17

1.3K 80 4
                                    

Pov Lauren

Właśnie doszłam na osiedle, w którym miejscówkę ma jeden z najniebezpieczniejszych gangów w Miami. Jest jedna zasada, albo jesteś z nimi albo przeciw nim. Zazwyczaj to od nich kupowałam towar, mam zamiar zerwać z nimi umowę i oddać całą kasę, którą jestem im winna. 

Muszę powalczyć o siebie i swoje życie.

Budynek, w którym zazwyczaj dochodzi do wymiany jest obskurny z zewnątrz jak i wewnątrz. Okna pozabijane deskami i drut kolczasty wokół ogrodzenia, jednym słowem forteca. Policja i wszystkie organy śledcze myślą, że to opuszczone miejsce gdzie zabawią się napaleni nastolatkowie. Co w pewnym stopniu jest prawdą. W sobotę jest tu tyle osób, że czasami zastanawiam się czy tu przypadkiem nie jest burdel.

Wchodzę do budynku i kieruję się prosto na drugie piętro, nie chcę być świadkiem niektórych rzeczy, które się tu dzieją. Na środku pokoju znajduje się wielkie biurko, za którym siedzi przywódca gangu. Nie jest on starym i pomarszczonym gościem, za którego wiele osób go uważa. Lewis Black to mniej więcej 30 - latek, który trzyma w ryzach tysiące ludzi. Zabójczo przystojny, z przeszywającymi i przerażająco błękitnymi oczami mężczyzna, potrafi jednym słowem spowodować, że mu ulegniesz.

- Lauren Jauregui. Dlaczego zaszczycasz mnie twoją wizytą?
- Mam problem.
- Wiesz, że ja zawsze cię wysłucham i z chęcią pomogę ci go rozwiązać.
- Chciałabym zerwać umowę.
- Zerwać umowę?
- Tak, chcę wyjść z nałogu. Mam przy sobie wszystkie pieniądze, które jestem ci winna.
- Mam rozumieć, że uporałaś się z przeszłością. W końcu to przez nią zaczęłaś brać. - Jedna ważna sprawa. Im mniej o tobie wie Black tym spokojniej możesz spać w nocy. Ja od tej chwili nie zmrużę oka.
- Nie do końca. Chcę stać się lepsza, a narkotyki mi w tym nie pomogą.
- Stać się lepsza? Kochanie jesteś najlepsza, nie musisz się ulepszać.
- Em, nie rozumiesz Black. Nie chcę mieć z gangiem nic wspólnego. 
- Gang wyciągnął do ciebie rękę kiedy tonęłaś, a teraz chcesz się od niego odwrócić? Nie uważasz, że to niegrzeczne z twojej strony? Wiem, że nie jesteśmy święci i doświadczyłaś kilku złych rzeczy przez nas ale jestem pewny, że znajdą się tez dobre. 
- Przeważają te złe. Jedna z nich spowodowała, że oprócz tego, że stałam się narkomanką to także alkoholikiem i zaczęłam się okaleczać. 
- Lauren, to nie było przez nas. Sama przyszłaś w nie odpowiednim czasie i musiałaś zostać ukarana za brak szacunku. Dragi nie rosną na drzewach, a nasi dostawcy cenią sobie prywatność.
- Co mam zrobić, żeby mieć spokój?
- Mówisz, że masz pieniądze?
- Tak
- One nie wystarczą, jak zrezygnujesz stracę co tygodniowy dochód. Nie będę potworem i nie będę kazać ci sprzedawać dragi przez miesięczny okres wypowiedzenia umowy.
- Nie zachowuj się jakbyś był super przedsiębiorcą. 
- Za tydzień przyjeżdża Phil, stęsknił się za tobą. - Słysząc tak dobrze znane mi i znienawidzone przeze mnie imię przez moje ciało przechodzi nie przyjemny impuls.
- Nie ma mowy Lewis.
- Czemu? W końcu chcesz stać się lepsza. - Jego ohydny wzrok przeleciał po moim ciele od góry do dołu. -  Czekaj czekaj. Jest ktoś dla kogo chcesz się zmienić? Tylko szczera odpowiedź mnie interesuje Jauregui. - Kurwa.
- Jest ale nie jest to istotne. 
- Nasz Jaguar wpadł jak śliwka w kompot. Przynajmniej zdradź mi imię.
- Camila. Jeśli spadnie jej chociażby włos z głowy to cię zabiję, słyszysz Black?
- Głośno i wyraźnie. Okey, będę musiał rozczarować mojego przyjaciela. Doskonale wiesz, że staje się wtedy bardzo nieznośny. W zamian staniesz do walki. 
- Black...
- Ćwiczyłaś boks, nie powinnaś mieć problemu. Jedna walka, a po walce cię nie znam jak i moi ludzie. Co ty na to?
- Zostawisz mnie w spokoju i nie będziesz się pojawiać na mojej dzielnicy?
- Tak, tylko ty kupowałaś ode mnie dragi z twojej okolicy. Walka jest w piątek czyli jutro, to jak?
- Okey, jedna walka i koniec. Dzięki.
- Przyjemność po mojej stronie Jauregui. 

My Oh MyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz