13

339 8 2
                                    

Viki

Pierwsze co poczułam pobudce to duży ból głowy. Powoli otworzyłam oczy, lecz szybko je przymknęłam z powodu rażącego słońca. Czułam jak ktoś głaska mnie po włosach i przytula. Gdy przyzwyczaiłam się do światła, ponownie podniosła powieki, a wzrok podniosłam na osobę koło mnie. Był to Matheu, który wpatrywał się w jakiś punkt.

Kiedy najwyraźniej poczuł, że się poruszyłam, spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Odwzajemniłam gest, po czym nagle uśmiech zmienił się w grymas z powodu bólu w skroniach.

—  Jak się czujesz? - spytał, przeczesując moje włosy.

— W miarę okej, tylko boli mnie głowa - poskarżyłam się, na co Mat wyszedł na chwilę z pokoju, aby po paru minutach wrócić z szklanka wody i tabletką przeciwbólową.

Podziękowałam mu i szybko połknęłam lek. Posiedzieliśmy chwilę i gdy ból minął, trzymając się za ręce, zeszliśmy na dół. Byli tam wszyscy pomijając Carle. Niewiem, co z tą dziewczyną jest nie tak. Poza tym śmiem twierdzić, że to ona się przyczyniła do mojego wypadku.

Matheu

Przeprosiłem moją dziewczynę na chwilę i pobiegłem na górę. A dokładnie do pokoju Viki i Carli. Musiałem z nią poważnie porozmawiać. Wiem, że zepchnęła szatynkę ze schodów. Oczywiście też wiem, że nie można wyciągać pochownych wniosków, ale czy to nie dziwne, że akurat tam była? Że stała tam, ale nic nie zrobiła?

Lekko zapukałem w drzwi, a gdy usłyszałem ciche "proszę", wszedłem do środka. Carla siedziała na łóżku i chowała ostatnie rzeczy. Gdy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się i wstała.

— Cześć Matheu - przywitała się, poprawiając włosy.

— Ta cześć - powiedziałem z niechęcią. — Mam jedno zasadnicze pytanie. Czy to ty zepchnęłaś Viki z schodów? - spytałem nie owijając w bawełnę.

— Nie - mruknęła cicho, odwracając wzrok.

Przewróciłem oczami i podszedłem bliżej. Mogła mi wszystko wcisnąć, ale napewno nie to, że to ona nie jest winowajcą.  Jestem niemalże pewny, że to była ona.

— Nie udawaj. Widziałem Cię. Tylko mam pytanie, po co? Po co ją zepchnełaś? - spytałem. Carla westchnęła i odpowiedziała:

— Chcesz wiedzieć dlaczego? - zadała pytanie, a ja pokiwałam głową. — Bo się w tobie zakochałam! Zakochałam się do szaleństwa! To ja powinnam być twoją dziewczyną! Wiktoria na ciebie nie zasługuje! - zaczęła krzyczeć i żalić się.

— Ty co?! - spytałem zszokowany, słysząc ją.

— Kocham Cię, to ja jestem tobie przeznaczona - chciała podejść do mnie, ale przeszkodziłem jej ręką.

— Tyko, że ja nic do ciebie nie czuje. Kocham Viki i to się nie zmieni. Chcę być z nią i pogódź się z tym - odpowiedziałem i zanim wyszedłem, dodałem. — Jeśli zrobisz coś jej jeszcze raz, to gorzko pożałujesz - po tych słowach zszedłem na dół.

Nie żartowałem. Nie pozwolę, żeby ktoś krzywdził jedną z najważniejszych dla mnie osób. Kompletnie nic do niej nie czuje. To nie przy niej mam motylki w brzuchu. To nie z nią chcę spędzać te dobre i smutne chwilę

W salonie czekała na mnie moja szatynka, która wpatrywała się w telewizor. Mimo, że za niecałe półtorej godziny ma samolot, nie poleci. Za duże ryzyko. Będę się martwić, gdy będzie podczas lotu.

Usiadłem koło niej, a gdy mnie zauważyła przytuliła się do mnie. Odwzajmiłem gest i razem zaczęliśmy oglądać telewizję. Po jakiś dwudziestu minutach słyszałem spokojny oddech dziewczyny, co znaczyło, że zasnęła. Pocałowałem ją w głowę i ściszyłem telewizor. Przymknełem oczy i napawałem się chwilą ciszy. Było idealnie.

***
Hejka. Ostatnio was tak rozpieszczam, że szok. Niestety teraz będą rzadziej, bo skończyły mi się ferie. Ale mam nadzieję, że się podoba. Do zobaczenia.  

Music is in me || Viki Gabor & MatheuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz