8

1.3K 71 15
                                    

Nie wiem jak wy ale ja uwielbiam nowy album Camili.

Teraz tylko czekać na album Lo i będę w niebie.

Pov Camila

Lauren od tygodnia mnie unika. 

Jest to potwierdzona informacja gdyż w środę po szkole przycisnęłam trochę Dj i wszystko powiedziała. Nie rozumiem tylko dlaczego Lauren nie chce ze mną rozmawiać. Wiem, że zachowałam się beznadziejnie nie wierząc zielonookiej ale przez jej różne wahania nastrojów mogłam się po niej wszystkiego spodziewać, a prawdą jest to, że od początku nie przepadała za mną.

Tak jak Jauregui unika mnie tak ja unikam Zayna. Kilka razy chłopak próbował ze mną rozmawiać ale zawsze udawało mi się uciec od tej niekomfortowej dla mnie rozmowy. Widzę skruchę w jego oczach co nie zmienia faktu, że mnie zranił. 

Wielkie cielsko mojej przyjaciółki zgniata moje wnętrzności kiedy wita się ze mną w poniedziałkowy ranek.

- Mila. - Spoglądam na blondynkę ze zdenerwowaniem, jej poważny głos nie wróży nic dobrego. Dinah to Dinah ona prawie nigdy nie jest poważna. - Musimy porozmawiać. Wiesz może gdzie jest Lauren?
- Skąd mam to wiedzieć? Przecież wiesz, że mnie unika, a do tego wyszła w sobotę rano i do teraz jej nie widziałam. - Nie chciałam tego przyznać na głos ani przed sobą ale martwiłam się o dziewczynę.
- Lauren jest trudna, a jeśli chodzi o okazywanie uczyć jest jeszcze gorsza, ale kocham ją jak siostrę i wiem, że jest wspaniałym człowiekiem. 
- Po co mi to mówisz?
- Lern jest jak otwarta księga dla mnie i Ally. Znamy ją nie od dziś i byłyśmy z nią w najgorszym momencie jej życia. Gdyby Lampa chciała coś przede mną ukryć dostałaby wpierdol. - Otwieram usta ze zdziwienia rozumiejąc co Dj chce mi powiedzieć.
- Wiesz co się stało? - Blondynka delikatnie kiwa głową na tak. - Od tygodnia wiesz co się stało i nic mi nie powiedziałaś! Hansen powiedz mi tylko dlaczego?
- Tylko nie po nazwisku Cabello, chciałam dać czas Lauren do wyjaśnień ale ona woli spotykać się z Vives i z tą jej nową znajomą. Czekaj jak ona miała Katherine? 
- Kate.
- Znasz ją!? 
- Mhm, niby powiedziała, że ma chłopaka ale patrzyła na Lo jakby była jakimś cudem świata. - Dj uśmiecha się i w zabawny sposób rusza brwiami. - Jesteś irytująca.
- Co masz zamiar z nią zrobić? 
- Z Lauren?
- Nie z moją matką, oczywiście, że z nią.
- Nie wiem o co ci chodzi?
- Będziecie się tak unikać? 
- Ja jej nie unikam! To ona zachowuje się jak dziecko i nie chce ze mną porozmawiać!
- Okey okey, rozumiem Mila. Chodźmy pod klasę bo się spóźnimy.

.........

Brak obecności. 

Ja jak i Dinah jesteśmy trochę zdziwione tym, że zielonooka nie przyszła do szkoły. Moja złość przerodziła się w strach i niepokój tym, że nie wiem co się z nią dzieje. Kiedy rozbrzmiewa ostatni dzwonek kończący moje lekcje chce jak najszybciej wrócić do domu i sprawdzić czy jej tam nie ma.

- Camila! Proszę poczekaj! - Błagam tylko nie teraz. Gwałtownie staje i odwracam się w stronę wołającej mnie osoby.
- Zayn nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
- Wiem, zjebałem po całości. Teraz kiedy nie mam z tobą kontaktu zrozumiałem, że mi na tobie zależy, a to co się stało na imprezie nie powinno nigdy mieć miejsca. Proszę pozwól mi wynagrodzić ci moje czyny. - Chłopak klęknął na kolana i patrzył mi prosto w oczy i cóż, w nich mogłam zobaczyć skruchę i błaganie. Nie byłabym sobą gdybym się nie zgodziła.
- Proszę wstań. Nie rób przedstawienia na całą szkołę.
- Pójdziesz ze mną na kolację albo obiad? 
- Że na randkę?
- Mhm. Proszę Camila, pokaże ci, że potrafię być miłym i słodkim chłopakiem.
- Jesteś taki, nawet przez chwilę nie myślałam inaczej. 
- Naprawdę? 
- Tak i z przyjemnością pójdę z tobą na randkę. 
- Super! Napiszę do ciebie wieczorem. Jeszcze raz przepraszam, pluje sobie w twarz za to jaki głupi byłem. - Chłopak szybko pocałował mnie w policzek i już go nie było.

Boże co ja takiego wyprawiam?





Pov Lauren

Czasami najdrobniejsze gesty czy czyny potrafią znaczyć więcej niż tysiąc słów. Tak kiedyś powiedziała mi najmądrzejsza osoba jaką kiedykolwiek znałam. Była nią moja babcia.

Teraz kiedy siedzę na podłodze w sypialni Lucy z prawie pustą butelką whisky i dopiero teraz zaczęłam rozumieć co miała na myśli. Byłam młoda, zbuntowana i dopiero poznawałam własną siebie kiedy moja babcia poważnie zachorowała. Codziennie po szkole potrafiłam do niej przychodzić tylko po to, żeby usiąść obok niej i posłuchać jak opowiada o swoich ulubionych książkach. Dzięki niej pokochałam literaturę. Po długiej walce z rakiem przegrała ją z uniesioną głową, byłam z niej dumna tak jak ona zawsze ze mnie. Lekarz twierdził, że nie ma dla niej dużych szans. W najgorszym stadium choroby lekarz podszedł do mnie i powiedział, że tak silnej kobiety jak ona jeszcze nie widział. 

Zawsze chciałam być taka jak ona i chociaż zapewniała mnie, że zawsze będzie ze mnie dumna w tej chwili napewno kręci głową i mnie karci za moje zachowanie.  

Lucy zawsze była moją odskocznią od rzeczywistości. Znam ją już dwa lata i już na początku naszej znajomości ciągnęło nas do siebie ale tylko w ten fizyczny sposób. Dziewczyna jest ode mnie starsza o 5 lat i chociaż czasami widać tą różnice w jej zachowaniu to przy mnie zachowuje się jak zwykła nastolatka. Ustaliłyśmy, że jak pojawi się jakaś wyjątkowa osoba w naszym życiu zostaniemy przyjaciółkami bez korzyści. 

Poprosiłam ją aby mnie przenocowała, nie mogłam się z nią przespać kiedy wiem, że Camila zapewne czeka na mnie w domu i się martwi gdyż nie wróciłam do domu i nie było mnie w szkole.

Natomiast Kate. Wygrała więc w weekend postawiłam jej kawę, a ona opowiedziała mi co się działo kiedy odpłynęłam do świata fantazji i jednorożców. Czasami śmiać mi się chciało kiedy opowiadała reakcje brązowookiej na jej osobę lub jej teksty.

- Masz zamiar się zapić? Bo jeśli tak to wypad z mojego mieszkania Jauregui. 
- Zluzuj majty Vives. 
- Chciałam, żebyś ty to zrobiła wczoraj ale nie chciałaś. Teraz siedzisz na podłodze i wyglądasz jak żul. Laur wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć? Chociaż wiem, że nie ufasz mi w 100% tak jak Dinah czy Ally to tak czy siak jestem twoją przyjaciółką i znam prawdziwą Lauren Jauregui. Tą wrażliwą, kochającą bajki Disneya dziewczynę co zawsze, chociaż nigdy tego nie pokazuje, martwi się o osoby, które kocha. Tak Laur, jesteś do tego zdolna chociaż w to wątpisz.
- Osoba, która nie potrafi pokochać siebie nigdy nie pokocha kogoś innego, dopóki sama tego nie zrobi. - Patrzę na Lucy zapewne przekrwionymi oczami. Widzę w jej wzroku współczucie, którego nienawidzę. Odwracam głowę.
- Powiesz mi co się zmieniło przez ten tydzień?
- Wszystko.
- Chodzi o tą dziewczynę? Tą co zaadoptowali twoi rodzice?
- Mhm. Zatruła mi umysł jej osobą.
- Powinnaś wrócić do domu.
- Nie mam takiego zamiaru.
- Nie każe ci z nią rozmawiać. Poprostu ją wysłuchaj i wtedy ocenisz co chcesz zrobić. Jeśli jej wytłumaczenie będzie dla ciebie niewystarczające wrócisz do mnie. Zawsze będzie tu dla ciebie miejsce.
- Dziękuję. 
- Nie masz za co. Chociaż muszę przyznać, że sex z tobą był zajebisty. Czas ruszyć do przodu, ja muszę ruszyć do przodu. Mam nadzieje, że mnie rozumiesz.
- Rozumiem. - Posyłam jej delikatny uśmiech i przytulam się do dziewczyny.
- Wróć do domu Laur.
- Tak zrobię.
- Jakby co będę pod telefonem ale wierzę, że wszystko będzie dobrze.

Czas stanąć twarzą w twarz z moim potworem z przeszłości...





Jesteście wielcy, uwielbiam was!

Pamiętajcie! 

Każdy z nas jest wyjątkowy! Nie ważne ile ma blizn, tatuaży czy kolczyków. Jesteś homo czy hetero. Niski czy wysoki. Chudy czy gruby. Jesteś piękny!

Do następnego!!!

My Oh MyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz