XXI.

1.1K 70 8
                                    

Obudził mnie silny ból głowy, jak i pozostałych części mojego ciała. Jednak w szczególności moja głowa była jakby zaraz miała pęknąć od tego nieprzyjemnego uczucia. Jednak fakt, że odczuwam tego typu rzeczy, wskazywał na jedno, co sprawiło że aktualnie chciałem wpaść w płacz. A moje przypuszczenia co do faktu iż dalej żyje, upewnił mnie znany mi już bardzo dobrze męski głos.

- To nie jest moja wina, już wam tłumaczyłem. Dzieciak sam to zrobił, nawet mnie tutaj nie było.

- Ale ty do tego doprowadziłeś. Gdybyś dał mu chociaż odrobinę bezpieczeństwa, pewnie nie było by nas tutaj, a ty nie musiał byś słuchać tych rozmów. - Powiedział już inny, jednak dalej męski głos.

- Uspokójcie się w końcu. W tym momencie najważniejszy jest teraz Jimin i fakt tego co zrobił i co będzie dalej. Zaniosłem go tutaj osobiście, więc z góry mówię że nie miał przy sobie nic, czym mógłby się skrzywdzić. Więc, Yoongi, jak to było? - Ten głos na pewno należał do Hoseoka.

- Obok niego leżało to... - Odezwał się mój właściciel, a później zapadła jedynie cisza, którą po dłuższej chwili przerwał zupełnie inny głos, który mimo iż kojarzyłem, ale nie umiałem wskazać jego autora.

- Kto normalny trzyma takie rzeczy w sypialni? Wszystko z tobą okej?

W tym momencie odważyłem się otworzyć oczy i juz w stu procentach upewnić się że dalej przyjdzie mi żyć na tym świecie. Leżałem w sypialni, gdzie sypiałem odkąd Hoseok jest w tym domu. Okryty do połowy śnieżnego koloru kołdrą, byłem w stanie stwierdzić że na moich nogach znajduje się przyjemny materiał, a sam aktualnie miałem na sobie białą koszulkę z krótkim rękawem. Z racji iż moje ręce ułożone były wzdłuż mojego ciała, leżały one na kołdrze, przez co doskonale widziałem bandaż owinięty na moim lewym nadgadstku. Niepewnie podniosłem swoją głowę do góry, by dokładnie zobaczyć postacie znajdujące się ze mną w pokoju.

Na skraju łóżka, odwrócony do mnie tyłem, siedział mój właściciel którego odrazu rozpoznałem po samej budowie ciała. Zaraz przednim stał lekko wyższy mężczyzna, w którym rozpoznałem Hoseoka. W rogu pokoju, na szarym materiale fotelu, siedział mężczyzna, którego nie rozpoznałem, a zaraz obok niego w drugim identycznym siedzeniu, zasiadał mężczyzna który obiecał że mi pomoże, wraz z Hoseokiem. Cała ta czwórka wydawała się z twarzy jakby zmartwiona, a w oczach wszystkich prócz mojego właściciela, widniała złość.

Jednak rozmyslenia nad tą sytuacją przerwał nieznany mi mężczyzna, który dojrzał iż moje oczy od chwili nie są już  zamknięte, przez co gwałtownie wstał z fotelu, podchodząc do łóżka. Usiadł na jego skraju, skierowany do mnie i delikatnie chwycił w swoje męskie dłonie, mój drobny nadgarstek z materiałem na sobie.

- Jiminnie. - To jedyne co padło z jego ust, wpatrując się w moją twarz jakby w jakiś niezwykły obraz i szukając w nim przekazu.

W ciągu następnej sekundy oczy wszystkich już w pomieszczeniu, były skierowane na mnie, mimo iż dalej wszyscy przebywaliśmy w ciszy. Aktualnie starałem się nie rozpłakać, na myśl że mój koszmar wróci, a ja jestem tak beznadziejny ze nawet nie umiem tego skończyć. Niestety nie udało mi się powstrzymać łez, przez co jedna z nich spłyneła po moich policzku. Jednak ku mojemu zdziwieniu, zaraz po tym jak pozostał na nim mokry ślad, pojawiła się tam dłoń, która kciukiem starła moje łzy. Należała ona do Hoseoka, który nachylony nade mną delikatnie się uśmiechał i szukał czegoś w moich szklanych od łez oczach.

- Wszystko będzie dobrze... Przecież ci to mówiliśmy. - Rozmowę przerwał Jungkook, który wstał z fotela i również podszedł do mojego łóżka. - Dlaczego to zrobiłeś?

Spoglądałem na niego i nie umiałem wydobyć z siebie żadnego słowa. Fakt, on i Hoseok byli pierwsi, którzy chcieli mi pomóc. Jednak mężczyzna, który w ostatnich sekundach zaniósł mnie do sypialni, unikając tym samym spotkania z moim właścicielem, zapomniał zamknąć drzwi, przez co słyszałem większość rozmowy która odbyła się między trójkąt mężczyzn. Każde zdanie sprawiło, że coraz bardziej zdawałem sobie sprawę iż jestem tutaj niepotrzebny. Od początku aż do teraz, nigdy w moim życiu się nie układało. To kim jestem i jak jestem przez to traktowany wyniszczyło mnie na tyle, iż byłem wstanie teraz umrzeć.

Nikt, dosłownie nikt nic nie mówił, mimo że w pokoju byliśmy w pięć osób. Mój właściciel cały czas siedział z boku, przyglądając mi się. W pewnym momencie nasz wzrok natrafił na siebie i został tak przez dłuższą chwilę. Przez te parę chwil, dostrzegłem w jego oczach lekki strach jak i zmartwienie, gdzie szczerze bym się tego nie spodziewał. Byłem prawie pewien, że to może być mój pierwszy i ostatni raz, gdy widzę u niego takie emocje. Później pewnie zostanę ukarany za moje czyny, których on sobie nie życzył.

Jednak cisza została przerwana, poprzez otwarcie się drzwi do sypialni. W nich natomiast stanął dosyć wysoki, zgrabny brunet, którego ciało było zasłonięte przez białą bluzę i jasne jeansy, w odróżnieniu do pozostałych postaci w pokoju, które były ubrane w same ciemne ubrania. W jego rękach znajdowała się mała, srebra taca, której zawartości na sobie nie byłem w stanie określić.

- Taehyung śpi cały czas spokojnie, w pokoju obok. A ja przynio... - Urwał w połowie, gdy jego wzrok napotkał moją twarz. - Minnie...

Tak bardzo nie rozumiałem, dlaczego wszyscy są w takim szoku, widząc mnie. Mężczyzna który dopiero co wszedł do pokoju, podszedł do mnie i ułożył swoją, jak się okazało, dosyć zimną dłoń na moim czole.

- Jak się czujesz? Coś cię boli? - Zapytał odrazu, podając tace mężczyźnie, którego dalej nie kojarzyłem.

- Głowa... - Powiedziałem półszeptem, słysząc jak mój głos drży.

Ciemno włosy kiwnął jedynie twierdząco i bez chwili zawahania wziął z tacy jasny materiał, który po chwili ułożył starannie, jakby z doświadczeniem, na moim czole. Nie było to przyjemne uczucie, jednak odczułem jakby lekką ulgę, a ból stopniowo się zmniejszał.

- Dajcie mu oddychać. Stojąc tak wszyscy wokół, nie pomagacie ani trochę. - Sam usiadł obok mnie i spojrzał na mój nadgarstek, dalej trzymany w dłoniach mężczyzny. - Namjoon puść to. Możesz go zranić jeszcze bardziej. - Mężczyzna posłusznie odłożył moją drobną dłoń na swoje poprzednie miejsce.

- Jesteś pewien że wiesz co robisz? - Zapytał Hoseok w stronę lekko drobniejszej budowy chłopaka.

- Tak... I błagam dajcie mu coś cieplejszego. Nie widzicie jak on drży? Czy on wogóle coś je? - Jego głos brzmiał jakby coraz bardziej przepełniony zmartwieniem.

Na te słowa mój właściciel wstał i udał się do wyjścia. Za nim ruszył Hoseok i po chwili ta dwójka zniknęła za drzwiami od sypialni, zostawiając mnie z dwoma pozostałymi osobami w pokoju. Nie wiedziałem czy mam się bać, czy może popaść w jeszcze większe załamanie.

- Głowa zachwileczkę powinna przestać cię boleć. Co do twojej ręki, to nie było to mądre posunięcie ale tutaj nie jest to istotne teraz. W twoim stanie, musisz aktualnie bardzo dużo odpoczywać i na pewno więcej jeść. Zauważyłem że twoje ciało jest bardzo chłodne, a sam drżysz z zimna. Na pewno ważysz za mało... - Zjechał on wzrokiem do mojej szyi.

- Co do Yoona, to nie zamartwiaj się nim. Póki my tutaj jesteśmy, nic ci nie grozi. - Odezwał się ten drugi mężczyzna za chłopakiem.

Oboje spoglądał i na mnie z troską, ale i zmartwieniem. Wtedy z drugiej strony łóżka usiada już dobrze mi znana osoba.

- Powiedz mi proszę... Dlaczego? - Zaczęła dosyć cicho, nie patrząc nawet na moją twarz, a na nadgarstek w bandażu.

- Słyszałem wszy-ystko... - Powiedziałem po dłuższej chwili, starając się ponownie nie rozpłakać.

Przyknąłem swoje oczy. Nie chciałem patrzeć na nich, nie chciałem już tutaj być, czuć się tak beznadziejnie. Co by się stało gdybym zniknął, tak po prostu? Pewnie wszystkim byłoby tutaj lepiej. Mój właściciel nie miałby prawionych morałów życiowych, od Hoseoka i Jeongguka, a oni by nie musieli przejmować się tak nie wartą osobą jak ja. A sama moja osoba, nie cierpiała by już. Nie była traktowana jak lalka bez uczuć, które tak naprawdę mam i przyjmuje tak jak każdy inny...

Bleeding hand • YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz