Grace pożegnała się z Laurą, a potem ruszyła na korytarz, gdzie Tony już na nią czekał. Obok niego stał Steve, ubrany w swój kostium, a do pleców miał przyczepioną tarczę.
— Jak zamierzacie dostać się do Oslo? — Zapytał Rogers, kiedy kobieta zatrzymała się przy rozmawiającej dwójce.
— W najprostszy sposób — odpowiedział Tony. Steve zmarszczył brwi, a Grace poczuła jeszcze większą ekscytację na sam fakt podróży do Norwegii. — W Quinjetcie jest zapasowa zbroja przeznaczona dla Grace. Zbudowałem ją po tej akcji z wybuchem magazynu na wypadek, gdyby podobna sytuacja miała miejsce, a ja nie byłbym wystarczająco blisko.
— Dotrzemy do Oslo w kilka godzin — dodała Grace z uśmiechem. — Spróbujemy się dowiedzieć, kto przeszkadza Ultronowi w zdobyciu kodów i spotkamy się w wieży najpóźniej jutro wieczorem.
— Jeśli Ultron faktycznie buduje ciało... — zaczął Steve z obawą, jednak Tony szybko mu przerwał.
— Będzie potężniejsze niż każde z nas — wyjaśnił brunet, ustawiając coś na swoim zegarku. Kiedy to zrobił, natychmiast spojrzał na pozostałą dwójkę. — Może od nas razem. Android stworzony przez robota? Wyobrażacie to sobie?
— Tęsknię za czasami, gdy to ja byłem najdziwniejszym tworem naukowców — westchnął ciężko Steve, poprawiając rękawy w swoim kostiumie.
— Mi to mówisz — odpowiedziała mu Grace. — Kosmici, roboty... Co jeszcze nas czeka?
— Dobra, dajcie sobie buzi na pożegnanie — powiedział z przekąsem Tony, kierując się w stronę drzwi. Przed wyjściem odwrócił się szybko do swojej siostry. — Trzy minuty, Gracie. Czeka nas długa podróż.
Skinęła głową, a Tony opuścił pomieszczenie. Grace poczuła, jak Steve natychmiast ją do siebie przyciągnął i złożył na jej ustach czuły pocałunek.
— Uważaj na siebie, dobrze?
— To chyba ja powinnam to powiedzieć — puściła mu oczko. — W Oslo nic mi nie będzie grozić, zresztą będę z Tonym. Jeśli się nie mylimy, to w Seulu może być Ultron, nie zdziwię się, jeśli wraz z nim będzie rodzeństwo Maximoff. Bądź ostrożny, dobrze? I nie pozwól, by Helen coś się stało. Jedyne, co ta kobieta chce robić to pomagać innym. Konstrukcja morderczego androida nigdy nie była jej marzeniem.
— Zrobimy to, co w naszej mocy — Steve skinął głową. — Jak zawsze.
Grace pocałowała go jeszcze raz, a potem odsunęła się od niego.
— Muszę już iść — powiedziała niechętnie. — Zobaczymy się za kilkanaście godzin.
Steve złapał ją za dłonie, ściskając je delikatnie, a po chwili złożył na każdej z nich szybki pocałunek. Grace uśmiechnęła się, z trudem wyciągając ręce z jego dłoni. Nie chciała wierzyć w to, że w Seulu mogłoby coś się stać, więc postanowiła żyć nadzieją, że ich wycieczka do Korei będzie szybką i przyjemną akcją. Okłamywała sama siebie, bo ich działania nigdy do takich nie należały.
— Nie tęsknij za mną zbyt mocno, Kapitanie — mruknęła na pożegnanie i ruszyła w stronę wyjścia z budynku. Wiedziała, że trzy minuty, które dał jej Tony, już dawno minęły, ale miała nadzieję, że nie będzie na nią o to zbytnio zły.
— Panno Stark — zawołał ją niespodziewanie. Grace zatrzymała się w połowie werandy i odwróciła do niego zaciekawiona. — Czy po zakończonej akcji, zgodzi się pani pójść ze mną na kolację?
— Z największą chęcią — odpowiedziała mu szybko, a potem wyszła na podwórko i ruszyła w stronę odrzutowca, przez cały czas czując na sobie uważne spojrzenie Rogersa. Przeszła przez drewniane ogrodzenie, a już po chwili znajdywała się w środku samolotu.
CZYTASZ
GRACE STARK: AVENGER [2], avengers
FanficGrace myślała, że widziała już wszystko. Miała magiczne moce, tak? Walczyła nawet z armią kosmitów u boku kompletnych idiotów na czele z własnym bratem. Jednak nowe niebezpieczeństwo czekało na nią za rogiem. | Druga część serii Grace Stark