20

363 10 3
                                    

Z góry taka informacja. W poprzednich rozdziałach zapomniałam o sylwestrze marzeń z dwójką, więc trochę się zmieniło. Po prostu wydarzenia odbędą się podczas tego koncertu. A i zmieniam czas pisania, na ten drugi. Przyzwyczaiłam się do tamtego. Dziękuję za uwagę i miłego czytania.

***
Viki

Promienie słoneczne uderzają we mnie, gdy ledwie otwieram oczy. Rozciągam swoje zapisane ciało i ziewając, przecieram oczy, by pozbyć się resztek snu. Wstaję z łóżka i kieruje się do łazienki. Po drodze biorę jeszcze ubrania na dzisiaj i zamykam drzwi. Postanawiam wziąć teraz dłuższą kąpiel, by zrelaksować się przed sylwestrem. Po dwudziestu minutach prysznicu staję na zimnych kafelkach i okrywam się ręcznikiem. Po dokładnym wytarciu ubieram się w białe jeansy, srebrną koszulkę i szare skarpetki. Gdy podchodzę do umywalki, najpierw myję zęby, później twarz, po czym nakładam krem nawilżający. Włosy spinam w koka.

Gotowa wychodzę z łazienki i schodzę na dół. Przy stole siedzą już moi rodzice i siostra. Niestety mój brat wczoraj musiał wrócić. Siadam na swoim miejscu, witając się ze wszystkimi i zaczynam jeść przygotowane kanapki. Kiedy wybija już godzina dziewiąta, zakładam na siebie kurtkę, czapkę oraz buty i czekam na mamę. Najpierw jedziemy po Matheu na lotnisko oraz po resztę i razem jedziemy na miejsce koncertu.

Wychodzimy z hotelu i wsiadamy do zamówionej już taksówki. Droga zajmuje nam około dwudziestu minut, przy okazji mijając piękne krajobrazy Zakopanego. Wreszcie stajemy przed wielkim budynkiem, z którego co rusz wychodziły osoby. Wysiadamy, a mam płaci za podwózkę i wchodzimy do środka.

Szukam wzrokiem Matheu albo jakąś znaną mi twarz. Wreszcie mój wzrok wyłapuje bruneta, który stoi razem z wszystkimi. Próbujemy spotykać się z całą grupą, gdy mamy na to okazję. A sylwester jest idealnym dniem na takie spotkania. Zostawiam mamę samą i biegnę do nich. Liza pierwsza mnie zauważa i wystawia ręce przed siebie, przez co ląduję w jej ramiona. Piszczymy i przytulamy się.

— Jezu, Viki! Stęskniłam się - mówi i mocniej mnie przytula.

— Ja też tęskniłam, ale daj mi oddychać - mruczę, ledwie biorąc oddech w płuca.

Wreszcie mnie puszcza, a w tym samym czasie wszyscy mnie zauważają i dopiero teraz zaczęłam się naprawdę dusić. Po wielkich przytulasach z przyjaciółmi i buziakiem, któremu dałam mojemu chłopakowi, samochodem pojechaliśmy na miejsce sylwestra. Jechaliśmy pięcioma taksówkami, po cztery. Ja siedzę z Matheu, Lizą i Milą.

Wreszcie dojeżdżamy na miejsce i wysiadamy z pojazdu. Całą grupką idziemy w wybranym kierunku, przy okazji rzucając w siebie śnieżkami. Śmialiśmy się w niebo głosy, zwracając uwagę kilku osób, przechodzących koło nas. Gdy już jesteśmy na kulisach, idę do garderoby i przygotowuje się do próby. Gotowa staję na scenie, a ludzie od nagłośnienia dają słuchawkę i podają mikrofon. Gdy tancerze odpowiednio się ustawiają, zaczyna rozbrzmiewać znana mi już melodia.

***
Po ciężkiej i męczącej próbie wreszcie schodzę ze sceny. Wracam do garderoby, a tam zdejmuje różne dodatki i urządzenia dźwiękowe. Na szczęście na próbie byłam ubrana w normalne ubrania. Podchodzę do moich przyjaciół, którzy robią sobie zdjęcia z różnymi gwiazdami. Nagle czuję, gdy ktoś obejmuje mnie od tyłu. Ta osoba całuje mnie w policzek i przytula.

— Hej, jak po próbie? - pyta znajomy głos.

Odwracam się w stronę Matheu i uśmiecham się na niego widok. Mimo, że nie widzieliśmy się dwa tygodnie to ten czas był dla mnie udręką.

— A dobrze - odpowiadam i całuje go w usta.

Mat przyciąga mnie i pogłębia pocałunek. Kładę dłonie na jego policzkach, a palcami głaszczę je. I nagle cały świat staje się odległy. Jesteśmy w naszym raju. Nic się w tej chwili nie liczyło, tylko my. Wreszcie odrywam się od niego i opierając czoło o jego, patrzymy sobie w oczy. Nagle za nami słyszymy wielki huk i szybkie kroki. Lecz gdy obracamy się, nikogo nie ma.

Carla

Przyjechałam tutaj z jednego oczywistego powodu. Chcę odbić Matheu, Wiktorii. I zrobię to, nawet jakbym miała wyrwać sobie wszystkie włosy na głowie. Wiem, że taki event zajmuje dużo czasu, więc Viki będzie zajęta ciągłymi próbami.

Gdy dziewczyna wreszcie znajduje się na scenie, postanawiam zadziałać i podchodzę do szatyna. On niestety jest wpatrzony w szatynkę i nie odrywa od niej wzroku. Super.

— Cześć - witam się. Matheu wreszcie odrywa wzrok od swojej "ukochanej" i patrzy się na mnie. Posyłam mu uśmiech, co odwzajemnia. O mój boże!

— Hej - odpowiada.

— Jak tam? - pytam się, próbując opanować emocje.

— Yyy... Dobrze? - mówię niepewnie i odchodzi od mnie.

Zdezorientowana patrzę o co chodzi i czemu sobie poszedł, ale po chwili widzę, co jest powodem albo raczej kto. Mat podchodzi do Viki i ją przytula. Próbuje odwrócić od nich wzrok, lecz moje oczy ciągle tam wracają. Wreszcie ukazuję mi się straszny widok. Całują się. Zdenerwowana wybiegam za kulis i wychodzę na dwór. Ja tak nie mogę żyć. Jutro Matheu będzie mój. Zobaczycie.

***
Hej, wróciła nasza Carla. Kto się cieszy? Wiem, że napewno jedna osoba ucieszy się na maksa. Rozdział nie jest wysokich lotów, ale zważając na poprzednie, to widać poprawę. Mam nadzieję, że się podoba. Buziaki. Kocham was.

Music is in me || Viki Gabor & MatheuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz