VI.

1.7K 81 14
                                    

Znowu do moich uszu doszedł dźwięk otwierających się drzwi. Ale co mnie zdziwiło, to fakt że rozmowy które słyszałem przed nimi, nie pochodziły tylko z ust mojego właściciela. Było ich co najmniej dwóch, jak nie więcej.

Drzwi otwarty się a do pokoju weszły aż trzy postacie. Pierwszą z nich od razu rozpoznałem. To mój pan, który trzymał w jednej z swoich dłoni, piękny szklany kieliszek, a w nim czerwona ciecz, poruszająca się z nim za każdym jego ruchem.

Drugą postacią był najwyższy z całej tej trójki. Ubrany w czarne długie spodnie i białą koszulkę, z ułożonymi blond włosami. Za to ostatni mężczyzna, wyglądał na prawdę groźnie.

Czarna koszulka obciśnięta na jego torsie i czarne spodnie do jego kostek. Posturę miał męską i umięśnioną. Przy moim drobnym i wychudzonym ciele, wyglądał na prawdę jak jakiś wojownik. Jego ciemno brązowe włosy, opadały mu na czoło, tworząc grzywkę.

Siedziałem, przytulając do siebie swoje kolanka, na samym końcu łóżka. Miękki biały koc, który dostałem od mojego właściciela, okrywał moje plecy, dając mi odrobinę ciepła. Moje różowe uszka, wraz z ogonkiem w tym samym kolorze były spuszczone, a moje ciało dalej drżało.

Cały czas spoglądałem na osoby przedemną. Mój właściciel jako jedyny nie wydawał z siebie jakiego kolwiek zainteresowania mną. W momencie gdy dwójka pozostałych podchodziła coraz bliżej mnie, przez co czułem jeszcze większy strach, on stał oparty o framugę drzwi i patrzył na mnie, pustym, bez emocjonalnym spojrzeniem.

Blondwłosy usiadł w pewnym momencie blisko mnie, przez co chciałem odsunąć się dalej do tyłu, ale niestety nie przemyślałem iż jestem już na skraju łóżka. Prawie spadłem z niego, tylko męska dłoń chwyciła za mój drobny nadgarstek.

Był to brązowowłosy mężczyzna, który spoglądał na mnie wzrokiem, pełnym pożądania. Nie chciałem takiego spojrzenia na sobie, jestem przecież własnością mojego właściciela, nie ich. Chyba nie chcecie że mną nic zrobić, prawda?

- Uważaj młody, bo jeżeli dalej tak pójdzie, to skończysz szybciej niż zakładaliśmy. - Powiedział stanowczo, puszczając mój nadgarstek.

Od razu schowałem swoje dłonie pod kocykiem, spuściłem swoją główkę chcąc uniknąć kontaktu wzrokowego z tymi osobami.

Mój pan jedynie stał dalej oparty o framugę drzwi, patrząc na to wszystko i popijając swoje wino. Bałem się tych mężczyzn, przez co moje serduszko biło szybciej.

- Jest taki niewinny. Serio masz dobre oko, Yoonie. - usłyszałem męski głos, za pewne zwrócony do mojego właściciela. - Śliczny mały chłopczyk.

- Może nam go pożyczysz? Jedna noc chyba bez niego wytrzymasz.

Podniosłem wzrok, kiedy męska ciepła dłoń brązowowsłosego zaczęła masować moje udo, szczególnie dotykając jego wewnętrzną stronę. Bolało mnie to, na dodatek czułem się jak jego dłoń idzie coraz to wyżej.

- Nie. - odpowiedział stanowczym głosem znany mi już głos. To mój właściciel. - Weź tą rękę. On należy w całości do mnie. Jego ciało należy do mnie, rozumiesz?

Odwróciłem wzrok w jego stronę. Ostrzegawcze spojrzenie zostało wymienione pomiędzy dwoma mężczyznami i od razu jego dłoń zniknęła z mojego uda.

- Uważaj bo się zakochasz. - powiedział kpiącym głosem blond mężczyzna, w stronę mojego właściciela.

- Nie zrozumiesz. On po prostu należy do mnie. - warknął w jego stronę. - Żałuję że wam go pokazałem.

Korzystając z chwili gdy nikt na mnie nie patrzył, swój drobny różowy ogonek owinąłem wokół swojej rączki, myśląc że chociaż to da mi troszeczkę więcej ciepła niż tylko kocyk i śnieżna bluza. Przy okazji poprawiłem się na łóżku, by znowu nie spaść, jednak nir przemyślałem jednego. Korek we mnie, dał mi wyraźny znak że mam już się nie ruszać, po przez ciche jęknięcie.

Wzrok wszystkich znowu skupił się na mnie. Wszyscy z takim samym drobnym zdziwieniem na twarzach, wgapiajac swój wzrok we mnie. Po chwili milczenia jednak, blond włosy mężczyzna delikatnie chwycił za moją obróżkę i spoglądam chwile na tabliczkę obok dzwoneczka.

- Park Jimin. - powiedział puszczając mnie i patrząc na moje ciało. - Od zawsze już taki jesteś? No wiesz.... Taki koci? - powiedział wskazując na moje uszka, które aktualnie powędrował w dół.

Mój pan widząc to, najwyraźniej zrozumiał że jest to dla mnie krępujące pytanie.

- Zostawcie go. On na prawdę miał trudne chwile w swo...

Nie dokończył ponieważ głośny dźwięk domofonu rozległ się po całym domu, dochodzące również do naszego pomieszczenia. Od razu głowy wszystkich powędrowały w stronę wyjścia.

- Pizza. Pójdę otworzyć, a wy tutaj bez żadnych numerów. On jest moją własnością. - Powtórzył mój właściciel i po chwili zniknął z pokoju.

Nie zdążyłem nic zrobić, nawet odwrócić wzroku, a jedyne co poczułem to dwa, duże, męskie palce, wepchnięte gwałtownie do mojej buzi.

- Pokaż nam, na co cię stać. - palce brązowowłosego mężczyzny powędrowały pomiędzy mój język, przez co pozostawała na nich moja ślina.

W głównie modliłem się aby mój władca wrócił do mnie. Wolałem aktualnie wszystko inne, niż towarzystwo tych dwóch mężczyzn.

Poczułem na swoich nagich udach dwie dłonie które zaczęły powoli masować zewnętrzną ich stronę. Po chwili poczułem jak palce z mojej buzi zostały wyciągnięte, a męskie dłonie pociągły moje uda w swoją stronę, co sprawiło że położyłem się na łóżku.

Obydwoje stali na przeciwko mnie, mierząc moje ciało wzrokiem przepełnionym pożądaniem. Po chwili jednak, dłonie jednym ruchem sprawiły, że moje uda zostały rozchylone na boki. Jęknęłam, czując ten ruch z strony mężczyzny, który wywołał u mnie ogromny ból w podbrzuszu.

- Korek analny. - usłyszałem któregoś z mężczyzn. - Nie pobawimy się.

Głowę miałem cały czas w pozycji leżącej, zwróconą ku drzwiom, błagając by on wrócił. Nie widziałem pozostałej dwójki, której nawet nie chciałem widzieć. Chciałem jedynie by to już się skończyło.

Nagle do pokoju wszedł mój właściciel, od razu patrząc na blond włosego i jego kolegę.

- Idioci, czy wy jesteście głupi? - podszedł do nas i odsunął mężczyzn odemnie.

Chwycił mnie za ramienia i przyciągnął ostrożnie na środek łóżka, wygodnie układając i przykrywając kocem. Chwycił za smycz, która cały czas była przywiązana do łóżka i przypiął mi ją do smyczy.

Popchnął delikatnie mężczyzn w stronę wyjścia i już po chwili do moich uszek doszedł tylko ten charakterystyczny dźwięk, zamykanych na klucz drzwi.

Bleeding hand • YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz