.1K 96 8
                                    

Grudzień 2014, Avengers Tower

Pojawienie się Natashy w wieżowcu było ostatnią rzeczą, jaką Grace się spodziewała w chłodny poranek dwudziestego grudnia. Była podekscytowana zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia i miała już wszystko zaplanowane od A do Z. Ozdoby świąteczne już czekały na to, by zostać po raz kolejny wykorzystane, lista zakupów była już praktycznie wykonana, a Pepper zgodziła się jej we wszystkim pomóc. Ogólnie w wieży panowała naprawdę radosna atmosfera, która pozwoliła Grace zapomnieć o ostatnio poznanych informacjach, o kolejnej rocznicy śmierci rodziców oraz o tym, że posiadała nadprzyrodzone moce i należała do drużyny super bohaterów.

Widok Romanoff z czarnym tabletem w ręku, zdecydowanie sprawił, że przypomniała sobie o tym, że dwa lata temu jakimś sposobem brała udział w cholernie dziwnej bitwie z kosmitami i razem z bandą kompletnych idiotów – przepraszam, przyjaciół – uratowali Nowy Jork.

— Czemu mam wrażenie, że twoja obecność wcale nie wiąże się z tym, że się za nami stęskniłaś? — Powiedziała Grace na przywitanie. Natasha parsknęła głośno, a potem podeszła do brunetki i podała jej urządzenie. — Co to jest?

— Też cię miło widzieć, Grace — rudowłosa uśmiechnęła się szybko. — Spędzałam naprawdę świetnie czas na Dominikanie, kiedy wpadł do mnie Nick i przekazał mi to. Mamy zadanie do wykonania.

— My?

— Avengersi — uściśliła szybko. — HYDRA skradła berło Lokiego z byłej bazy S.H.I.E.L.D. Musimy je odnaleźć.

— Właśnie dlatego byłam za tym, żeby oddać wszystko Thorowi — Grace westchnęła ciężko, odblokowując tablet i spoglądając na zdjęcie magicznej laski, którą już nigdy nie chciała widzieć na oczy. Loki, HYDRA... Znowu to samo. — Co zrobić, praca wzywa. Nawet przed Bożym Narodzeniem nie można mieć spokoju.

— W ogóle gdzie wszyscy? Najlepiej, by było, gdyby każdy z nich był przy tym obecny.

— Clint wyjechał na kilka dni i mówił, że wróci dopiero po Nowym Roku — zaczęła wyjaśniać Stark i zmarszczyła brwi, spoglądając podejrzanie na swoją przyjaciółkę. Natasha wyglądała tak, jakby doskonale wiedziała, gdzie jest Barton. Grace się temu nie dziwiła – w końcu byli wieloletnimi partnerami i przyjaciółmi. — Bruce jest w laboratorium, Steve biega, a Tony...

— Kogo to moje piękne oczy widzą — jak na zawołanie z jednego z pokoi wyszedł Tony, ubrany w dresowe spodnie i czarną koszulkę Iron Maiden. — Znudziły ci się wakacje, czy po prostu się za nami stęskniłaś?

— Za tobą? Nigdy — Romanoff pokręciła natychmiast głową, a Grace zachichotała krótko. Tony stanął za kuchennym blatem, gdzie nastawił wodę na kawę, a w międzyczasie brunetka podeszła do niego od drugiej strony i podała mu tablet. Tony powiększył ekran urządzenia, tak że wszystkie dane były dostępne dla całej trójki.— Mamy robotę do wykonania.

— Wydawało mi się, że najważniejsze już zrobiliśmy — stwierdził, przeglądając szybko zawarte w urządzeniu informacje. — Wiesz, uratowaliśmy Nowy Jork i tak dalej. Miałem wrażenie, że Nick poprosi nas o pomoc, dopiero wtedy, kiedy światu znowu będzie zagrażać tak wielkie niebezpieczeństwo, że nawet on będzie miał problem, by je wyeliminować.

— Uznajmy, że właśnie tak jest teraz — odpowiedziała mu rudowłosa. — Ta drużyna w końcu na coś powstała i...

— Och, mnie nie musisz przekonywać — przerwał jej szybko Tony, zalewając trzy kubki gorącą wodą. Dwa z nich podał swoim towarzyszkom, a trzeci natychmiast wziął do ręki i upił z niego gorącą kawę. — Grace pewnie też nie, Rogers też się zgodzi. Bruce może się ociągać, ale użyjesz tych swoich magicznych sztuczek i facet od razu na to poleci. Obawiam się tylko, że Legolas nam zniknął. Nikt nie wie, gdzie jest, ani z kim. Obstawiam Vegas i gorące panienki. Przynajmniej ja bym tak zrobił, gdybym miał dość mieszkania w wieżowcu. Ale nie mam i zresztą jest Pepper...

GRACE STARK: AVENGER [2], avengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz