III.

2K 96 11
                                    

Zamknął drzwi na klucz, dla wszelkiego bezpieczeństwa. Nie wiedziałem co ten mały może wymyślić, choć szczerze wątpiłem, że po takich drobnych prezentach będzie chciał uciec. Raz widziałem gdzie te istoty są przechowywane i w jakich warunkach. Po tym nie chcę już tam chodzić na szybkie numerki, tylko wolałem wziąć tego z najlepszą opinią do siebie i sam się nim zająć.

Kupiłem dla niego śniażną bluzę, wiedząc, że po takich warunkach jakich panują w klubie na pewno odczuwa on wieczne zimno. Nie wiedziałem jaki będzie miał rozmiar, więc wziąłem taki, jaki uważałem za odpowiedni, jednak gdy zobaczyłem w jakim stanie jest chłopczyk i na dodatek jego wzrost, byłem w nie małym szoku.

Maly był wychudzona i bardzo drobny, jednocześnie wcale nie przypominając męskiej sylwetki ciała. Był też o połowę niższa ode mnie, co dodawało mu tylko uroku i niewinności. Wyglądała na prawdę przepięknie... Boże Yoongi o czym ty myślisz! To zwykła dziwka, z nieudanym życiem.

Tak zamyślony zszedłem po białych schodach, z szklaną balustradą na parter mojego domu. Widziałem w oczach malca, że widzi te wszystkie luksusy i bogactwa, mojego domu. Cały wystrój był dobierany przez najlepszych architektów wnętrz w Seulu, a sama willa była wybudowana przez najlepsze ręce do tych rzeczy. Chciałem żeby mój własny kont, był dla mnie jak pałac. I właśnie taki był.

Wszedłem do mojego biura. To było jedyne miejsce w moim domu, gdzie meble były brązowe, a nie czarne lub białe. Piękne, duże, drewniane biurko stało na samym środku. Za nim, mój piękny skórzany fotel, a jeszcze za nim, szafki z dokumentami i piękna duża szyba, z widokiem na przód mojego ogrodu, gdzie były zaparkowane już dwa auta. Po bokach pomieszczenia, stały wielkie regały z książkami.

Zasiadłem na moim fotelu i spojrzałem na papiery tam leżące. Obok nich, stał karton z rzeczami chłopca. Westchnął cicho i wziąłem papiery do ręki, czytając je. Przeczytałem większość. Małe druczki o szczególnych jego chorobach, uczuleniach i tym podobne. Nic mnie, nie zdziwiło, prócz rubryki z krótkim rysopisem życia chłopaka.

" Park Jimin.
Urodzony - 13. październik 2003r.
Rodzina - nie znana.
Data trafienia do ośrodka - 1. grudzień 2012r. "

- Był tam dobre 8 lat - powiedziałem sam do siebie.

Później doszło do mnie, że chłopiec którego kupiłem, ma 17 lat i jest nieletni. Dopiero za parę miesięcy osiągnie pełnoletność. Wyglądał na dobre 10, co mnie zdziwiło.

Odłożyłem papiery obok, na biurku i wziąłem się za oglądanie jego rzeczy. Położyłem karton przed sobą i otworzyłem go. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to mała, drewniana ramka na zdjęcie, z zbitą szybką. Wyciągnąłem je z kartou i dokładnie się mu przyjrzałem. Ku memu zdziwieniu, na zdjęciu była młoda dziewczyna, trzymająca za rękę małego chłopca z jasnymi, blond włosami na głowie. Za pewne był to Jimin. Wyglądał nawet podobnie. Zarumienione policzki, niebieskie oczy i bujną czupryna. Tak to na pewno był on. Ale ta dziewczyna... Wydawało mi się, że skądś ją kojarzę. Długie, brązowe włosy, związane w kucyk na jej głowie. Zielone oczy i szeroki, uśmiech. Ubrana była w białą sukienkę do kolan. Zamyśliłem się tak, patrząc na te zdjęcie, aż do momentu kiedy zadzwonił mój telefon. Dźwięk rozchodzący się po całym pomieszczeniu przebudził mnie z transu. Odłożyłem ramkę z zdjęciem na bok i wziąłem swój telefon do ręki. Na wyświetlaczu pojawiło się nazwisko mojego odwiecznego przyjaciela. Od razu odebrałem.

- Witaj Nam. - Powiedziałem, jak zwykle swoim niskim tonem głosu.

- No cześć cześć. Jak tam twój nowy nabytek? Jaki jest? - zapytał, wiedząc doskonale, że dzisiaj kupiłem coś, na co nastawiałem się już od dłuższego czasu.

Było już grubo po 19, więc pewnie obstawił, iż już jestem po odebraniu zwierzątka, z racji na późną porę. Nie lubię powrotów gdy jest już ciemno, a z racji że zaczyna się jesień, na dworze, zmierzch pojawia się już o takich porach.

- Mały chłopczyk, z różowymi włosami. Jest drobny, ale ponoć jest jeszcze cudowniejszy w łóżku. - Mruknąłem cicho przymykając swoje oczy i zamyślając się.

- Tak, tak, ty tylko o jednym myślisz. Ale co znaczy ze ma różowe włosy? 

- Nie wiem co się z nimi stało, ale chyba serio jest wyjątkowy.

- Dobra nie istotne. Dzwonię by cię poinformować, że nasze spotkanie w środę, się nie odbędzie. - zmienił temat.

- Coś się stało?

- Mam spotkanie służbowe. - Zrobił krótką przerwę. - Nie mogę tego przełożyć. Dzwoniłem już do Jeona, przyjdziemy do ciebie jutro, po 17.

- No dobra, ale przypominam wam, że od dzisiaj na głowie mam jeszcze te stworzenie. - Powiedział wywracając oczami.

Takie akcję były mi bardzo dobrze znane. Kim Namjoon nigdy nie prowadził swojego kalendarza, oraz nigdy nie zapisywał swoich spotkań czy wyjazdów. Zawsze, wszystko przypominało mu się w ostatniej chwili.

- Tak, tak, będę pamiętał. Wezmę ze sobą jeszcze Jina, może nam coś ugotuje jak go namówię. Teraz pa, muszę kończyć, a ty leć się pieprzyć z swoim chłopczykiem. - Zaśmiał się cicho.

- Tsa, narazie - rozłączyłem się.

Czyli jutro będę miał odwiedziny, moijej najbliższej rodziny. Oczywiście nie jesteśmy spokrewnieni, ale żaden z naszej trójki, czyli mnie, Namjoona i Jeona, nie ma żadnej innej rodziny. No oprócz Nama, który ostatnio znalazł sobie chłopaka, mianowicie Kim Seokjina.

Westchnąłem cicho i odłożyłem znowu telefon. Wróciłem do oglądania rzeczy z kartonu. Spojrzałem na jego zawartość i uśmiechnąłem się sam do siebie. No tak, pan Woo mówił że dorzucą do niego parę zabawek. Czarny wibrator, dwa korki analne, małe czarne kajdanki, idealnie dobrane na nadgarstki tego chłopczyka, skórzany, czarny pejcz i knebel, również przystosowany do buźki tego chłopca. Wyciągnąłem te wszystkie zabawki z kartnonu, kładąc na biurku. Przygryzłem swoją dolną wargę, wyobrażając sobie jak wszystkie te rzeczy testuje na swoim chłopcu.

Po wyciągnięciu tych wszystkich prezentów, w kartonie była jeszcze mała ksiązeczka zdrowia, legitymacja i brudny, różowy kocyk. Wyciągnąłem kocyk, jak się okazało z wzorem małych kotków. Był cały brudny, więc postanowiłem go wyprać, a później może oddam go Jiminowi, ponieważ należy za pewne do niego. Schowałem z powrotem wszystko do kartonu, zostawiając tylko zabawki erotyczne. Wszystkie jego rzeczy schowałem do jednej z szafek pod regałami z książkami.

Same zaś zabawki zaniosłem do mojej sypialni. Czarny wystrój, z białymi detalami to główne kolory mojej oazy wypoczynku. No cały dom ma te kolory ale nie istotne to jest tutaj. Schowałem wszystkie sprzęty do szafki i zamknąłem ją. Położyłem się na moje duże i bardzo wygodne łóżko, przymykając swoje oczy. Zamyśliłem się na chwilę. Skoro i tak nie mam co dzisiaj już robić, to mogę gdzieś wyjść. Patrząc na to, iż Jimin za pewne śpi, jest przywiązana do łóżka, zamknięta w szczelnym pokoju, a dom będzie zamknięty na wszelkie zamki i alarmy będą włączone, raczej nie powinna nic zrobić.

Wstałem i otworzyłem drzwi do mojej garderoby, która była dwa razy większa od samej sypialni. Biała podłoga, na której stały tego samego koloru wielkie szafy. Na środku stała duża szara pufa, a pod nią świeciły białe ledy, tak samo jak na suficie.

Wyciągnąłem z niej czarną koszulę i w tym samym kolorze spodnie. Skórzany pasek i czarne skarpetki, do dopełnienia całej stylizacji. Wziąłem ubrania i wyszedłem z sypialni, udając się do łazienki. Wziąłem tam szybki prysznic i ubrałem swoje przygotowane wcześniej rzeczy. Tak gotowy, zacząłem układać swoje włosy. Użyłem jeszczs swoich najlepszych perfumam i wyszedłem z łazienki.

Przechodząc obok pokoju w którym aktualnie był chłopczyk, nasłuchiwałem, by upewnić się że śpi. Po chwili, stwierdziłem iż jest pogrążony we śnie, a ja spokojnie mogę udać się na małą zabawę w głąb miasta. Zszedłem na parter i założyłem swoje czarne buty do pełnego kompletu w odcieniach czerni. Wziąłem kluczyki od auta i domu. Wyszedłem z budynku dokładnie zamykając za sobą wszystkie zamki. Włączyłem alarm i już po chwili nie było mnie na posesji.

Bleeding hand • YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz